Coroczna fala listów do Świętego Mikołaja wydaje się być niewinną tradycją, która rozgrzewa serca dzieci i dorosłych na całym świecie. W tym roku do świątecznego oddziału pocztowego w Himmelpfort w Brandenburgii dotarło już ponad 220 tysięcy listów – poinformowała rzeczniczka Deutsche Post. Brzmi uroczo? Nie dla każdego. Czy przypadkiem nie mamy do czynienia z zakrojoną na szeroką skalę manipulacją emocjami i dezinformacją, która nie ma nic wspólnego z autentycznym duchem świąt?
Listy do świętego Mikołaja. Czy święty Mikołaj mieszka w Niemczech?
Listy do świętego Mikołaja. Masowy szał korespondencji: niewinna tradycja czy sprytna machina?
Jak donosi DW.com, Himmelpfort otrzymuje najwięcej listów spośród wszystkich niemieckich filii poczty świątecznej. Tegoroczne rekordy są imponujące: 4 400 listów z Chin, 750 z Polski, a nawet 215 z Meksyku. Jak to się stało, że niemiecka wieś stała się globalnym epicentrum dziecięcych próśb? Czy te tony papieru to tylko wyraz dziecięcej wiary, czy może wynik perfekcyjnie zaplanowanej kampanii marketingowej, której celem jest utrwalanie sentymentalnej iluzji?
„Wiele dzieci życzyło sobie pokoju, zwłaszcza w Ukrainie i Izraelu” – mówi kierownik filii Wolfgang Dipper. Piękne, choć naiwne. Zastanawiające, dlaczego rosyjskie listy nie wspominają o wojnie przeciwko Ukrainie. Dipper zauważa: „Rosyjskie dzieci starają się nie ujawniać swoich poglądów”. Czyżby nawet w listach do Św. Mikołaja musiały obowiązywać zasady autocenzury? Czy w tych niewinnych pismach kryje się coś więcej niż prośba o lalki Barbie?
Biskup Świdnicki Marek Mendyk: Zachowuje tylko ten kto pomnaża [TYLKO U NAS]
Listy do świętego Mikołaja. Czy święty Mikołaj mieszka w Niemczech?
Listy do świętego Mikołaja. "Daj mi Mikołaju najnowszego iPhone!"
Tradycja pisania listów do Świętego Mikołaja zapewne ma swoje korzenie w przekonaniu, że święta to czas radości, miłości i rodzinnego ciepła. Ale wystarczy szybki przegląd listów, by zrozumieć, że współczesny Święty Mikołaj został zdegradowany do roli kuriera dostarczającego najnowsze elektroniczne gadżety.
„Na czołowej pozycji znajdują się telefony komórkowe, tablety, a także Playmobil i Lego” – przyznaje Dipper. I chociaż „dobra, poczciwa książka znowu cieszy się zainteresowaniem”, to życzenie o terrarium dla mrówek czy kucyka brzmi jak rozpaczliwa próba oderwania się od konsumpcyjnego szału.
Czy to jeszcze magia świąt, czy może edukacyjna porażka? Przecież list do Świętego Mikołaja miał uczyć dzieci cierpliwości, pokory i wartości niematerialnych. Zamiast tego dostajemy spis z katalogu zabawek.
Ekonomia św. Mikołaja. Czego powinniśmy się nauczyć od jednego z najpopularniejszych świętych? [TYLKO U NAS]
Listy do świętego Mikołaja. Czy święty Mikołaj mieszka w Niemczech?
Listy do świętego Mikołaja. Praca od świtu do nocy
W Himmelpfort, Engelskirchen i innych „fabrykach świątecznej korespondencji” pracuje armia pomocników. DW.compodaje, że w Nadrenii Północnej-Westfalii już 20 pomocników pracuje od wczesnych godzin porannych do późnej nocy, odpowiadając na tysiące listów. Aż chce się zapytać: za ile? Czy jest to szlachetna działalność czy kolejny przykład naciągania pracowników na nadgodziny pod płaszczykiem „świątecznego ducha”?
„Kto chce jeszcze wysłać swoje życzenia, powinien się pospieszyć” – ostrzega poczta, podając surowe deadline’y. Odpowiedź otrzymają tylko ci, którzy byli wystarczająco szybcy i zorganizowani. Inni? Cóż, Święty Mikołaj nie ma dla nich czasu. Może to dobry moment, by dzieci zaczęły uczyć się brutalnych praw biurokracji?
Boże Narodzenie będzie droższe. Inflacja rośnie coraz szybciej
Listy do świętego Mikołaja. Czy święty Mikołaj mieszka w Niemczech?
Listy do świętego Mikołaja. Czy Mikołaj emigrował z Turcji do Niemiec?
Dlaczego niemiecka poczta stała się globalnym odbiorcą dziecięcych marzeń? Odpowiedź jest prosta: dezinformacja o istnieniu „prawdziwego Świętego Mikołaja”, napędzana latami marketingu i kulturowej propagandy. Niemieckie filie pocztowe sprytnie wykorzystują sentymentalną nostalgię, kreując obraz Himmelpfort jako magicznego miejsca. Konkurują ostro z Finlandzką miejscowością Rovaniemi, gdzie mieszka konkurent – również święty Mikołaj.
Nie jest jasne dlaczego św. Mikołaj miałby przebywać w Niemczech. Prawdziwy święty katolicki żył na terenie obecnej Turcji i nic nie wiadomo, żeby migrował do RFN czy Finlandii.
Pozostaje otwarte pytanie czy dzieci z Nowej Zelandii, które przysłały swoje listy z odległości 18 000 kilometrów, kiedykolwiek dostaną to, o czym marzyły? Czy to raczej kolejny dowód, że manipulowanie nadzieją działa globalnie?
Listy do Świętego Mikołaja to miła tradycja, ale współczesna wersja tej historii niepokoi. Z jednej strony mamy dziecięce marzenia, prośby o pokój i kucyki. Z drugiej strony mamy dobrze zorganizowaną machinę, która buduje iluzję i utrwala kulturę konsumpcjonizmu. Czy listy do Świętego Mikołaja są niewinną zabawą, czy może jednak formą manipulacji, która uczy dzieci niezdrowych priorytetów i dostosowuje je do wymogów współczesnego świata?
Ostatecznie, jak zauważa DW, na odpowiedź od „magicznego” Mikołaja mogą liczyć tylko ci, którzy spełnią określone warunki. A co z resztą? Może czas powiedzieć dzieciom prawdę: Święty Mikołaj nie jest dostawcą zabawek ani telefonów, a prawdziwe Święta Bożego Narodzenia nie mają nic wspólnego z nową wersją iPhona.
Ks. Jakub Klimontowski: Co się stało z Adwentem?
Listy do świętego Mikołaja. Czy święty Mikołaj mieszka w Niemczech?
Listy do świętego Mikołaja. Komentarz redakcyjny: Andrzej Wierny
Prawdziwy Święty Mikołaj, biskup z Miry, który kiedyś troszczył się o biednych i potrzebujących, pewnie łapie się za głowę, patrząc na dzisiejszą pocztę świąteczną. Zamiast skromności, pomocy bliźnim i refleksji nad sensem Bożego Narodzenia, dzieci chcą tablety, smartfony i terraria dla mrówek. Nie mówiąc już o „życzeniach pokoju” wrzucanych jak lista zakupów, bez głębszego zastanowienia. Może zamiast wysyłać listy do „korpo-świętych” w Himmelpfort, warto by wrócić do prawdziwego ducha Świąt – wspólnoty, tradycji i, przede wszystkim, narodzin Tego, który przyniósł światu prawdziwy pokój? Bo jak mawiał klasyk: „Nie samym Lego człowiek żyje”.
Oczywiście nie dzieci są temu winne. Pamiętajmy, że to dorośli (rodzice, dziadkowie, nauczyciele) inspirują pisanie listów do świętego Mikołaja jak i pomagają je wysłać pocztą do Niemiec czy Finlandii. Poczta zarobi na znaczkach, ale dużo większe korzyści odnosi marketing tych krajów, które w oczach dzieci muszą uchodzić za niesłychanie atrakcyjne. Kto nie chciałby mieszkać tuż obok „świętego Mikołaja”? Jak wspaniałe musi być miejsce, które „święty” wybrał na swój dom?
Listy do świętego Mikołaja w Niemczech to dzisiaj niezdrowa zabawa, która przynosi więcej krzywdy niż pożytku. Uczy nasze dzieci postawy egocentrycznej i roszczeniowej – Boże Narodzenie jest bowiem dla nich tylko czasem otrzymywania. Tymczasem prawdziwe Święta Bożego Narodzenia to czas dawania, którego uczymy się od samego Boga. Zamiast pisania listów do rzekomego świętego, powinniśmy raczej uczyć najmłodszych jak mogą sami przygotować prezent dla bliskich albo podzielić się tym, co mają z innymi.