Historia komunistycznej zbrodni

Grzegorz Przemyk: śmierć poety wolności

 – Grzegorz Przemyk był moim rówieśnikiem. Być może niewiele by brakowało, a podzieliłbym jego los, kiedy pod krzyżem ułożonym z kwiatów – upamiętniającym miejsce gdzie stał ołtarz Jana Pawła II, na placu Zwycięstwa, obecnie placu Piłsudzkiego w Warszawie, podczas jego pierwszej pielgrzymki do ojczyzny – zatrzymał mnie patrol milicji obywatelskiej. Właściwie nie wiem jak to się stało, że nie trafiłem na „ścieżkę zdrowia” (przejście przez korytarz z ustawionych po dwóch stronach milicjantów, którzy gumowymi pałkami bili przechodzącą ofiarę)? Prawdopodobnie nie mieli akurat samochodu, a ja jako nastolatek byłem marnym łupem.Juliusz Erazm Bolek, poeta, laureat nagrody Złote Pióro za książkę Roku 2017 i Wiersz Roku 2017. w rozmowie z Tomaszem Zbigniewem Zapertem. 

Grzegorz Przemyk

Grzegorz Przemyk

Grzegorz Przemyk (ur. 17 maja 1964 w Warszawie, zm. 14 maja 1983 tamże) – młody polski poeta, syn poetki działaczki opozycyjnej na rzecz wolności Barbary Sadowskiej. Został w trakcie egzaminów maturalnych pobity na komisariacie przez milicjantów, co doprowadziło do jego śmierci. W toku śledztwa, nadzorowanego przez kierownictwo reżimu, na podstawie spreparowanych dowodów zostali za ten czyn skazani: lekarka oraz dwóch sanitariuszy.  Mimo, że w toku trwającego kilkudziesięciu lat działań, które wyjaśniły wszystkie okoliczności zdarzenia, żaden z prawdziwych oprawców nie poniósł zasłużonej kary, której nie udało się wymierzyć nawet po formalnym obaleniu systemu opresji w 1989 roku i odzyskaniu przez Polskę niepodległości.

Barbara Sadowska

Barbara Sadowska (ur. 24 lutego 1940 w Paryżu, zm. 1 października 1986 w Otwocku) – polska poetka, matka maturzysty i młodego poety Grzegorza Przemyka. Była działaczką opozycji antykomunistycznej. Wiosną 1983 roku została pobita w trakcie napadu „nieznanych sprawców” na komitet pomocy internowanym, mieszczący się przy kościele św. Marcina w Warszawie. Wkrótce potem jej syn Grzegorz Przemyk został śmiertelnie pobity przez funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej. Wszystko wskazuje na to, że było to działalnie celeowe, mające na celu zastraszenie Barbary Sadowskiej, aby zaniechała swojej działalności na rzecz wolności.

 

Juliusz Erazm Bolek: Głos pamięci

Tomasz Zb. Zapert: Napisał Pan poemat o Grzegorzu Przemyku, zamordowanym przez komunistycznych funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej?

Juliusz Erazm Bolek: To prawda napisałem poemat „Corrida. Sprawa prawa do uśmiechu”, ale jest o on nie tylke o Grzegorzu Przemyku, tylko poświęcony pamięci tego nastoletniego poety i maturzysty (pobitego 12 maja 1983 roku, ze skutkiem śmiertelnym przez komunistycznych funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej) i jego matki Barbary Sadowskiej – poetki opozycjonistki. Wykorzystując wydarzenia z ich życia przypominam walkę o prawdę i sprawiedliwość po tragicznej śmierci Przemyka, w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej i Rzeczpospolitej Polskiej – bo ta walka trwała ponad 30 lat! 

Grzegorz Przemyk został skatowany na nieistniejącej już komendzie Milicji Obywatelskiej przy ulicy Jezuickiej 1/3, na warszawskiej Starówce przez milicjantów. Zmarł dwa dni później – 14 maja 1983 roku 3 dni przed swoimi urodzinami. W tym morderstwie, dokonanym w majestacie prawa, nie było przypadku. Barbarę Sadowską – matkę Grzegorza Przemyka, wielokrotnie pracownicy komunistycznej Służby Bezpieczeństwa szantażowali, iż jej syna spotka nieszczęście, jeśli ona nie zaprzestanie swej działalności opozycyjnej. Kiedy okazało się, że próba sterroryzowania nie odnosi skutku, została pobita. A gdy i to nie podziałało uznano, że groźbę trzeba zrealizować. Bandyci, formalnie funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej, pilnujący komunistycznego porządku publicznego, praktycznie nigdy nie odpowiedzieli za swój mord. To nie dawało mi spokoju. Poemat „Corrida. Sprawa prawa do uśmiechu” jest w zasadzie o wszystkich ludziach, którzy walczą o wolność.

Tomasz Zb. Zapert: Dlaczego spośród wielu ofiar stanu wojennego wybrał Pan właśnie Grzegorza Przemyka?

Juliusz Erazm Bolek: Grzegorz Przemyk był moim rówieśnikiem. Być może niewiele by brakowało, a podzieliłbym jego los, kiedy pod krzyżem ułożonym z kwiatów – upamiętniającym miejsce gdzie stał ołtarz Jana Pawła II, na placu Zwycięstwa, obecnie placu Piłsudzkiego w Warszawie, podczas jego pierwszej pielgrzymki do ojczyzny – zatrzymał mnie patrol milicji obywatelskiej. Właściwie nie wiem jak to się stało, że nie trafiłem na „ścieżkę zdrowia” (przejście przez korytarz z ustawionych po dwóch stronach milicjantów, którzy gumowymi pałkami bili przechodzącą ofiarę)? Prawdopodobnie nie mieli akurat samochodu, a ja jako nastolatek byłem marnym łupem. 

Grzerz Przemyk i ja pisaliśmy wiersze, choć, prawdopodobnie, nigdy się nie poznaliśmy, mimo, że nasi rodzice się znali – mieszkaliśmy w sąsiednich wieżowcach na taka zwanej Ścianie Wschodniej w Warszawie. Dzisiaj, w dobie SMS-ów, e-maili, twittera i facebooka czytanie długich tekstów nie jest w modzie. Tej historii, która jest o szantażu, mordzie, niesprawiedliwości i nieporadności państwa, nie dało się opowiedzieć krótko, dlatego utwór przybrał formę poematu, a nie wiersza. Choćby, dlatego, że liczy ona już ponad trzy dekady i nie jest zakończona. Piszę o bandyckim systemie, który nie umarł w wyniku polskiej transformacji. Jego konserwatorzy mają się dobrze. Są głęboko zakorzenieni, nadal kontrolują i stoją na straży własnych, nikczemnych interesów, tych z przeszłości i tych obecnych.

 

Piszę o bandyckim systemie, który nie umarł w wyniku polskiej transformacji. Jego konserwatorzy mają się dobrze. Są głęboko zakorzenieni, nadal kontrolują i stoją na straży własnych, nikczemnych interesów, tych z przeszłości i tych obecnych  – Juliusz Erazm Bolek

Wmówiono ludziom, a może sami tego chcieli, że bezpieczeństwo jest ważniejsze od wolności. Ci, którzy przekonują, że trzeba ograniczać prawa, kontrolować i zniewalać ludzi dla ich dobra i aby ich chronić to również terroryści  – Juliusz Erazm Bolek

 

Tomasz Zb. Zapert: Skąd wziął się tytuł poematu: “Corrida”?

Juliusz Erazm Bolek: Celowo w tytule przywołałem “rozrywkę” rodem z Królestwa Hiszpanii. Brutalna i sadystyczna gra, w której na arenę wpuszcza się byka. Widownia emocjonuje się torreadorem, który z premedytacją powili zabija niewinne zwierzę i robi to wyłącznie dla przyjemności i sławy. Są tacy, którzy twierdzą, że zabijanie to piękna sztuka. Nie zgadzam się z tym poglądem. Dla mnie jest to bestialskie znęcanie się nad zwierzęciem. To, co spotkało Barbarę Sadowską, to, co się stało z jej synem Grzegorzem Przemykiem, sanitariuszem i lekarka, którzy nim się opiekowali po skatowaniu przez milicję, a nawet to, co spotkało adwokata to właśnie takie barbarzyństwo.

Tomasz Zb. Zapert: Uprawia Pan poezję patriotyczną, wspomnijmy takie utwory jak: “Wskazówka”, poświęcony dramatowi w Smoleńsku, tryptyk o Janie Pawle II, „Ojczyzny słowo” o waśniach Polaków…

Juliusz Erazm Bolek: Nie nazwałbym swojej poezji patriotyczną. Piszę o wielu rzeczach, głównie o tych budzących emocje. Wobec takich tragedii jak ta, która wydarzyła się 10 kwietnia 2010 w Smoleńsku, czy pustce po polskim papieżu Janie Pawle II, trudno przejść obojętnie. 

Tomasz Zb. Zapert: W wierszu “Wskazówka” nie pada ani słowo wypadek, ani zamach.

Juliusz Erazm Bolek: Skoncentrowałem się na dramacie związanym ze śmiercią pasażerów samolotu Tupolew i skutkach jakie to wywołało, lecz i tak zostałem zaatakowany za napisanie tego utworu, tak jakby należało milczeć, albo udawać, że nic się nie stało? Niepokoją mnie takie naciski. Nie wiem jakie mają intencje? Mamy nic nie czuć, nic nie pamiętać, nic nie rozumieć? Chodzi o niekończący się „chocholi taniec”? Czuję, pamiętam i staram się rozumieć. Jeśli chodzi o samo wydarzenie nie dysponuję wiedzą, aby stwierdzić, co się wydarzyło dokładnie w Smoleńsku. Mnie wystarcza fakt, że do tej pory nie można odzyskać wraku samolotu, a przecież minęło już ponad 14 lat! To jest odpowiedź na wszystkie wątpliwości w tej sprawie, a zarazem koronny dowód na złe intencje . 

Tomasz Zb. Zapert: W swojej poezji piętnuje Pan także terrorystów…

Juliusz Erazm Bolek: Ponieważ zagrażają ludzkości w podobnym stopniu, co szaleńcy i fanatycy, przy czym definicje terroryzmu rozszerzyłbym również o tych, którzy zajmują się terrorem w majestacie prawa lub w wyniku uprzywilejowanej pozycji. W tym sensie o terrorystach jest również poemat „Corrida. Sprawa prawa do uśmiechu”. Wmówiono ludziom, a może sami tego chcieli, że bezpieczeństwo jest ważniejsze od wolności. Ci, którzy przekonują, że trzeba ograniczać prawa, kontrolować i zniewalać ludzi dla ich dobra i aby ich chronić to również terroryści. Filozofia jest z założenia kłamliwa, bo również w więzieniach dochodzi do dziwnych wypadków i morderstw, a zatem nawet tak specjalnie pilnowane miejsce nie gwarantuje bezpieczeństwa. W rzeczywistości jest to zwykła socjomanipulacja polegająca na zarządzaniu poprzez strach. Dla mnie wolność stanowi wartość nadrzędną. 

Rozmawiał: Tomasz Zb. Zapert

wAkcji24.pl Kultura 14.05.2024

Grzegorz Przemyk

Juliusz Erazm Bolek

Juliusz Erazm Bolek – pisarz i twórca plakatów i afiszy literackich oraz poezji konkretnej, laureat Światowego Dnia Poezji ustanowionego przez UNESCO. Wydał kilkanaście książek, z których najważniejszym jest tom wierszy „Abracadabra”. Najbardziej znanym utworem jest poemat „Sekrety życia” przetłumaczony na ponad 30 języków. Ustanowił rekord Guinnessa na największy tom wierszy. O Juliuszu Erazmie Bolku zrealizowano dwa filmy dokumentalne: „Wlepkarz” w reżyserii Zbigniewa Kowalewskiego i „Poeta” w reżyserii Piotra Kulisiewicza. Jedne z najbardziej znanych twórców poezji konkretnej.

Grzegorz Przemyk

Analiza wydarzeń

Grzegorz Przemyk - sprawa śmierci maturzysty

12 maja 1983 roku, na krótko po zakończeniu egzaminów maturalnych, życie Grzegorza Przemyka, młodego poety i ucznia, zostało brutalnie przerwane. To wydarzenie, które z pozoru mogło wydawać się jedną z wielu tragicznych historii epoki, stało się jednym z najbardziej wstrząsających symbolem zwyrodnienia systemu komunistycznego w Polsce.

Grzegorz Przemyk, zaledwie trzy dni przed swoimi 19. urodzinami (17 maja), padł ofiarą śmiertelnego pobicia, przez funkcjonariuszy milicji obywatelskiej. To wydarzenie zszokowało społeczeństwo polskie oraz miało poważne reperkusje dla ówczesnych struktur władzy komunistycznej w Polsce, wpływając na późniejsze losy państwa.