Łukasz Lech. Spotkanie z drugim człowiekiem – bezcenne [WYWIAD]
Artysta estradowy. Pomysłodawca, reżyser i współrealizator wielu koncertów i festiwali. Autor tekstów. Prywatnie wielbiciel sushi, mąż żony Moniki. Mieszka w Krakowie. Rozmawiamy z panem Łukaszem Lechem…
wakcji24.pl: Mieszka pan w jednym z najpiękniejszych miast w Polsce…
Łukasz Lech: Urodziłem się w Krakowie i tu wychowywałem w trudnym czasie przemian społeczno-politycznych lat 80 tych. Jednocześnie był to czas, który obfitował w wiele wybitnych wydarzeń artystycznych: legendarnych koncertów i spektakli muzycznych.
Kraków to miasto z duszą, gdzie historia łączy się z współczesnością. To jedno z niewielu miejsc gdzie artyści czują się najlepiej. Miałem szczęście spotkać tu wielu ludzi, którzy wpłynęli na to kim jestem i co robię. Wielkie postacie Kościoła i sztuki. Mógłbym o tym mówić godzinami. Moją ukochaną formą teatralną są widowiska muzyczne, które mogłem podpatrywać w dawnej Operze i Operetce Krakowskiej. To były wielkie produkcje operetkowe, musicalowe realizowane rozmachem. Wówczas zrodziło się we mnie marzenie żeby móc dzielić się z ludźmi takimi emocjami jakie sam przeżywałem siedząc w teatralnym fotelu.
Znakomici artyści m.in: Krystyna Teburowska, Bożena Zawiślak-Dolny, Nina Repetowska, Jan Wilga, Wojciech Wróblewski i wielu innych solistów z towarzyszeniem Zespołów Baletu, Orkiestry i Chóru. Potrafili wyczarować świat za którym zacząłem tęsknić gdy tylko opadła kurtyna. Miałem zaszczyt i radość poznać i współpracować m.in. ze Zbigniew Wodeckim, Skaldami, Grażyną Brodzińską i oczywiście moim niedoścignionym mistrzem Bogusławem Kaczyńskim.
W Krakowie, w Śródmiejskim Ośrodku Kultury wraz z Moniką Lato i Dyrektorem Januszem Paluchem zrealizowaliśmy niezliczoną liczbę autorskich wydarzeń z których wymienię tylko: Krakowskie Miniatury Teatralne, Cykl Ludzie Estrady, Kin, Kabarety i Śpiew.
Od 1999 roku czyli od momentu kiedy uzyskałem tytuł artysty scen estradowych związany jestem z mediami. Występowałem w programach: Kinomania, Parafia z Sercem oraz produkcjach paradokumentalnych. Parafia z Sercem istnieje do dziś. Są to 20 minutowe odcinki gdzie w charakterze współautora programu i gospodarza, przybliżam życie polskiego kościoła i jego dziedzictwo historyczno-duchowe. Telewizja jest moją prawdziwą pasją. Wyreżyserowałem dla niej niezliczoną ilość widowisk muzycznych. Od 2016 roku związany jestem z Telewizją Trwam. Wyprodukowaliśmy wspólnie ponad 40 programów muzycznych na chwilę obecną, z czego 4 z Głuszycy. To wszystko w wielkim skrócie. To wszystko wiążę się z Krakowem. Jednym z najpiękniejszych miast w Polsce.
Dał się pan poznać jako osoba pełna pasji, pomysłów, planów, zawsze w ruchu. Jak zatem wytrzymał pan w „czterech ścianach”w tym najtrudniejszym czasie kwarantanny?
-No właśnie nie wytrzymałem. Na początku epidemii dużo pisałem, planowałem i tworzyłem, ale po pewnym czasie udało mi się wyrwać z czterech ścian i udało się razem z moimi wspaniałymi kolegami, powoli powrócić na scenę i przed kamerę. Na pewno trochę więcej spałem. Ten ciężki czas nauczył nas pokory i szacunku do tzw: normalności, która wcale nie musi być normą. Bardzo cenię sobie teraz spotkanie z drugim człowiekiem, za którym bardzo tęskniłem.
W niedzielę mogliśmy oglądać piękny koncert „Maryjo Tobie zawierzyłem” z Limanowej. Dlaczego Limanowa?
-Limanowa, urocze miasteczko w sercu Beskidu Wyspowego. Jest to wyjątkowe miejsce w Małopolsce. W centrum Limanowej stoi okazała Bazylika Matki Boskiej Bolesnej. Ta niezwykła pieta chroniła miasteczko w trudnych czasach I Wojny Światowej, a dziś przybywają tu pielgrzymi z całego świata prosząc i dziękując za łaski , które otrzymali za jej stawiennictwem. Miejsce bardzo bliskie św. Janowi Pawłowi II. To on w 1966 roku jako arcybiskup metropolita krakowski ukoronował limanowską pietę, a w 1983 roku jako Papież koronował ją na krakowskich błoniach. To tu właśnie dzięki oddanemu kustoszowi sanktuarium księdzu prałatowi doktorowi Wiesławowi Piotrowskiemu możemy realizować wielkie koncerty dla TV TRWAM. Z dumą wspomnę dwa ostatnie w hołdzie ojczyzny i Maryi Limanowskiej Pani oraz ten na 100 lecie urodzin św. Jana Pawła II, a przed nami kolejne.
Jest pan pomysłodawcą i współrealizatorem wielu koncertów i festiwali. Pamiętamy m.in.: „Kolędy na trzech tenorów”, „Wesel się w miłosiernym Chrystusie Królu”, „Theotokos – Pani Radości” czy „Wielką Galę Polskiej Muzyki Filmowej”. Każdy koncert zachwyca. Kreatywność, świetna organizacja i empatia mile widziana…?
-Nie zrealizowałbym niczego gdyby na mojej drodze życia nie zjawiali się ludzie, którzy mnie akceptują, a czasami wylewają kubeł zimnej wody na głowę. Mam grupę stałych przyjaciół, wspaniałych artystów: Annę Sokołowską – Alabrudzińską (to bez wątpienia najbliższa moim muzycznym oczekiwaniom genialna, charyzmatyczna wokalistka, a przy tym cudowny człowiek), znakomici muzycy: Mieczysław Smyda – dyrygent, szef, aranżer oraz założyciel naszej orkiestry: „Arte Symfoniko”, Maciej Nieć – wybitny polski aranżer, kompozytor i multiinstrumentalista, Karol Smulski – znakomity i niezawodny organizator, jakże wymagający od nas precyzji, odpowiedzialny za produkcję telewizyjną, człowiek wielkiej kultury; Zbigniew Michura, który jest w stanie wyczarować najpiękniejsze światło i zrealizować nasze wszystkie wizje techniczne – prywatnie dusza towarzystwa, Andrzej Koc – pochodzący z Głuszycy, człowiek o wielkim sercu, któremu wszyscy wszystko zawdzięczamy. To on połączył Głuszycę i łączy dalej ze sztuką i biznesem. To on łączy nas, kiedy temperatura naszej pracy zdaje się znacznie przekraczać wszelkie normy, Jakub Oczkowski – znakomity polski tenor, ulubieniec publiczności, z którym wspólnie zrealizowaliśmy niezliczoną ilość koncertów i często towarzyszyły nam przysłowiowe: ból, pot i łzy – zakończone zawsze szczęśliwym finałem.
Rozmawiamy w dniu setnej rocznicy urodzin św. Jana Pawła II. Kim jest dla pana ten Wielki papież Polak?
-Św. Jan Paweł II to dla mnie przede wszystkim Człowiek. W swoich słowach niesie nam tyle nadziei, że nie sposób pobłądzić. Swoją tolerancją, wyrozumiałością i miłością do człowieka gasi we mnie negatywne emocje. Jego charyzmatyczne przebaczenie swojemu niedoszłemu zabójcy jest przykładem jedynej drogi przez życie. Św. Jan Paweł II dla mnie jest również symbolem zrozumienia nas artystów, ludzi często o trudnych charakterach i nadwrażliwym pojmowaniu świata.
Jakie plany na przyszłość ma Łukasz Lech?
-Jeżeli chodzi o plany to te najbliższe pokrzyżował koronawirus. Jednak nie poddajemy się. Jesteśmy bardzo szczęśliwy, że niedługo zagramy w Głuszycy. Już 26 maja o godz. 22.00 – zapraszamy z kościoła pw. Chrystusa Króla w Głuszycy – będą mogli Państwo zobaczyć w TV TRWAM „Koncert Życzeń dla Mamy” z udziałem wybitnych polskich artystów.
A jeśli chodzi o moje artystyczne plany to marzą mi się wielkie gale romansów cygańskich, przebojów ze słonecznej Italii, koncert muzyki filmowej dla dzieci z polskich seriali i filmów. Ten rok na pewno wypełni jeszcze wiele premierowych koncertów papieskich.
Dziękujemy za rozmowę.
Redakcja wakcji24.pl