Ks. Blachnicki był zagrożeniem dla kłamliwego systemu [FELIETON]
Ostatnio wraca w mediach sprawa tajemniczych i do końca nie zbadanych okoliczności śmierci ks. Franciszka Blachnickiego, założyciela Ruchu Światło-Życie.
Czy była to śmierć naturalna czy też wywołana przez osoby, które reprezentowały Służbę Bezpieczeństwa? Będą podejmowane nowe próby dotyczące rozstrzygnięcia śledztwa, w którym pojawiło się jak dotąd dużo nie rozwikłanych zagadek.
Ksiądz Blachnicki, przyczynił się do tego, że setki tysięcy młodych ludzi, dorosłych, małżonków odkryło na nowo Kościół, piękno i treść liturgii, rolę i znaczenia w życiu chrześcijańskim Pisma Świętego, a przede wszystkim Chrystusa jako swego Pana i Zbawiciela. Sługa Boży ks. Franciszek, miał wyjątkowe rozeznanie dotyczące potrzeby ewangelizacji, formacji, przeżycia świadomie swego chrztu (stąd formacja deuterokatechumenalna jako odkrywanie skutków łaski chrzcielnej w dorosłym życiu).
Założyciel tzw. oaz miał przekonanie, że człowiek wierzący w Chrystusa potrzebuje wspólnoty jako środowiska duchowego i ludzkiego wzrostu, miejsca współodpowiedzialności za innych, wzajemnego dzielenia się poznanymi darami, by być coraz bardziej bezinteresownym darem dla drugiego. Ksiądz Blachnicki to także wielki patriota, który wiedział, że Polska i Polacy potrzebują zrzucić z siebie kajdany niewoli. Miał na myśli nie tylko system komunistyczny dążący do wyeliminowania Kościoła z życia narodu ale przede wszystkim niewolę ludzkich sumień spętanych nałogami, a zwłaszcza plagą alkoholizmu.
Dlatego z jego inicjatywy wielu Polaków podjęło się dzieła Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, ofiarując w intencji uzależnionych, pozbawionych wewnętrznej wolności, swoją abstynencję i inne wyrzeczenia. Ksiądz Franciszek Blachnicki, obok Prymasa Tysiąclecia, kardynała Wojtyły i ks. Popiełuszki należy do grona kapłanów, którzy odcisnęli nieporównywalne z innymi duchowe piętno w sercach i umysłach milionów wierzących Polaków. Jako kapłan, który dawał tak wielu ludziom impuls do życia w prawdzie, do poszukiwania wewnętrznej wolności, był z pewnością w centrum uwagi ówczesnych służb PRL. Nawet przebywanie poza granicami Polski, w Niemczech, w
Carlsbergu nie uratował go od inwigilacji. Także tam miał swoich „opiekunów”. Mamy nadzieję, że ostatecznie poznamy wyjaśniające fakty związane ze śmiercią ks. Blachnickiego. Już dzisiaj możemy jednak powiedzieć: ks. Franciszek, jako wyrazisty: ksiądz i patriota z pewnością spędzał sen z powiek tym, którym zależało, by przekonać ludzi, że religia to opium dla słabych ludzi. Niech jego wciąż bardzo aktualna charyzma, dzieło Ruchu, istniejące do dzisiaj inicjatywy będą nadal dla nas współczesnych, inspiracją Ducha Świętego do życia w wewnętrznej niepodległości oraz ofiarowania siebie, wzorem Niepokalanej, do całkowitej służby zbawieniu.
ks. Krzysztof Ora
zdj – deon.pl