Brat Alois. Trzy pokolenia znalazły drogę na nasze małe wzgórze

O dziedzictwie oraz aktualności misji utworzonej przed 80. laty Wspólnoty z Taizè, o dialogu międzypokoleniowym, wyzwaniach Kościoła i świata w obliczu kryzysu zdrowia publicznego związanego z pandemią koronawirusa, dla watykańskiego dziennika „L’Osservatore Romano”opowiada brat Alois – następca jej założyciela, Brata Rogera.
Co się zmieniło – a co nie – we wspólnocie między rokiem 1940 a 2020?
– W 1940 roku brat Roger sam realizował plany utworzenia wspólnoty. Dziś jest nas setka braci. To wielka zmiana. Ponadto co roku przyjmujemy także tysiące ludzi młodych ze wszystkich kontynentów i jest to kolejna wielka ewolucja, która także i dziś nas zadziwia. To, co się jednak nie zmieniło, to serce naszego powołania. Jego pierwsza intuicja pozostaje głęboko aktualna: wprowadzenie życia duchowego, poszukiwania Boga tam, gdzie istnieją rozdarcia świata. W latach, które nastąpiły po powstaniu wspólnoty, pierwsi bracia, którzy dołączyli do Brata Rogera, żyli z pracy na roli, w bardzo prostych warunkach. Dziś nadal zarabiamy na życie własnymi rękoma, na różne sposoby, nie przyjmując darowizn, podarunków czy spadków. Inspiruje nas nadal Reguła, którą nasz Założyciel napisał na początku lat pięćdziesiątych: odnotował w niej istotne uwagi duchowe, jakie adresował do swoich braci. Wśród nich wyodrębniłbym dwie: pragnienie bycia obecnym w naszym czasie, będąc zawsze czujnymi na wezwania, jakie kieruje do nas Ewangelia; oraz poszukiwanie jedności wśród chrześcijan, nie jako celu samego w sobie, ale jako świadectwa Ewangelii, a także jako czynnika pokoju dla całej ludzkości. Natomiast nigdy nie zmieniła się regularność naszej wspólnej modlitwy, trzy razy dziennie, pomimo że zmieniły się jej formy wyrazu, zwłaszcza poprzez tak zwane śpiewy z Taizé.
W jaki sposób wyraża się wymiana opinii między różnymi pokoleniami, które były i są obecne we Wspólnocie?
– We Wspólnocie przeżywamy na co dzień ten dialog między pokoleniami: między braćmi starszymi, którzy przybyli do Taizé sześćdziesiąt czy nawet siedemdziesiąt lat temu, a młodszymi, którzy w większości nie znali Brata Rogera. Istnieją oczywiście znaczne różnice. Jesteśmy bardzo wdzięczni pierwszym pokoleniom, które potrafiły towarzyszyć zmianom we Wspólnocie, na przykład w przyjmowaniu młodych lub w modyfikacjach liturgicznych. Z pielgrzymami powstaje rzecz jasna piękna platforma dialogu: co tydzień najliczniejsza jest młodzież, ale są też dorośli, rodzice z dziećmi, osoby starsze. Między nimi jest wiele wymiany myśli i ten wymiar spotkania wydaje mi się bardzo ważny. A potem inny aspekt sprawia mi radość: kiedy młodzi ludzie tłumaczą mi, że przybyli dzięki sugestii rodziców czy dziadków, czasem nawet razem z nimi. Trzy pokolenia, które znalazły drogę na nasze małe wzgórze, to nas porusza.
Jak udaje się w Taizé zachować ciągłość przez lata, podczas gdy inne ruchy zrodzone po wojnie zdają się z upływem czasu gasnąć?
– My sami, jako pierwsi jesteśmy zadziwieni tą ciągłością. Nie wiem, jak to wyjaśnić, ale postrzegam ją jako jedną z najpiękniejszych rzeczy, jaką pozostawił nam Brat Roger: na przestrzeni wszystkich przemian, jakie zachodziły z pokolenia na pokolenie, zawsze nalegał, aby trzy modlitwy wspólne pozostały w centrum spotkań młodych, a z drugiej strony zawsze wzywał nas, abyśmy byli przede wszystkim ludźmi, którzy słuchają uczestników tych spotkań. Nigdy nie chciał tworzyć zorganizowanego ruchu, sugerując raczej, aby Taizé pozostawało miejscem w którym przebywa się krótko i idzie dalej, żeby czerpać ze źródeł wiary. Każdego wieczoru w kościele, po wspólnej modlitwie, wraz z braćmi jesteśmy do dyspozycji tych wszystkich, którzy chcą porozmawiać w cztery oczy. I uderza mnie wyrażana przez wielu z nich głębia pragnienia duchowego. Dziś wydaje się, że dla młodych pokoleń wiara jest często związana z konkretnym zaangażowaniem. Z drugiej strony, najmłodsi są bardzo świadomi kwestii ekologicznych. Nie tylko o nich mówią, ale chcą podjąć konkretne zaangażowanie, aby ocalić środowisko. Dlatego do nas należy podążanie u ich boku i pomaganie im w nawiązaniu więzi z wiarą. Często oczekują od Kościoła mocnych słów w tych sprawach.
Co młodzi z Taizé mówią i myślą o kryzysie zdrowia publicznego, o kryzysie gospodarczym i społecznym związanym z Covid-19?
– Wśród wielu młodych istnieje prawdziwy lęk przed przyszłością. Niektórzy z nich cierpią z powodu rosnących nierówności, których skutki widoczne są już w szkole. Jak powiedziałem wcześniej, zauważam też ze strony młodych pokoleń silne zapotrzebowanie na zmiany w obliczu kryzysu klimatycznego. Prawdopodobnie stoimy w obliczu prawdziwego nawrócenia: uproszczenia wszystkiego, co można w naszym sposobie życia, bez czekania na narzucenie zmian z góry. Pamiętając jednocześnie, że prostota nigdy nie oznacza braku radości, ale może raczej zbiegać się w czasie z duchem świętowania. Wydaje mi się, że Kościół ma do odegrania ważną rolę w przekazywaniu tych wartości, które pochodzą bezpośrednio z Ewangelii.
oryginał – “L’Osservatore Romano”
źródło – eKai
oprac. – red.
zdj. – ekumenizm.wiara.pl