Pustelnicy na Jasnej Górze. „To Ona nas ukształtowała”
Rozmawiamy z o. Tomaszem Tlałką OSPPE, paulinem z Sanktuarium św. Józefa Oblubieńca NMP w Świdnicy, opiekunem Wojowników Maryi, Bractwa św. Józefa, który przez 9 lat mieszkał na Jasnej Górze.
wakcji24.pl: Zakon Braci Św. Pawła Pierwszego Pustelnika, zakon pustelniczy, objął opiekę nad Jasną Górą. Dlaczego?
O. Tomasz Tlałka: W 1991 roku, Jan Paweł II, podczas Światowych Dni Młodzieży na Jasnej Górze, powiedział do tłumnie zebranych młodych: Zakon paulinów to zakon pustelniczy, to żeśmy im zrobili pustelnię!. Dlaczego paulini objęli Jasną Górę? To pytanie wtórne. To Matka Boża wybrała sobie to miejsce, gdy oni już tam byli.
Ale od początku. Nasz pauliński zakon powstał w XIII w. na Węgrzech, dokładnie w latach 1225 – 1250. Ostateczne zatwierdzenie zakonu to rok 1308. Gdy śledzi się historię paulinów czy zwiedza pierwsze klasztory, jak np. ten św. Krzyża na górze Pilis na Węgrzech, to widzimy, że klasztory te były budowane w lasach, na wzgórzach, w ukryciu. Wkrótce paulińskie życie tak bardzo rozkwita, że klasztory gromadzą już wielu mnichów. W klasztorze, tuż u bram Zagrzebia, Remete było ich 500. Modlili się w cyklu 24 godzinnym. Psalmy były śpiewane przez całą dobę, zmieniali się tylko mnisi. Ojcowie nasi prowadzili życie całkowicie klauzurowe.
Wkrótce zostaje wybudowany ogromny klasztor. Marianosztra, gdzie prawdopodobnie, jako mała dziewczynka, kształciła się królowa Jadwiga. Bardzo szybko paulinom powierzono kształcenie potomków królewskich. Paulini kładli podwaliny np. pod Akademię Węgierską, uniwersytety węgierskie, chorwackie, u początków kształtowania się pisanego języka chorwackiego.
Mówię o tym dlatego, ponieważ chciałbym wskazać na ogromny rozpęd rozkwitu zakonu. I właśnie z Węgier zostali paulini sprowadzeni do małego klasztoru wybudowanego na ich potrzeby, koło wsi Częstochowa.
Tu, w Polsce nasz zakon zaczął się rozwijać. W 1384 roku trafia do klasztoru podarowany przez księcia Władysława Opolczyka, obraz Matki Najświętszej. Tak powoli, rozpoczyna się kult obrazu Matki Bożej. Na początku bardzo lokalny. W bardzo dużej mierze królowa Jadwiga, znająca z dzieciństwa paulinów, przyczynia się do rozwoju Jasnej Góry. Po 1430 roku, po profanacji obrazu, król Władysław Jagiełło, zabiera obraz na Wawel do renowacji. Klasztor Paulinów staje się ośrodkiem kultu maryjnego w Polsce, poprzez związek ze św. królowa Jadwigą, która sobie paulinów –jeszcze z Węgier – bardzo, bardzo ceniła.
Już nie trzeba chyba wspominać o roku 1655, o Potopie Szwedzkim, później o ślubach Jana Kazimierza. Kult się rozwijał również w trakcie zaborów. Tak zwane kompanie
pielgrzymowały na Jasną Górę. Ruch pielgrzymkowy coraz bardziej rozkwitał, najpierw regionalny z okolic Górnego Śląska, potem ogólnopolski – jak to mamy do dzisiaj. Nie ma na świecie takiego drugiego miejsca, do którego by pieszo tak pielgrzymowano.
Reasumując, to nie paulini wybrali to miejsce. To Matka Boża wybrała sobie to miejsce. Wpisała się w nasz pauliński charyzmat bardzo mocno. Na początku nazywaliśmy się Braćmi św. Krzyża, Zakonem Braci Św. Pawła Pierwszego Pustelnika. Tak zostało do dzisiaj, ale charyzmat Maryjny, już od początku w naszym zakonie istniał. Wystarczy przywołać takie miejsce jak Marianosztra, klasztor Remete w Zagrzebiu. Gdzie byli paulini, tam pojawiał się kult Matki Bożej. Ona nas ukształtowała. To Ona nam zgotowała taką pustelnię.
Przez 9 lat mieszkałem na Jasnej Górze. Wydawałoby się, że nie ma tam pustelni, ale jest klauzura. Za klauzurą może być pustelnia. Klauzura to miejsce ciszy. Odbywają się tam regularne modlitwy, regularne posiłki, jest przestrzeń na własna pracę i przebywanie z Bogiem.
Dlaczego Ojciec wybrał zakon paulinów?
-I znowu odpowiedź moja będzie odwrotna. Nie ja wybrałem ten zakon, ale to Matka Boża go wybrała dla mnie. Tajemnica odkryła się dopiero później, jak już byłem w zakonie. Pochodzę z Żywiecczyzny, kult Matki Bożej na Żywiecczyźnie jest silny, ale paulini byli tam nieobecni. Bóg w moje serce sam wlewał pragnienie, żeby być właśnie paulinem. Skąd się to wzięło, nie miałem wtedy pojęcia. Gdy poinformowałem rodziców, że wstępuję do zakonu, mama się zamyśliła. Wspomniała, że kiedyś mi coś opowie. Przypomniałem sobie o tym po ślubach. Okazało się, że po mojej I Komunii św., gdy byliśmy na Jasnej Górze, to mama modliła się, żebym kiedyś w przyszłości, służył tu Matce Bożej.
Myślę, że Bóg wybrał dla mnie bardzo dobre miejsce. Wobec kryzysu powołań, jaki dzisiaj jest, chciałbym powiedzieć, że Kościół i zakon to jest przestrzeń mojego zbawienia. Nie będę w stanie nigdy spłacić długu jaki mam względem Kościoła. Jeżeli cokolwiek mam, co się ukształtowało we mnie z życia Bożego to tylko dlatego, że dzieje się to w Kościele i w tym zakonie, który Bóg dla mnie wybrał.
Jak zatem rozpoznać, że wybrana drogo życiowa jest właściwa?
-Dzisiaj wiek podejmowana decyzji wyboru drogi życiowej czy małżeństwa bardzo się przesunął. Nie jesteśmy dojrzalsi pomimo tego, że jesteśmy bardziej wykształceni. Cóż… Trzeba się modlić. Patrzeć na swoje predyspozycje, na dary, charyzmaty, łaski, jakie Bóg wlewa w nasze serca. To pewne intuicje, które Bóg daje sercu. Papież Franciszek w Adhortacji „Christus vivit” doskonale pisze o rozeznawaniu powołania:
Jeśli chodzi o rozeznanie powołania, konieczne jest zadanie sobie kilku pytań[…]Aby uniknąć błędów, należy zmienić perspektywę i zadać sobie pytanie: czy znam siebie samego poza moimi pozorami i odczuciami? Czy wiem co przynosi radość mojemu sercu, a co je zasmuca? Jakie są moje mocne, a jakie słabe strony?[…] pojawiają się wtedy kolejne pytania: Jak mogę służyć lepiej i być bardziej użyteczny dla świata i Kościoła? Co mogę zaoferować społeczeństwu?.
Papież mówi o towarzyszeniu drugiej osobie, o słuchaniu drugiej osoby, o badaniu duchów, czyli w którym kierunku prowadzi dobry duch, w którym zły. Mówi to jak rasowy jezuita. Mówi o pragnieniach, które rodzą się w sercu – czy zamykają nas czy rozwijają. Itd., itd…
Dziękujemy za rozmowę.