Siostra, która otwierała horyzonty [SYLWETKA]

  • Napisany przez:

Nietuzinkowa, odważna kobieta i nieprzeciętna wychowawczyni, która pomimo drzwi klauzury żyła zawsze z wychowankami. Nad każdą się zastanawiała, każdą chciała dogłębnie zrozumieć, każda była dla niej ważna i każdej oddała kawałek swojego serca. – tak siostrę Danielę Myszkę (1959 – 2021), niepokalankę, wspomina Agata Kostrzewa, wychowanka wałbrzyskiego liceum. Siostra Daniela otwierała horyzonty, uczyła, że zawsze można patrzeć dalej i mierzyć wyżej…

 Alicja Myszka przyszła na świat 24 października 1959 r. w Połczynie Zdroju. Później była szkoła – podstawowa w Karlinie, a następnie Liceum Handlowe im. Komisji Edukacji Narodowej w Szczecinku. Do Zgromadzenia Sióstr Niepokalanek wstąpiła 16 czerwca 1979 r. Dokładnie sześć lat później złożyła swoją przysięgę wierności Chrystusowi. Już w 1982 roku – w trakcie stanu wojennego – podjęła się wychowawstwa klasy Ib w Liceum Sióstr Niepokalanek w Szymanowie. Jaką była wychowawczynią? Wystarczy powiedzieć, że był to pierwszy rocznik, który dotarł do matury w postaci 2 klas po 24 dziewczyny (zwykle z dwóch, ponad 30-sto osobowych klas, do matury dochodziła jedna ok. 25 osobowa). Co więcej, pomimo upływających lat, jej wychowanki utrzymywały kontakt zarówno między sobą jak i Siostrą Danielą, a wiele z nich już w dorosłym życiu niejednokrotnie skorzystało z jej pomocy! Już bowiem jako młodziutka dziewczyna miała dar zaprzyjaźniania się na całe życie. W trakcie sprawowania wychowawstwa rozpoczęła studia historyczne na Uniwersytecie Warszawskim. Po 5. latach obroniła pracę magisterską na 5.

 Nauczycielka, wychowawczyni, mistrzyni internatu

Była wymagająca, bo wiedziała, że młodym dziewczynom dopiero smakującym świata trzeba prawdziwych autorytetów. Gdy trzeba było nie odpuszczała…

Na przestrzeni ponad 40 lat życia zakonnego służyła Jezusowi i zgromadzeniu wykonując różne prace. Przede wszystkim pracowała w niepokalańskich szkołach – w Szymanowie, Nowym Sączu i w Wałbrzychu, gdzie była wychowawczynią oraz nauczycielką historii i WOS-u. Z pasją przygotowywała również przedstawienia patriotyczne czy jasełka.

Od zawsze kochałam historię, a siostra Daniela jeszcze tę miłość we mnie pogłębiła i ugruntowała.  Nigdy nie zapomnę lekcji historii z  nią, a szczególnie fakultetów. To były rozmowy nie tylko o historii,  ale i o sztuce,  literaturze, polityce, życiu.  Siostra zarażała miłością do  swoich pasji.

– wspomina czule Ania Kowalska.

Wiele jej uczennic i wychowanek miało wrażenie, że są dla niej najważniejsze. Powierzały Siostrze swoje czasem trudne historie, problemy a ona dawała im uwagę, pełną akceptację, mobilizowała do wysiłku, zmiany, rozwoju. Starała się je zrozumieć, niczemu się nie dziwiła, nie oceniała. Współczuła i pomagała. Wiele jej wychowanek jechało do niej po radę, modlitwę, pociechę, a Siostra znajdowała czas, mimo że była nieustająco zajętą osobą, bo jak sama mówiła: „robota ją kochała”.

Pamiętam jak się stało przy odpowiedzi i zawsze powtarzała ,,broń się Stawańska, walcz”. Ta walka została mi do dziś, czasami tak mocno ze słowa Siostry dzwonią mi w uszach tam gdzie mi się wydaje ze nie dam rady. Myślę ze Siostra Daniela mówiła tyle razy do siebie „walcz”, ze obroniła się w postaci fundacji i pozostawiła po sobie piękny ślad, który się odbił na sercach wszystkich wychowanek. Dokładnie tak, jak sobie założyła świętej pamięci Marcelina Darowska i wszystkie siostry. Ona po prostu spełniła swoją misję, którą byłyśmy my – wszystkie wychowanki tej szkoły.

– wspomina Kamila Stawańska.

Wałbrzych

Sobięcin – zapomniana dzielnica Wałbrzycha. Szkoła sióstr niepokalanek i klasztor są jasnym punktem na mapie tej dzielnicy, w której od 1946 r. pracują siostry od Niepokalanego Poczęcia NMP – niepokalanki. – Od zawsze my, które prowadzimy tutaj szkołę dla dziewcząt, mocowałyśmy się z tematem: a co ze środowiskiem, tym najbliższym? – mówiła s. Daniela, – Co z tym światem, który zaczyna się tuż za naszą bramą, a który wdziera się do naszego domu, bo nie może być inaczej. Ta myśl nie dawała jej spokoju. I tak, w czerwcu 2012 r.  założyła Fundację im. Siostry Wandy Garczyńskiej, której do dziś głównym zadaniem jest pomoc mieszkańcom Sobięcina w powrocie do normalnego życia. Szczególną troską objęto dzieci, tworząc dla nich świetlicę środowiskową, tzw. „Kuźnię Talentów”. Serce i oczy siostry i tu były otwarte na drugiego człowieka. Przez długie lata, wraz z uczennicami i innymi siostrami, organizowała paczki z okazji św. Mikołaja dla dzieci z najuboższych rodzin Sobięcina, włączyła się w akcję Paczki od Świętego Mikołaja (w domu Sióstr Niepokalanek założyła oddział akcji). 

Codzienna praca w świetlicy

Świetlica stała się tym miejscem, w którym dzieci uczą się, odrabiają lekcje, zakorzeniają się w polskich tradycjach, poznają Boga, ale także uczą się kreatywnego spędzenia wolnego czasu. Dzięki Siostrze Danieli wiele z nich pierwszy raz wyjechała poza granice Sobięcina, Wałbrzycha, pierwszy raz w życiu zobaczyło morze. Siostrze bardzo też zależało, aby z każdego dziecka wydobyć i rozwinąć talent darowany przez Boga.

Siostra codziennie była z dziećmi w świetlicy, przytulała, karmiła, wychowywała. Cieszyła się, że dzieci lgną do swoich wychowawczyń (Pani Gosi, Ani i Renaty), że Panie potrafią trafić do dzieci, wytłumaczyć, pomóc w lekcjach. Siedziała przy swoim wielkim biurku, wymyślała kolejne atrakcje‚ bo „ktoś musi tym dzieciom pokazać jak wygląda normalne życie”. Organizowała wyjazdy wakacyjne i w czasie ferii zimowych, grille w świetlicowym ogródku, wycieczki, wigilie, bale, prezenty świąteczne, język angielski, zajęcia ruchowe, zajęcia z archeologami, w muzeach, z japońskim mistrzem susi, z muzykami… A to wszystko z jej nieokiełznanej pracowitości i poświęcenia, jej pomysłowości i radości życia.

7Niebo

Siostra pomagała również wielu pojedyńczym osobom, samotnym matkom, bezrobotnym, chorym, bezdomnym, nieradzącym sobie ze spotykającymi ich problemami. O tej pomocy wiedzą tylko Ci, którzy jej doznali…

Kolejnym etapem było stworzenie miejsc pracy dla mam. Tak powstała spółdzielnia socjalna „7 Niebo”. Siostra zaopiekowała się kobietami, którym przekazywała wartości, wspierała dobrym słowem i jak zawsze dawała cząstkę siebie i tak zaczęły się warsztaty szycia i gotowania dla mam z Sobięcina.

Taka była. Pełna pasji do rozmów, wypraw rowerowych, lekcji historii. Pamiętamy ją z jej wyprawami na Ukrainę, z opiekowaniem się fundacyjnymi dziećmi, z działaniem w szwalni. Siostra Daniela choćby była najbardziej zmęczona, zmartwiona, to szybko podnosiła się i szła dalej. Teraz musimy ją naśladować. Wspierajmy jej dzieło w postaci Fundacji – ona będzie żyła! W nas, w dobru kierowanym do zagubionych dzieciaków.

Tak – ruszyła lawina wspomnień. Gdzieś obok nas przez prawie 40 lat była Siostra Daniela. Zawsze można było do niej zadzwonić, napisać, przeczytać o jej dzieciakach i świetlicy. Teraz zostaje trwanie przy Jej następcach w wałbrzyskiej świetlicy i pomoc. Znak obecności S. Danieli w naszym życiu… 

– podsumowuje Małgosia Najuch.

W 2017 roku Siostra Daniela została uhonorowana tytułem Małego Bohatera jako laureat australijskiej, polonijnej Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego, w uznaniu jej działalności społecznej na rzecz dzieci i młodzieży, w tym powołanie fundacji edukacyjnej i świetlicy „Kuźnia talentów”.

Poniżej krótki opis inicjatyw podjętych przez Siostrę Danielę:

  • Święto Placu Marceliny Darowskiej, Zakątek Qultury, wspólne śniadania wielkanocne dla mieszkańców Sobięcina
  • akacja ubierania mieszkańców Sobięcina na zimę, ofiarowywania potrzebującym paczek żywnościowych przed każdymi świętami
  • przygarnięcie rodziny z objętej wojną Ukrainy
  • zorganizowanie mieszkańcom Sobięcina codziennego wydawania żywości krótkoterminowej z Biedronki

zdj. – niepokalanki.pl

źródło – siostradaniela.wordpress.com/blog/

red. Inka Zembrzuska

 

 

Nasi partnerzy