Biskup Świdnicki Marek Mendyk: Trudne czasy nadchodzą. One już są. Wobec infantylizacji polityki, zidiocenia edukacji, a obok tego jeszcze ogłupiający świat cyfrowy – oto rzeczywistość, wobec której musimy się na nowo odnaleźć.



Biskup Marek Mendyk

Biskup Świdnicki Marek Mendyk: Znaki czasu i Rok Jubileuszowy – odkrywanie nadziei na trudne czasy

Biskup Świdnicki Marek Mendyk: Otrzymujemy znaki, dużo znaków. Ale nie chcemy ich dostrzec

Coat of arms of Marek Mendyk Swidnica.svg

To ciekawe, że ludzie, którzy w dawnych wiekach stworzyli cywilizację katedr i uniwersytetów i którzy umieli też łączyć w szczęśliwej syntezie wiarę i rozum, potrafili jednocześnie zza łańcucha wydarzeń dostrzec również i znaki. Wierząc, że Bóg jest Panem historii zdawali sobie sprawę z tego, że to co się dzieje nie jest prostą sekwencją następujących po sobie zdarzeń (nie chronos, ale kairos). Zwłaszcza, jeśli zdarzenia te miały charakter dramatyczny, jak na przykład klęski naturalne albo epidemie. Nie do końca znali odpowiedź na pytanie: jak to się wydarza? Dlaczego tak się dzieje? Nie znali mikrobiologii czy wirusologii, ale nie zaniedbywali też pytania: dlaczego? To znaczy: jaki może być sens takich dramatycznych wydarzeń? U Pana Boga nie ma przypadków.(…)

Odczytywanie znaków czasu w świetle Objawienia

Otrzymujemy znaki. Dużo znaków – zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i cywilizacyjnym. Nie widzimy ich. Albo inaczej: nie chcemy ich dostrzec. Żyjemy z zamkniętymi oczami. Jakby śmierć nie miała nadejść, jakby wieczność była mirażem. Szczycąc się rozwojem technologii, postępem, nie potrafimy zaakceptować oczywistości. Poruszamy się jak ślepcy, oszołomieni wizją błyskotek uparcie mamiących nam zmysły.



Biskup Świdnicki Marek Mendyk: Znaki czasu i Rok Jubileuszowy – odkrywanie nadziei na trudne czasy

Biskup Świdnicki Marek Mendyk: Czas na przebudzenie

Żeby nie poddać się pesymizmowi i zwątpieniu, trzeba stawiać sobie pytania i jednocześnie unikać tego przed czym przestrzegał 50 lat temu Prymas Tysiąclecia Stefan kard. Wyszyński, kiedy mówił o zagrożeniach i nazywał je „laicyzacją serca”. 

1 września 1962 roku mówił do młodzieży w Gnieźnie: „Naprzód zrehabilitujcie swoje serce, którym macie miłować Boga i ludzi. Nie wierzcie tym, którzy chcą wyprać wasze serca z wszelkich uczuć, zlaicyzować je, wysterylizować z tęsknot religijnych! To są ślepi wodzowie ślepych, którzy zapierają się samych siebie i swej najwyższej godności dzieci miłujących Boga”.(…)

Dla prawdziwego ucznia Jezusa Chrystusa życie to sekwencja tego, co pewne i tego, co oczekiwane. On sam nauczy nas takiej właśnie postawy wobec życia. 

Naszym zadaniem jest umiejętność odczytywania znaków czasu oraz szukanie sposobów twórczej odpowiedzi. Świat bowiem, w którym żyjemy jest jedynym nam danym. Nie mamy się więc na niego obrażać, ale przybliżać się do Boga oraz głosić Dobrej Nowiny niezależnie od zewnętrznych – przyjaznych lub wrogich – okoliczności.

Niestety rozeznanie tego, co jest dobre, a co złe, co jest prawdą, a co kłamstwem, co jest wartościowe, a co pozbawione głębszego znaczenia, przysparza nam współcześnie więcej trudności niż przewidywanie pogody (…)

Rok Święty to czas łaski i czas nawrócenia. To także odkrywanie „misterium iniquitatis”. Jedną z największych tajemnic życia jest tajemnica zła. Jej straszliwa i niepojęta otchłań dopada każdego i każdemu zagraża w absolutnie ostateczny sposób. 

Antychryst zdaje się krzyczeć: „Pomagajcie ludziom, wybawiajcie ich, ale – na miłość Boską, powiada diabeł – róbcie to bez Boga, a najlepiej przeciw Bogu” (takie słowa znalazłem u ks. prof. Jerzego Szymika).

Cyfrowa Ambona Ewangelizacja w internecie Agata Kopaczewska

Cyfrowa ambona. Ewangelizacja w internecie – wyzwanie nie tylko dla duchownych

Biskup Świdnicki Marek Mendyk: Znaki czasu i Rok Jubileuszowy – odkrywanie nadziei na trudne czasy

Biskup Świdnicki Marek Mendyk: Powrót dobrotliwego truciciela

Grzech jest intruzem, który wkroczył na nasz świat za sprawą anielskiej istoty zwanej Antychrystem (Lucyferem). Istota ta, anioł światłości stworzony przez Boga jako doskonały i bez skazy, tysiące lat temu zbuntowała się przeciwko zasadom Bożego panowania w niebie. Ten upadły anioł jest odpowiedzialny za pojawienie się w naszym świecie całego tego cierpienia. Bóg obdarzył swoje stworzenia wolnością wyboru. Odebranie tej wolności byłoby jednoznaczne z odebraniem zdolności miłowania (…)

Przed laty św. Jan Paweł II przestrzegał: „Europejska kultura sprawia wrażenie „milczącej apostazji” człowieka sytego, który żyje tak, jakby Bóg nie istniał”. Dziś już nie jest ona tylko ukryta, ale całkowicie jawna i natrętna. Apostazja, czyli świadome wyrzekanie się związków z własną wiarą i własnym Kościołem; była zawsze postrzegana jako poważny dramat osobisty i głęboka rana zadana wspólnocie uczniów Chrystusa. Kościół pierwotny uważał ją, obok zabójstwa i cudzołóstwa, za najcięższy grzech. 

Dawniej straszyła nas liczba osób wypadających za burtę chrześcijaństwa w krajach sąsiadujących z nami (Niemcy, Francja). Można to było jakoś wyjaśnić obiektywnymi klęskami dziejowymi. Dziś, gdy żądania wypisania z Kościoła czy „unieważnienia” (zacierania) chrztu docierają do polskich parafii, nie sposób nie postawić pytania: co przeszkadza chrześcijanom czuć się w Kościele jak u siebie? Skandale? Nadużycia? A może zbyt dużo instytucji i formalności? Albo może za mało serca?

Owszem, jeśli Ewangelia od 2000 lat wciąż jest na czasie, łatwo przewidzieć, że jeden na dwunastu w każdym pokoleniu okaże się Judaszem. Ale to są czysto ludzkie kategorie. Naturalną reakcją pasterza będzie sprawdzenie, czemu mimo wypchanych (naładowanych) spichlerzy ich owieczki chudną. Nawet przy wielkim wysiłku i próby „karmienia wiernych” Kościół przestaje rodzić do nowego życia; czyżby rozmijał się ze swoim nadprzyrodzonym przeznaczeniem (…) 

Benedykt XVI w swojej książce „Jezus z Nazaretu” w rozdziale o kuszeniu Jezusa nawiązuje do tajemniczej biblijnej postaci Antychrysta. Papież nawiązał do wizji rosyjskiego filozofa Włodzimierza Sołowjowa i jego „Krótkiej opowieści o Antychryście”. Po publikacji tej wizji przez prasę przeszła fala kpin i niesmaku. Pisano, że powoływanie się na takie „operetkowe” przykłady, mówienie dzisiaj o jakimś Antychryście nie jest w dobrym guście. Prawdziwy problem okazał się jednak ukryty głębiej (…)



Nowe statystyki Kościoła Katolickiego.

Nowe statystyki Kościoła katolickiego wskazują w którą stronę trzeba iść [ANALIZA I KOMENTARZ]

Biskup Świdnicki Marek Mendyk: Znaki czasu i Rok Jubileuszowy – odkrywanie nadziei na trudne czasy

Biskup Świdnicki Marek Mendyk: Kim jest Antychryst?

Antychryst Sołowjowa to osobowość pociągająca, uśmiechnięty truciciel. Wierzył w dobro, wierzył też w Boga, ale pierwszeństwo przed Nim dawał sobie. Był ascetą, naukowcem, filantropem. Dawał wiele przykładów powściągliwości, bezinteresowności i dobroczynności. Już za młodu okazał się zdolnym i wytrawnym biblistą. Jeden szczegół pozostaje charakterystyczny dla Antychrysta: osobista niechęć do postaci Jezusa Chrystusa. Według Antychrysta Chrystus w świecie zbankrutował, jego nauki moralne zamiast jednać ludzi, wprowadzały podziały. Najbardziej wyprowadzało go z równowagi utrzymywanie, że Chrystus umarł i zmartwychwstał. Nie mógł znieść, że Jezus żyje.

Skandal Antychrysta polega na tym, że uchodzi za wzorowego pacyfistę, ekologa i ekumenistę, przyjaciela zwierząt, filantropa i wegetarianina. A jego urokowi zdołała się przeciwstawić jedynie mała grupka chrześcijan, którzy dobrze wyczuwają, że chodzi tu o chrześcijaństwo rozwodnione z Chrystusem wziętym w nawias. 

Co mamy myśleć o tej postaci?

Gdyby to był jawny przeciwnik Boga czy Kościoła, w rodzaju gorzkiego jak piołun ateizmu czy prymitywnego komunizmu, wszystko byłoby jasne. Tymczasem jest odwrotnie. Zwodziciel przebiera się w szaty „dobrotliwego Pana”, „mesjasza tolerancji”, „mistrza uśmiechu”, po to by przejąć uczniów Chrystusa. Nikt nie przestrzega przed grożącym niebezpieczeństwem. Co najwyżej wzruszy ramionami albo wybuchnie śmiechem i powie: po co się tak napinać? Katolicka paranoja!

Uwiąd wiary i prześladowanie zwolenników nie dokonują się za sprawą ewidentnego przeciwnika, ale zakamuflowanego dobrotliwego truciciela. Antychryst reprezentuje sobą nowy humanitaryzm: miłość zostaje zastąpiona filantropią, wiara – kulturą. Kiedy wspomnimy historię Kościoła odkryjemy, że to jakby nic nowego. Już w pierwszych wiekach chrześcijaństwo musiało stoczyć wielopokoleniowy bój z tzw. pelagianizmem, w ramach którego Jezusa przedstawiano jako wzniosły wzór dla człowieka, ten, jednakże miał do wszystkiego dojść własnymi siłami.

Dzisiaj już neopelagianizm usiłuje nam podarować chrześcijaństwo jako religię wartości, których nikt nie poddaje w wątpliwość: miłość, szczerość, walka o pokój, tolerancja posunięta aż do granic absurdu… Brak w niej jedynie żywego i osobowego Boga, który przechodzi obok, zbawia, powołuje i kocha. Brak zmartwychwstania Chrystusa, który transformuje całą ludzką egzystencję i wzywa do osobistej odpowiedzi na propozycję życia wiecznego. 

Pół biedy, jeśli duch Antychrysta rozpanoszy się w tzw. przestrzeni publicznej. Znacznie gorzej, jeśli zacznie wnikać w obszar samych struktur naszych wspólnot i w nasze szeregi. Ludzie spragnieni Boga i nieba dostaną w nich to samo, co można znaleźć na globalnym rynku usług psychologiczno-duchowych: 

  • wyrafinowane moralizatorstwo zamiast kerygmatu o Chrystusie zmartwychwstałym, 
  • dialog zamiast przebaczenia, 
  • kulturalnego urzędnika i promotora kultury zamiast wspólnoty, 
  • akcję w służbie czystości środowiska, ekologii zamiast sztuki walki z grzechem, 
  • instruktaż macierzyńskiego rozsądku zamiast dobrej nowiny o możliwości wyjścia poza barierę lęku w kochaniu drugiego człowieka, 
  • nieznośną ludzką paplaninę zamiast pokarmu Słowa Bożego.



Eutanazja samobójstwo

Eutanazja jak epidemia. Gwałtownie rośnie liczba samobójstw w krajach, które zalegalizowały eutanazję

Biskup Świdnicki Marek Mendyk: Znaki czasu i Rok Jubileuszowy – odkrywanie nadziei na trudne czasy

Biskup Świdnicki Marek Mendyk: Bóg mówi do mnie codziennie z miłością

Antychryst łączy się z przemocą tego świata

I jeszcze jedna myśl odnosząca się do Antychrysta: zawsze łączy się on jakoś z przemocą tego świata, niemniej w jego przypadku mamy do czynienia z najbardziej przewrotną i uwodzącą postacią zła, często bardzo trudną do rozpoznania. Gdzie zatem i jak go zlokalizować? Być może ukrywa się w każdym z nas jako coś, co walczy przeciwko Chrystusowi, wstrzymując jego powrót i czyniąc ten świat nieznośnym? Być może trzeba go szukać „od środka”, w jakimś grzechu strukturalnym albo w tym, co św. Jan Paweł nazywa kulturą śmierci? 

Trudne czasy nadchodzą. One już są. Wobec infantylizacji polityki, zidiocenia edukacji, a obok tego jeszcze ogłupiający świat cyfrowy – oto rzeczywistość, wobec której musimy się na nowo odnaleźć.

Św. Augustyn: „Złe czasy, trudne czasy – ludzie wciąż to powtarzają. Żyjmy dobrze, a czasy będą dobre. Czasy są takie jakimi jesteśmy”.

Słowo Boże – Słowo nadziei – świadectwo 

Od lat uczestniczę w rekolekcjach ze Słowem Bożym. Widzę, jak to słowo prowadzi, przemienia, pozwala inaczej spoglądać na rzeczywistość Boga i świata. Pozwala stale mieć nadzieję.

Trzeba pamiętać, że Słowo Boga pragnie zająć cały nasz umysł, nasze serce i naszą wolę. Tylko wtedy jesteśmy zdolni całkowicie pójść za Nim. Prawda naszej wiary, która może zmienić nasze patrzenie na codzienność brzmi: Bóg do nas mówi! Św. Paweł w Liście do Rzymian uczy: „wiara rodzi się ze słyszenia, a tym co się słyszy jest słowo Chrystusa” (Rz 10,17). 

Wiara rodzi się ze słuchania

W każdej chwili naszego życia wiara się rodzi; rodzi się, ponieważ słuchamy Tego, który do nas mówi. Wierzę, że do nas ktoś mówi. Jakie to ważne w naszym życiu, że do nas mówi, że nas zauważa; że mówi: ty jesteś ważny w moim życiu! Jesteś w moim życiu obecny! Tak Bóg do mnie mówi codziennie. A to oznacza, że nie ma takiej chwili, takiej sekundy w moim życiu, w której by Bóg do mnie nie mówił. 

Nosimy w sobie obciążenie tego rodzaju, dlatego może być trudne dla nas uwierzyć w to, że Bóg mówi do nas nieustannie. Bo to oznacza, że Bóg się mną nie zmęczył. Kiedy Bóg mówi do mnie – staję się przez Jego słowo. Jakie to ważne wierzyć w to, że On mówi do mnie nieustannie. Ponieważ to oznacza mieć nieustannie kontakt z Bogiem, który mnie nieustannie stwarza. Nieustannie kształtuje, nieustannie czyni na obraz i Jego podobieństwo. U Boga nie ma takiego momentu, takiej chwili, w której by przestał do mnie mówić (…)

Bóg mówi do mnie codziennie z miłością. 

U Boga nie ma modulacji głosu: głos się nie moduluje – raz ciszej, raz głośniej. Jest Miłością i mówi do mnie wyraźnie komunikując swoją miłość. Jego miłość do mnie nie zmienia się. To jest kolejna prawda, w którą trudno uwierzyć. Bóg jest miłością doskonałą. Kocha mnie w sposób boski i tak przemawia, jak Miłość, która w sposób doskonały szuka ze mną kontaktu. 

Bóg codziennie komunikuje mi swoje słowo a w nim swoją miłość w sposób niezmienny. Cokolwiek zadzieje się w moim życiu, u Niego w relacji do mnie nic się nie zmienia. Także wtedy, kiedy jestem w grzechu, kiedy się gubię, kiedy się zatracam. (…)



prądem w kościół taryfy dla kościoła

Prądem w Kościół. Jak niesprawiedliwe taryfy dla kościoła pogrążają parafie w długach [TYLKO U NAS]

Biskup Świdnicki Marek Mendyk: Znaki czasu i Rok Jubileuszowy – odkrywanie nadziei na trudne czasy

Biskup Świdnicki Marek Mendyk: Bóg mówi do mnie osobiście, po imieniu

 

Kiedy otwieram Pismo święte Bóg spotyka się ze mną w sposób jedyny i niepowtarzalny w tej jedynej prawdzie, którą jest On sam. Bóg całym sobą staje za tym co sam mówi. Na dowód tego, że tak jest posyła swoje Słowo – Jezusa Chrystusa: „tak Bóg umiłował świat…, umiłował człowieka, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy miał życie, życie wieczne” (J 3,16). 

Jezus, Słowo Wcielone, sam będąc bez grzechu wchodzi w mój grzech, aby mnie z otchłani grzechu wyprowadzić. To znaczy, że Bóg mówi do mnie osobiście, całym sobą, aż po krzyż. Osobiście to znaczy, że dla Niego jestem osobą. Jestem kimś, z kim On chce nawiązać dialog. On jeden najlepiej wie, że ten mój dialog z Nim jest jedyny, niepowtarzalny. Dlatego, że każdego z nas stworzył inaczej. Z drugim człowiekiem ten dialog będzie już inny, również niepowtarzalny. Każdy z nas ma inne serce, inny umysł, świat uczuć, inną osobowość, inny temperament. 

Św. Paweł w Liście do Efezjan przypomina: „Bóg wybrał mnie w Jezusie, słowie swoim, odwiecznym, osobowym przed założeniem świata” (Ef 1,4). To znaczy, że w słowie Boga jest ukryte moje imię. Bóg pierwszy wypowiedział nade mną swoje imię. I kiedy Bóg mówi do mnie, mówi zawsze po imieniu. Zawsze mogę usłyszeć w Jego słowach moje imię. (…)

Bóg nigdy o nas nie zapomina

Bóg mówi do mnie codziennie, w tej chwili. To oznacza, że daje mi słowo na ten moment, na tę chwilę. Bóg nigdy nie spóźnia się ze swoim słowem. Jest zawsze punktualny. Dotyka punktu mojego życia, który teraz przeżywam. 

Pamiętamy fragment Ewangelii Łukasza. Podano Jezusowi księgę proroka Izajasza, aby czytał: „Duch Pański nade Mną, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi” (Łk 4,18) (…)

Przywykliśmy do tego, że to my chcemy wyznaczać Panu Bogu nasz czas, nasz zegarek, nasz kalendarz; czas spełniania się naszych próśb, oczekiwań, pragnień. Tymczasem u Boga jest zawsze DZIŚ, u Boga zawsze JEST. Bóg wszystko realizuje, gdy nadchodzi pełnia czasu. Trzeba jednak uwierzyć w to, że On także dzisiaj nie spóźnia się ze swoim słowem. To jest słowo na ten moment. Słowo, które działa na moje myśli, moje uczucia, moje pragnienia. Czy ja w to wierzę? (…)

Często otwieramy Biblię mechanicznie; mechanicznie słuchamy, jesteśmy przy swoich myślach, a nie przy Bożych wersetach. Jesteśmy przy swoich pragnieniach, a nie przy Jego obietnicach. Jesteśmy przy swoich planach, a nie Jego rozwiązaniach. Jesteśmy przy własnych horyzontach myślenia widzenia rozumienia a Jego horyzonty przekraczają to wszystko. Bóg widzi inaczej, widzi dalej, głębiej. On wie co dla nas jest najlepsze. 

Jego słowo jest zawsze większe, zdolne odpowiedzieć na każde pytanie życia. KAŻDE. Także wtedy, gdy dla nas wydaje się to niewyobrażalne (…)

Niech nadzieja, która płynie z Bożego Słowa stanie się sercem wychowania.

Nie ma takiego momentu w moim życiu, by Bóg mnie nie kształtował swoim słowem. To Słowo stwarza, to znaczy: wyprowadza z chaosu, nieustanie porządkuje. Kiedy mnie rozbija grzech, rozbijają złe myśli, rozbija moje cierpienie; kiedy w moim życiu pojawia się hałas i chaos, kiedy zaczynam się gubić, On wypowiada słowo, by mnie wyprowadzić z chaosu. 

Słowo „stwarza” oznacza też „czyni pięknym”. Ilekroć słucham Jego słowo z wiarą ono tylekroć czyni mnie pięknym. To słowo może uczynić pięknym moje myśli, moje uczucia, moje czyny, piękne moje życie. Słowo Boga przyjęte z wiarą jest tym co przywraca człowiekowi nadzieję, przywraca wolność, daję siłę (…).

Niech nadzieja, która płynie z Bożego Słowa stanie się sercem wychowania – tej niezwykłej i pięknej misji, do której Bóg nas powołał. Dlatego z wiarą wołamy: „Panie, otwórz nasze serca, abyśmy uważnie słuchali słów Syna Twojego”. 

 

Bp Marek Mendyk, Biskup Świdnicki

Jasna Góra, 14 listopada 2024 r.



wAkcji24.pl | Opinie | Biskup Świdnicki Marek Mendyk | Diecezja Świdnicka | Zdjęcie główne: Michał Anioł, Sklepienie Kaplicy Sykstyńskiej, fot. Wikipedia | 12.11.2024

Mike Hopkins: Eucharystia w kosmosie [CAŁE PRZEMÓWIENIE ASTRONAUTY NASA]

Spędziłem 333 dni w kosmosie. Orbitowałem Ziemię ponad 5300 razy na wysokości 250 mil. I podczas tego czasu były inne stresujące momenty i wydarzenia, chwile strachu, które wystawiały moją wiarę na próbę. Bo jeśli moja wiara była silna, dlaczego musiałem się bać? -...

Mariusz Drapikowski: Położył rękę na mojej głowie. W ciągu tygodnia wrócił wzrok, możliwość poruszania się.

wAkcji24.pl Opinie | Mariusz Drapikowski: Zachorowałem na stwardnienie rozsiane. Straciłem wzrok w jednym oku całkowicie, w drugim w znacznym stopniu. Moja żona jest lekarzem, więc byłem leczony w instytutach w Polsce i na świecie. Niestety choroba rozwijała się gwałtownie, także każdego tygodnia, każdego kwartału znaczna część mojego zdrowia była zabierana.

Ks prał. Stanisław Szczepaniec: Doświadczenie Mojżesza. 5 kroków do pełnej Adoracji

wAkcji24.pl Opinie | Ks. Prał. Stanisław Szczepaniec: Chcę przywołać doświadczenia Mojżesza z góry Horeb. Mojżesz zobaczył tam płonący krzew i powiedział do siebie, podejdę, żeby się przyjrzeć temu niezwykłemu zjawisku.

ks. Jozef Suchar: Bóg pyta – czy zabierzesz mnie do domu?

​​wAkcji24.pl | Ks. Józef Suchar: "Wciąż mi to brzmi w mojej głowie, zwłaszcza w kościele podczas mszy świętej lub adoracji przed Eucharystią". Wypowiedź ks. Suchara podczas konferencji "On tu jest!".     Jestem prostym księdzem z pogranicza ze słabym...

Bp Marek Mendyk: Adoracja sprawia, że nasze kruche, ludzkie możliwości zostają wzbogacone o możliwości samego Boga

wAkcji24.pl Wiara | Biskup Marek Mendyk: Jako adorujący jesteśmy trochę jak ci, co podejmują omdlałe ręce Mojżesza prowadzącego Izraelitów do walki – mówił ordynariusz świdnicki podczas konferencji poświęconej adoracji „On tu jest”.