Najmniejsza, a jednocześnie najważniejsza komórka

W odpowiedzi na potrzebę odnowy duszpasterstwa rodzin Ojciec Święty ogłosił Rok Rodziny. Ta inicjatywa zbiega się z Rokiem św. Józefa patrona m.in. małżeństw. To doskonała okazja, by dowartościować rodzinę, docenić jej piękno, a także by odbudować jej autorytet. Jak podkreślają sami małżonkowie, ważne jest teraz, aby Kościół i jego duszpasterze nieustannie mówili i przypominali o Świętej Rodzinie jako wzorze do naśladowania.
Sabina i Anatol Rudniccy
Bardzo się cieszymy, że Ojciec Święty ogłosił Rok Rodziny. Traktujemy to jak docenienie, dowartościowanie rodziny. Jak widzimy, we współczesnych czasach przeżywamy niezwykły kryzys rodziny. Rodziny nie tylko się rozpadają, ale młodzi ludzie nie chcą zakładać nowych. To jest tragedia, plaga współczesnych czasów.
Dlatego ten Rok Rodziny przypomina ludziom, żeby podjęli refleksję nad tym, jak ważna jest rodzina. Bez niej świat się nie rozwija, nie ma przekazu życia. Jest to doskonały czas, by promować piękno rodziny, ale też jej poświęcenie. Mój mąż przygotowuje narzeczonych do małżeństwa i widzimy potrzebę istnienia duszpasterstw małżeństw, czy rodzin, ponieważ każde małżeństwo przechodzi trudności i kiedy małżonkowie nie mają do kogo zwrócić się o pomoc, a sami nie radzą sobie, wtedy potrzebują wsparcia, takiego mediatora. Dziękujemy Bogu, bo uważamy, że przekazaliśmy wiarę dzieciom. W najprostszy sposób: przez uczestnictwo. Gdy dzieci były pod sercem, modliliśmy się z mężem w intencji tego dziecka. Potem modliliśmy się przy nim, gdy spało w łóżeczku. Cały czas chodziliśmy z dziećmi do kościoła, na różne nabożeństwa. Dzieci nam towarzyszyły w życiu religijnym. Klękaliśmy do wspólnej modlitwy. Jeździliśmy też z dziećmi na rekolekcje oazowe. Jak dziecko uczestniczy w życiu rodziców, wtedy wiara przenika. Dzieci nasze w to weszły cudownie, nie trzeba było dużo wysiłku, myśmy tak żyli i dzieci też żyją. Ale wiadomo – wiarę należy pielęgnować, nie można się zatrzymać.
Ela (26 lat)
Wychowanie w mojej rodzinie dało mi nastawienie na rozwój religijny, duchowy, intelektualny, też na rozwój talentów muzycznych. Ja i moje młodsze rodzeństwo skończyliśmy szkołę muzyczną I stopnia, gramy na różnych instrumentach. Ja na gitarze, siostra na flecie, druga na skrzypcach, mamy również trzech akordeonistów. Na pewno wychowanie w tej rodzinie ukierunkowało mój światopogląd. Dało mi też otwartość na ludzi. Jeszcze niedawno mieszkaliśmy w 11 osób! Jedna siostra już założyła swoją rodzinę. Jesteśmy otwarci na gości, na relacje z ludźmi, na pomaganie innym. Zostaliśmy wychowani w wierze katolickiej i jest to dla mnie powód do radości.
fot. – arch. rodzinne