Poczta Polska nie będzie sprzedawać artykułów religijnych z powodów idelogicznych. „Placówki Poczty nie mogą być postrzegane jako sklepiki z dewocjonaliami” – mówi pełniący obowiązki prezesa Poczty Polskiej Sebastian Mikosz.
Poczta Polska odcina się od katolików
Sebastian Mikosz p.o. prezesa Poczty Polskiej: Ten asortyment wywoływał pewną memiczność i ośmieszenie
W ostatnim czasie prezes Poczty Polskiej, Sebastian Mikosz, ogłosił plan transformacji placówek pocztowych. Na łamach „DGP” przedstawił jeszcze szczegóły, które zakładają między innymi rezygnację ze sprzedaży dewocjonaliów w placówkach pocztowych. Mikosz stwierdził, że placówki nie mogą być postrzegane jako „sklepiki z dewocjonaliami”, co ma na celu poprawę wizerunku Poczty.
– „Placówki Poczty nie mogą być postrzegane jako sklepiki z dewocjonaliami, niech to robią parafie. Ten asortyment wywoływał pewną memiczność i ośmieszenie” – stwierdził p.o. prezesa Poczty Polskiej Sebastian Mikosz w rozmowie z „DGP”.
Na poczcie nie można będzie już kupić m. in. różańca. Kilka dni przed decyzją p.o. Prezesa Mikosza biskup Ignacy Dec mówił o różańcu, że jest on drogą „do moralnej odnowy świata”.
Bp Ignacy Dec: Różaniec naszą drogą do moralnej naprawy świata
Poczta Polska odcina się od katolików
Sebastian Mikosz p.o. prezesa Poczty Polskiej: Placówki Poczty nie mogą być postrzegane jako sklepiki z dewocjonaliami
Decyzja Sebastiana Mikosza o zaprzestaniu sprzedaży artykułów religijnych jest kontrowersyjna z wielu powodów. P.O. prezesa Poczty Polskiej przyznaje jednocześnie, że placówki pocztowe będą kontynuowały sprzedaż innych artykułów.
– „Chciałbym bardzo wyraźnie powiedzieć, że sklepiki były i będą, ponieważ sprzedaż detaliczna jest bardzo rentowna dla Poczty. Szczególnie poza dużymi miastami, gdzie alternatywa dostępu do takiej sprzedaży detalicznej różnych rzeczy, które czasami zaskakują, nie istnieje tak, jak dużych w miastach. Nasza wartość dodana jest dużo większa poza miastami (…) To, że Poczta sprzedaje książki, baterie, karty sim, gry, zabawki, może w takich miastach jak Warszawa nie jest to potrzebne naszym klientom, natomiast poza Warszawą – akurat tak” – mówi Sebastian Mikosz w rozmowie z „DGP”.
Szef Poczty Polskiej przyznaje więc, że tam, gdzie dostępność innych punktów sprzedaży jest ograniczona Poczta doskonale na niej zarabia. A jak łatwo sobie dopowiedzieć, także sklepy z dewocjonaliami czy księgarnie religijne znajdują się w dużych miastach. Tym samym pełniący obowiązki prezesa Poczty Polskiej niejako potwierdza, że nie chodzi tutaj o kwestie ekonomiczne, ale ideologiczne.
Wskazuje na to również ton jego wypowiedzi. P.o. prezesa Poczty Polskiej. – Gdyby były problemy ze sprzedażą artykułów religijnych na Poczcie Polskiej, sądzę, że prezes Mikosz po prostu powołałby się na taki argument – komentuje Andrzej Wierny. – Tymczasem sięga po argument ideologiczny, że sprzedaż artykułów związanych z katolicyzmem ośmiesza Pocztę Polską. A z tego wynika po prostu, że wiara katolicka jest po prostu śmieszna dla obecnego kierownictwa Poczty Polskiej. W następnym kroku należy się spodziewać wycofania ze sprzedaży przez Pocztę Polską książek o zawierających związek z religią – stwierdza Wierny.
Religia w szkole: Stowarzyszenie Katechetów Świeckich prosi o wsparcie. Czy Prezydent pomoże katechetom?
Poczta Polska odcina się od katolików
Sebastian Mikosz: Sprzedaż detaliczna jest bardzo rentowna dla Poczty
Decyzja o zakazie sprzedaży artykułów religijnych na poczcie wywołuje obawy o dyskryminację katolików, dla których dewocjonalia są ważnym elementem życia duchowego. Usunięcie tych produktów może być postrzegane jako ograniczanie dostępu do wartości religijnych, szczególnie w mniejszych miejscowościach, gdzie oferta rynkowa jest ograniczona. Tego typu działania mogą budzić kontrowersje i prowadzą do debaty na temat roli religii w przestrzeni publicznej oraz sposobu, w jaki instytucje państwowe, takie jak Poczta Polska, odnoszą się do potrzeb religijnych obywateli.
Poczta Polska od kilku miesięcy przeżywa poważny kryzys. Mówi się o zwolnieniach nawet 10.000 pracowników Poczty Polskiej w całym kraju. Jeśli planem naprawczym kierownictwa Poczty jest zakaz sprzedaży różańców, to możemy spodziewać się, że jego skutki nie przyniosą pożądanych efektów.
„- Prezes Mikosz powiedział dwie ważne rzeczy – komentuje Andrzej Wierny. – Po pierwsze zdradził ideologiczny, a nie ekonomiczny charakter decyzji. Po drugie wskazał, że dewocjonalia powinny być sprzedawane przez parafie. I faktycznie staje się to koniecznością. W czasach „opiłowywania katolików” Kościół musi budować swoją odporność ekonomiczną i jednocześnie zapewnić wiernym dostęp do artykułów, których zakup staje się coraz bardziej utrudniony. To trudne, ale możliwe.
W każdej cerkwi, która odwiedzałem, fundamentalnym elementem jest sklepik z dewocjonaliami. To samo w kościołach ormiańskich. Jest to związane przede wszystkim z koniecznością sprzedaży świec, które wierni zapalają podczas modlitwy. Jednak poza świecami można kupić tam bardzo liczne dewocjonalia, biżuterię religijną, chusty. Widziałem nawet produkty spożywcze (m. in. miód)! Osoba, która prowadzi sprzedaż jednocześnie „ma oko” na świątynię.
Wydaje się, że to rozwiązanie musimy jak najszybciej wdrożyć w polskich kościołach, tworząc wielką sieć dystrybucji artykułów religijnych, prasy i książek, która z jednej strony przyniesie dochód parafiom, a z drugiej zabezpieczy katolków przed kolejnymi działaniami dyskryminacyjnymi w ramach strategii salami – mówi Andrzej Wierny.
Czym jest strategia salami? Jak jest stosowana wobec Kościoła Katolickiego w Polsce? [ANALIZA]
PODCAST ROZMOWY W AKCJI
Rozmowy w Akcji o Pielgrzymce Świdnickiej
wAkcji24.pl | Ekonomia | NSS, zródło: DGP | Fot. Poczta Polska | 20.08.2024