Dzieci pokolenia religijnego kryzysu
Docierają do mnie informacje o wypisujących się ze szkolnej religii dzieci i młodzieży. Zdumiewa najbardziej fakt, że dzieje się to często zaraz po bierzmowaniu i po I Komunii Świętej.
Wydawać by się mogło, że przygotowania i wydarzenia związane z obu sakramentami, dają młodzieży i dzieciom właściwe podstawy by identyfikować się z Kościołem, z chrześcijaństwem a przede wszystkim z Chrystusem. Jak się jednak okazuje jest inaczej.
Decyzja o rezygnacji z katechezy idzie najczęściej w parze z brakiem praktyki wiary całego domu. Oczywiście najczęściej padają też inne argumenty za wypisaniem się z religii: lekcje są za wcześnie, za późno; są mało interesujące, nie współczesne; katecheci zbyt gorsetowo podchodzą do rzeczywistości i programu itp. Zaskakuje jednak chyba najmocniej w tym wszystkim decyzja rodziców, którzy najpierw z jednej strony mobilizują swoje dzieci by przygotowywały się do sakramentów, sami w przygotowaniach uczestniczą. Dbają by, zwłaszcza uroczystość I Komunii miała świąteczną oprawę, a zaraz, za kilka miesięcy przytakują swoim pociechom sami albo podejmują decyzję, że ich dziecko nie będzie uczestniczyć w formacji religijnej.
W związku z tym rodzą się pytania: czy przygotowanie do sakramentów jest wadliwe? Czy rodzice z przymrużeniem oka podchodzą do ważnych chwil w życiu religijnym swoich dzieci? Czy rodzice nie za wcześnie pozwalają, by młody człowiek, jeszcze przecież w pełni albo wręcz zupełnie nieuformowany, miał podejmować decyzje w jakich zajęciach chce uczestniczyć a w jakich nie? Pytań jest wiele. Na kanwie tego zjawiska, wydaje się, że największy kryzys wiary i identyfikacji z Kościołem przychodzi obecne pokolenie rodziców, których dzieci są w wieku szkolnym. Czyż właśnie nie rodzice, którzy są ugruntowani, konsekwentni w praktyce wiary nie są dla swoich dzieci najlepszymi świadkami Chrystusa? Myślę, że warto zrewidować, przemyśleć decyzję zachęcającą przy przyzwalającą na rezygnację z katechezy. Czyż katecheza obecnych rodziców faktycznie nie miała znaczenia na ich postawy? Czyż Chrystusa i Jego Ewangelia naprawdę można tak łatwo pomniejszyć i odebrać jej znaczenie dla obecnego życia i myślenia współczesnego pokolenia trzydziesto-czterdziestolatków?
Człowiek potrzebuje świata wartości. Potrzebuje odkryć i przyjąć dar programu na życie, który pochodzi od jego Autora. Kościół, przy całej, wynikającej z ludzkiej słabości, swej ziemskiej niedoskonałości, posiada mandat od samego Chrystusa, by głosić wszystkim ludziom dobrej woli Ewangelię. Niech będzie ona głoszona wszystkim także dzisiaj, niechaj nikt nie będzie pozbawiony orędzia. Jan Paweł II często powtarzał, że człowiek nie zrozumie siebie bez Chrystusa.
ks. Krzysztof Ora