Jakub Strzelecki zaliczany był do grona jednych z najlepiej zapowiadających się aktorów młodego pokolenia. Widzowie mogli go podziwiać w różnych serialach. Kiedy jego kariera nabierała rozpędu, Strzelecki podjął decyzję o zmianie swojej życiowej ścieżki. Porzucił aktorstwo na rzecz służby Bogu. 

 

Jakub Strzelecki/ Wikipedia

źródło: Wikipedia. Autorstwa Sławek Skonieczny – Flickr, CC BY-SA 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=7371450

Jakub Strzelecki – kariera w show-biznesie

Jakub Strzelecki to polski aktor, który zyskał popularność dzięki rolom w popularnych polskich serialach, takich jak „Dwie strony medalu”, „Samo życie”, „Miasto z morza”, „Czas honoru” i „Prosto w serce”. Jego kariera aktorska zaczęła się od studiów na Wydziale Aktorskim PWSFTviT w Łodzi. Po ukończeniu studiów rozpoczął pracę w Teatrze Druga Strefa w Warszawie, z którym był związany przez wiele lat. 

Strzelecki był znany z ról amantów i regularnie pojawiał się na małym ekranie. Jego talent aktorski i charyzma sprawiły, że zyskał wielu fanów i stał się rozpoznawalną postacią w polskim show-biznesie.

Jakub Strzelecki – odkrycie powołania

Pomimo sukcesu zawodowego, Strzelecki zaczął odczuwać wewnętrzny niepokój i wątpliwości co do swojej ścieżki życiowej. Po zakończeniu pracy na planie serialu „M jak miłość” w 2011 roku zdecydował się na radykalne zmiany. W 2014 roku podjął decyzję o wstąpieniu do zakonu Ojców Bernardynów, inspirowany postacią św. Franciszka z Asyżu.

– Wybrałem łódzką filmówkę, bo to legendarna szkoła. Przez pierwsze dwa lata nauki miałem jeszcze wątpliwości, czy aktorstwo jest na pewno moim powołaniem. Potem dostałem rolę w serialu „Dwie strony medalu” i wszystko zaczęło się układać – wspominał w „Fakcie”.

-Pewnego dnia po prostu poczułem, że muszę coś zmienić w swoim życiu, bo praca przed kamerą przestała dawać mi radość – wyznał w jednym z wywiadów.

Jakub Strzelecki, przyjmując imię Tobiasz, wstąpił do zakonu, co było zaskoczeniem dla wielu jego fanów i współpracowników. W wywiadach podkreślał, że aktorstwo przestało przynosić mu radość, a nowe powołanie dało mu poczucie głębokiego spełnienia.

Jakub Strzelecki-  droga duchowna

Po wstąpieniu do zakonu Jakub Strzelecki rozpoczął intensywne studia w Wyższym Seminarium Duchownym ojców Bernardynów w Kalwarii Zebrzydowskiej. W 2016 roku złożył śluby zakonne, a w 2021 roku przyjął święcenia diakonatu i prezbiteriatu. Obecnie pełni posługę kapłańską w dwóch parafiach.

– Jak mówi, od pewnego czasu czuł niepokój wewnątrz, że może dać z siebie więcej. Zainspirowała go postać św. Franciszka. Na razie jest z nami, bo chce się przyjrzeć. Zresztą, tak jak inni postulanci, w każdej chwili może odejść i szukać swojego miejsca na ziemi. Tak, na początku był dreszczyk emocji. Bo, jak to, znany aktor rezygnuje ze sławy, pieniędzy, wygodnego życia i wybiera klasztor, jak to? Ale to było tylko chwilę. – ojciec Faustyn Kuśnierz, opiekun aktora dla  „Dziennika Łódzkiego”.

Pomimo zmiany ścieżki zawodowej, Strzelecki nie całkowicie porzucił aktorstwa. W latach 2017-2022 występował jako Jezus podczas obchodów Wielkiego Tygodnia w Kalwarii Zebrzydowskiej, łącząc swoje dwie pasje: aktorstwo i służbę duchową.

 

Znaczenie powołania

Decyzja Jakuba Strzeleckiego o porzuceniu aktorstwa na rzecz życia zakonnego jest świadectwem głębokiej przemiany duchowej i poszukiwania autentycznego sensu życia. Jego historia jest inspirującym przykładem tego, jak można odnaleźć swoje prawdziwe powołanie, nawet jeśli oznacza to drastyczne zmiany.

Strzelecki często podkreśla, że jego życie w zakonie jest wypełnione poczuciem spełnienia i radości. Jego wybór jest również przypomnieniem, że każdy ma możliwość podjęcia nowych, odważnych decyzji, które prowadzą do głębszego zrozumienia siebie i swojego miejsca w świecie.

CZYTAJ WIĘCEJ: Święty Brat Albert inspiracją. XX Ursynowskie Spotkania Twórców

Historia Jakuba Strzeleckiego to opowieść o odwadze i poszukiwaniu własnej drogi. Od znanego aktora, który zdobył uznanie na polskiej scenie filmowej i telewizyjnej, do zakonnika, który służy społeczności, jego życie jest dowodem na to, że prawdziwe powołanie może przynieść niespodziewane, ale niezwykle satysfakcjonujące rezultaty. 

Strzelecki pokazuje, że warto wsłuchiwać się w swoje wewnętrzne głosy i podążać za nimi, nawet jeśli oznacza to radykalne zmiany. Jego historia jest inspiracją dla wielu, którzy poszukują swojego miejsca w życiu i pragną odnaleźć prawdziwe szczęście i spełnienie.

 

wAkcji24.pl | Maria Nicińska | Wiara | 29.06.2024

Mike Hopkins: Eucharystia w kosmosie [CAŁE PRZEMÓWIENIE ASTRONAUTY NASA]

Spędziłem 333 dni w kosmosie. Orbitowałem Ziemię ponad 5300 razy na wysokości 250 mil. I podczas tego czasu były inne stresujące momenty i wydarzenia, chwile strachu, które wystawiały moją wiarę na próbę. Bo jeśli moja wiara była silna, dlaczego musiałem się bać? -...

Mariusz Drapikowski: Położył rękę na mojej głowie. W ciągu tygodnia wrócił wzrok, możliwość poruszania się.

wAkcji24.pl Opinie | Mariusz Drapikowski: Zachorowałem na stwardnienie rozsiane. Straciłem wzrok w jednym oku całkowicie, w drugim w znacznym stopniu. Moja żona jest lekarzem, więc byłem leczony w instytutach w Polsce i na świecie. Niestety choroba rozwijała się gwałtownie, także każdego tygodnia, każdego kwartału znaczna część mojego zdrowia była zabierana.

Ks prał. Stanisław Szczepaniec: Doświadczenie Mojżesza. 5 kroków do pełnej Adoracji

wAkcji24.pl Opinie | Ks. Prał. Stanisław Szczepaniec: Chcę przywołać doświadczenia Mojżesza z góry Horeb. Mojżesz zobaczył tam płonący krzew i powiedział do siebie, podejdę, żeby się przyjrzeć temu niezwykłemu zjawisku.

ks. Jozef Suchar: Bóg pyta – czy zabierzesz mnie do domu?

​​wAkcji24.pl | Ks. Józef Suchar: "Wciąż mi to brzmi w mojej głowie, zwłaszcza w kościele podczas mszy świętej lub adoracji przed Eucharystią". Wypowiedź ks. Suchara podczas konferencji "On tu jest!".     Jestem prostym księdzem z pogranicza ze słabym...

Bp Marek Mendyk: Adoracja sprawia, że nasze kruche, ludzkie możliwości zostają wzbogacone o możliwości samego Boga

wAkcji24.pl Wiara | Biskup Marek Mendyk: Jako adorujący jesteśmy trochę jak ci, co podejmują omdlałe ręce Mojżesza prowadzącego Izraelitów do walki – mówił ordynariusz świdnicki podczas konferencji poświęconej adoracji „On tu jest”.