Klasztor Sióstr Urszulanek przejmuje diecezja

Siostry Urszulanki w Bardzie Śląskim po 105 latach z powodu braku powołań opuszczają klasztor. Dla Sióstr to bolesne doświadczenie, ale opuszczając malowniczo położony klasztor Urszulanki cieszą się, że dzieło domu rekolekcyjnego, które zapoczątkowały będzie kontynuowane przez Diecezję Świdnicką.
Dzieje klasztoru są dosyć burzliwe. – Są one wpisane w dzieje tego zakątka Europy. Odzwierciedlają to, co przeżywali ludzie mieszkający w Bardzie przed II wojną światową i po niej. Wiemy, że to malownicze miasteczko zamieszkiwali Niemcy. Po zakończeniu wojny zostali oni wysiedleni, a w opuszczonych przez nich domach i gospodarkach pojawili się ludzie wysiedleni ze wschodnich terenów Polski.
Podobnie wyglądają dzieje naszego klasztoru. A było to tak: Ówczesna przełożona klasztoru urszulanek we Wrocławiu – Matka Aloysia von Gilgenheimb przyjechała w 1913 roku do Barda na spotkanie z przełożonym oo. Redemptorystów, o. Józefem Schweterem. Matka zapytała, czy i gdzie mogą wybudować klasztor. Prawdopodobnie to pragnienie nosiła w sobie od dłuższego czasu, a przyjeżdżając do Barda musiała być już zdecydowana na założenie w tym miejscu nowego domu zakonnego. Budowę klasztoru rozpoczęto w 1914 roku a zakończono w 1916 roku, wtedy też został on poświęcony. Już w tym samym roku została tu otwarta dla kobiet katolicka Szkoła Gospodarstwa Domowego z internatem. Uczono tu różnych przydatnych prac i zawodów, jak na przykład: pieczenia chleba, gotowania, szycia, prania, prac ogrodniczych, hodowli drobiu. W 1926 roku siostry otwarły Seminarium Nauczycielskie Szkoły Gospodarczej, jedyną tego typu szkołę na Dolnym Śląsku. Ze względu na wyjątkowe usytuowanie klasztoru, przepiękną kaplicę z obrazem Matki Bożej z Dzieciątkiem, m. Alojzja nazwała to miejsce „wyspą pokoju”. I rzeczywiście, nasz klasztor ma w sobie to „coś”, co sprawia, że można tu odpocząć zarówno fizycznie, jaki i duchowo.
Nasze niemieckie siostry niezbyt długo cieszyły się tym, tak dobrze prosperującym dziełem, bowiem już w 1940 roku Hitler kazał zamknąć wszystkie szkoły zakonne. Klasztor stawał się wtedy kolejno: schronieniem dla uciekinierów, sierot wojennych, szpitalem wojskowym, czy czymś w rodzaju tymczasowych koszar dla Niemców i Rosjan. W czasie wojny siostry pracowały tu na różnych odcinkach. Po wejściu Rosjan musiały czterokrotnie opuszczać klasztor. Po przymusowym wyjeździe niemieckich sióstr, w klasztorze zamieszkały polskie urszulanki. Jak wiadomo z historii dla wszystkich były to ciężkie czasy, brakowało wszystkiego, co też nas nie ominęło. Siostry z ogromnym poświęceniem zdobywały żywność czy inne potrzebne do życia rzeczy. Na samym już początku otoczyły opieką głównie małe dzieci – sieroty wojenne. Z czasem zaczęły przyjeżdżać do nas osoby na wypoczynek, rekonwalescencję, rekolekcje czy wakacje. Od 1967 roku spora część domu została nam zabrana i zajęta przez Państwowy Dom Opieki Społecznej dla Dzieci – „Warszawianka”. Jednak w dalszym ciągu gościłyśmy tu świeckich, kleryków i siostry, oczywiście już nie w tak liczebnych grupach.
Poza tym siostry uczyły religii, przygotowywały do sakramentów, dawały korepetycje, były organistkami, zakrystiankami czy sprzątaczkami. Pod koniec lat 90 – tych stałyśmy się pełnoprawnymi właścicielami całej posesji – dzieci z „Warszawianki” zostały przeniesione do innych domów pomocy. Z czasem rozwinęło się apostolstwo kolonijne, które obecnie ze względu na warunki, nie jest już kontynuowane.
Nasza historia w Bardzie to też setki osób, fundacji, dzięki pomocy których mogłyśmy tu tak długo funkcjonować, a których nie sposób teraz nawet krótko wymienić. Dobro, które się tutaj dokonywało, i wciąż dokonuje, jest wynikiem współpracy, otwartości, ale też determinacji kolejnych pokoleń urszulanek.
Warto też dodać, że przez cały czas utrzymujemy kontakt z urszulankami niemieckimi, które -po opuszczeniu wybudowanego przez nie klasztoru w Bardzie – zamieszkały w Bielefeld, w północno-wschodnich Niemczech. Siostry często nas odwiedzały, wspierały, także finansowo. Nasza decyzja o wyprowadzeniu się z Barda jest też dla nich trudnym przeżyciem – mówiła s. Wioletta Adamczyk, przełożona klasztoru pod wezwaniem św. Anieli w Bardzie.
Niesamowite w Bardzie jest to, że w tak małej miejscowości jest kilka ogromnych klasztorów. – Bardo jest przepięknym miejscem, ale wydaje się, że głównym powodem osiedlania się tu zgromadzeń była nasza Matka Boża Strażniczka Wiary Świętej. A poza tym, często klasztory usytuowane w takich miejscach były swego rodzaju zapleczem dla wspólnot żyjących w dużym mieście. Tak było w naszym przypadku, nasze poprzedniczki – Niemki, które miały duży klasztor w centrum Wrocławiu – obecnie do nas też należący – potrzebowały tego rodzaju „wyspy pokoju”, o której wspomniałam wcześniej – dodała siostra Wioletta.
W ostatnich latach klasztor służył jako dom rekolekcyjny, do którego goście bardzo chętnie wracali. – Oprócz pięknego położenia, sprzyjającej modlitwie kaplicy, myślę, że też warunki, jakie zapewniamy i niewygórowane ceny. Nasi goście niejednokrotnie podkreślali panującą tu atmosferę życzliwości, poczucie bycia w domu. Zwykle jest tak, że to nie mury a ludzie nadają miejscu pewien sprzyjający lub nie klimat. Wygląda na to, że nasza obecność wnosiła ducha, ukazywała sens i piękno życia zakonnego, opartego na zwykłej, prostej służbie drugiemu człowiekowi.
Patrząc na naszą historię, już od czasów powojennych przyjeżdżano tu na rekolekcje. W ostatnich latach rzeczywiście zapotrzebowanie na tego typu wyjazdy wzrasta. Najliczniejszą i najczęściej przyjeżdżającą do nas grupą, już od ponad 20 lat, jest Wspólnota ewangelizacyjna Dom Boży z Wrocławia. Nawiasem mówiąc, jej członkowie uważają nasz dom za swoją kolebkę. Są też grupy oazowe, neokatechumenalne, domowy Kościół, rekolekcje dla małżeństw, rożnego rodzaju warsztaty, dzieci z naszych szkół, pojedyncze osoby… Oczywiście pandemia wszystko skutecznie zatrzymała – powiedziała siostra przełożona.
Siostry opuszczają klasztor m.in. z powodu spadku powołań. – Powodów jest wiele. Przy obecnym spadku powołań trudno nie zadawać sobie pytania, która z nas za kilka lat będzie w stanie zająć się tak dużym domem. Obecnie w Bardzie mieszka nas 9. Mam tu na myśli podjęcie nie tylko koniecznych remontów, ale dostosowywanie domu do wciąż podwyższających się standardów, nawet jeśli nie są one zbyt wygórowane. Która z nas będzie w stanie pracować w ogrodzie, kosić trawę, wnosić kosze z pościelą na piętra, sprzątać pokoje itd. Wiadomo, że zatrudnienie kolejnych pracowników wiąże się z pensjami, a na to nie będzie nas stać.
To jest nasz dom, nasze dziedzictwo, więc jest dla nas ważne, aby nie popadł on w ruinę, ale aby służył kolejnym pokoleniom. W końcu dlatego został wybudowany. Dom będzie własnością Diecezji, dzieło, które my zapoczątkowałyśmy będzie prawdopodobnie kontynuowane i to jest najważniejsze. Odejście z Barda boli, z każdym dniem coraz bardziej, ale musimy pamiętać, że nie mamy trwałego miejsca na tej ziemi, że nasze życie zakonne to życie pielgrzyma: dziś tu jutro tam, gdzie Pan pośle. Odchodzimy z wdzięcznością za całe dobro, jakie się tu dokonało prze 105 lat naszego bycia w Bardzie – podsumowała s. mówiła s. Wioletta Adamczyk.
Diecezja świdnicka przejmując dom będzie nadal prowadzić dom rekolekcyjny. – Diecezja przejmuje ten dom od 1 września, bo taką umowę podpisaliśmy z siostrami, ale moją pracę rozpoczynam tam już 1 sierpnia. Przede wszystkim na początku chciałbym się przyjrzeć funkcjonowaniu tego domu.

fot. Siostry Urszulanki
Klasztor Sióstr Urszulanek jest przepięknie położony, blisko Boga. Klasztor ma piękną kaplicę, którą Siostry niedawno wyremontowały. Dom w Bardzie ma służyć ludziom, którzy chcą pogłębić swoją wiarę przez udział w rekolekcjach, różnego rodzaju spotkaniach formacyjnych. To jest pierwsza dziedzina działalności tego domu. Naszym pragnieniem jest również, by do tego domu przyjeżdżały osoby indywidualne, które chcą odpocząć. Chcemy, by osoby przybywające do sanktuarium Matki Bożej Strażniczki Wiary Świętej w Bardzie na kilka dni zatrzymywały się w tym domu – mówił ks. Piotr Ochoński dyrektor Domu Rekolekcyjnego w Bardzie Śląskim.
Diecezja ma zamiar prowadzić dom, w którym goście będą mieli możliwość bliższego obcowania z Panem Bogiem. Oferty rekolekcyjne będą dosyć bogate, podobne do tych w innych domach formacyjnych. Chcemy zaprosić księży zarówno diecezjalnych i zakonnych do wzięcia udziału w rekolekcjach. Zapraszam już dzisiaj wszystkie ruchy, stowarzyszenia, działające na terenie naszej diecezji. Dodatkowo chcemy wzbogacić naszą ofertę o tzw. rekolekcje w drodze, czyli pielgrzymki, które będą związane z poznawaniem m.in. Kotliny Kłodzkiej. Przede wszystkim to co jest naszym zamysłem to stworzyć taki dom, w którym każdy odnajdzie radość, zadowolenie i przede wszystkim będzie miał okazję do bliższego obcowania z Panem Bogiem poprzez modlitwę. Kaplica tam jest cudowna, jest tam taki napis: „Brama do nieba”. Moim pragnieniem jest by Bardo stało się takim przednużkiem bramy do nieba – dodał dyrektor Domu Rekolekcyjnego w Bardzie Śląskim.
ak