Jak to jest być Mamą?

  • Napisany przez:

24 maja – Święto NMP Matki Kościoła. Piękne, zapowiadające najpiękniejsze ze świąt – Dzień Mamy, kiedy to wszystkie mamy radują się i w sposób szczególny jednoczą jako te, które dają życie, tworzą i kreują rzeczywistość.

Niektórzy spotykają się przy kawie i ciastku, inni idą na spacer, jeszcze inny przynoszą kwiaty i czekoladki. Wszyscy składają sobie życzenia, opowiadają o tym, jak to było, kiedy akurat tego dnia, w dzień narodzin mojego pierwszego dziecka zostałam mamą. Mamą, przez duże „M”.

Jak to było jak Ty zostałaś Mamą? Jak to było jak Twoja Mama Cię urodziła? Czy kiedykolwiek rozmawialiście o tym? Jak wyglądał poród, jaka pogoda była za oknem, gdzie to się wydarzyło – w domu, w szpitalu, w aucie, w karetce? Czy mieliście śmiałość i odwagę pytać o szczegóły?

Mamo, czy się bałaś? Czego się obawiałaś? Jakie były Twoje zmartwienia, wątpliwości? Czy ktoś Ci pomagał? Czy byłaś szczęśliwa? Mamo… a jak to było jak pierwszy raz usłyszałaś jak płaczę? Przytuliłaś mnie? Od razu mnie poczułaś? Mamo… Kocham Cię.

A nasza główna bohaterka – Maryja, jak Ona się czuła? Co przeżywała? Jej sytuacja była niejednoznaczna dla społeczeństwa, wręcz dziwaczna, zagrażająca Jej godności – bo kto spośród ludzi, prócz samego Józefa wiedział o niepokalanym poczęciu? Bo któż prócz Niego mógł ochronić Tę Kobietę? Maryja – Matka Boga (gr. Θεοτόκος), Bogurodzica. Jak to się stało, że Ją wybrał Bóg? Na ten moment Kościół nie udziela jednoznacznej odpowiedzi wprost. Nieraz wyobrażałam sobie jaką mamą była Maryja. Opiekuńczą, troskliwą, kochającą, czułą, aktywną i taką ciągle w relacji – z Dzieciątkiem, z mężem, z pozostałymi ludźmi, z Bogiem. W ciągłej, nieustannej relacji, głębokiej więzi, mówi Asia mieszkanka Wałbrzycha.

Co to znaczy być w relacji i tworzyć głęboką więź? Dzisiejsze czasy temu nie sprzyjają. Trudno w gonitwie dnia codziennego nawiązać prawdziwą i długotrwałą więź. Połączenie, które trwa cały czas, niezależnie od pory dnia i nocy, nastrojów, emocji, przeżyć. To takie coś, co sprawia, że czujesz drugiego człowieka – w całości. Często mówi się o tym, że mama czuje, że coś złego dzieje się z jej dzieckiem. Albo takie słowa: Nagle poczułam ból, dotkliwy ból, jakby strzała przeszyła moje serce. Po czym okazuje się, że zmarł ktoś bliski akurat w tej chwili, kiedy to poczułeś lub poczułaś. W dużym skrócie, prostymi słowami – to jest właśnie więź – ciągłe współodczuwanie drugiej, ukochanej osoby.

Jest taka ikona nieznanego autora, która najpiękniej oddaje prawdę o macierzyństwie – mały Jezus trzyma za rękę swoją Mamę, która trzyma Go blisko siebie, drugą dłonią podtrzymując małe ciałko. Rączki Jezusa ufnie oplatają dłoń Maryi. Jest to centralny punkt ikony. Te małe rączki, tak prawdziwie trzymające dłoń swojej Mamy, dłoń, która je podtrzymuje – ani nie hamuje, ani nie ściska, nie ogranicza – a pozwala wzrastać w rozwoju. Zarówno ziemskim jak duchowym. Pozwala małemu Jezusowi na boskie prowadzenie przez Boga Ojca, mówi ks. Wiesław Rusin. Nie ogranicza Jego swobody i nie kontroluje Go. Ufa swojemu Synowi i ufa Bogu. Te splecione dłonie pokazują sens malowidła. Maryja to Przewodniczka, wskazująca drogę (gr. Οδηγήτρια). Nieustannie wskazuje nam Ona Drogę do Ojca. Drogą tą jest Jej Syn – Jezus Chrystus. Jak sam o sobie powiedział: Ja jestem drogą prawdziwą do życia. Każdy dochodzi do Ojca tylko poprzez Mnie (J 14,6). Dwa anioły są blisko Nich, Mama patrzy na Synka, a ten zwraca głowę ku jednemu z aniołów, patrzy w niebo, na niewidzialnego Ojca, Boga Ojca. Z jego jednej stópki zsuwa się rozwiązany sandałek. To ikona Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Aniołowie to Gabriel i Michał, zwiastujący odkupienie – trzymają w rękach trójramienny krzyż, gwoździe, dzidę i włócznię z gąbką. Są to trofea zwycięstwa i symbole odkupieńczej męki, przez którą dokonało się zwycięstwo nad grzechem i śmiercią, czyli zmartwychwstanie Jezusa.

Maryja uosabia tu wszystko – tylko Ona jest Godna rozwiązać rzemyk u sandała swojego Syna.

Nasi partnerzy