Papież z Chicago – to hasło w ostatnich dniach nie schodzi z ust Amerykanów. Po raz pierwszy w historii głową Kościoła katolickiego został obywatel Stanów Zjednoczonych, a dokładnie południowego Chicago – kardynał Robert Prevost, znany dziś światu jako papież Leon XIV. Wiadomość ta nie tylko wywołała falę euforii w całym kraju, ale również przekształciła codzienne życie mieszkańców jego rodzinnych stron w serię wydarzeń na skalę niemal narodową. Internet zalały memy, ulice pełne są gadżetów, a nawet lokalne restauracje dołączyły do świętowania.
Papież z Chicago. Amerykanie szaleją z radości
Papież z Chicago. Narodowa radość w lokalnym stylu
Gdy tylko ogłoszono wybór Leona XIV, Chicago zamieniło się w jedno wielkie święto. Internet zalała fala memów, a ulice wypełniły się spontanicznymi manifestacjami radości. Mieszkańcy świętowali w najbardziej chicagowski sposób – jedząc, żartując i produkując gadżety z papieżem. Lokale gastronomiczne natychmiast zareagowały. Portillo’s, kultowa sieć restauracji, nazwała swoją kanapkę z włoską wołowiną „The Leo”. Sara Wirth z działu PR firmy zauważyła: „To prawie boskie przeznaczenie, że to wszystko wydarzyło się akurat w Narodowym Miesiącu Włoskiej Wołowiny”.
W Evanston piekarnia Bennison’s nie nadąża z wypiekiem ciasteczek papieskich w bieli, złocie i czerwieni. „To prawdziwe szaleństwo. Upiekliśmy już setki” – mówi Phoebe Casey z zespołu piekarni. Te wypieki stały się lokalnym przebojem. A to nie koniec – sklepy odzieżowe takie jak Obvious Shirts, RAYGUN i Chitown Clothing wypuściły linie ubrań z papieskimi hasłami. Największym hitem jest nadruk „Da Pope” – hołd dla chicagowskiego stylu i dumy. Do sprzedaży trafiły także kolekcjonerskie figurki z wizerunkiem Leona XIV – szybko stały się przedmiotem pożądania kolekcjonerów.
Papież z Chicago. Amerykanie szaleją z radości
Amerykanie szaleją z radości, w tym brat papieża Leona XIV: To Rob! Nie wierzyliśmy, że to się kiedyś wydarzy
Choć wybór papieża to sprawa globalna, dla jednej osoby to był przede wszystkim bardzo osobisty moment. Louis Prevost, starszy brat Leona XIV, mówi otwarcie o emocjach, które towarzyszyły rodzinie w chwili ogłoszenia wyboru.
„Kiedy usłyszeliśmy jego imię i zobaczyliśmy go na balkonie, pomyślałem: To Rob! O mój Boże, Rob został papieżem!” – wspomina Louis, dziś emerytowany weteran marynarki mieszkający na Florydzie. „Zawsze miał w sobie coś wyjątkowego. Żartowaliśmy, że zostanie papieżem, ale przecież nikt z nas nie wierzył, że to naprawdę się stanie.”
Louis przyznaje, że tuż przed konklawe poruszyli temat ewentualnego wyboru. „Zapytałem go: Co zrobisz, jeśli wybiorą ciebie? A on odpowiedział: Jeśli taka będzie wola Boga – przyjmę to.” Braterskie rozmowy i zwykłe telefony dwa, trzy razy w tygodniu mogą jednak należeć do przeszłości. „Jestem bratem papieża, ale teraz nie wiem, kiedy znów się zobaczymy, przytulimy. To będzie zupełnie inny świat.”
Louis nie ma jednak wątpliwości, że jego młodszy brat poradzi sobie z nową rolą. „On był blisko ludzi przez całe życie. Jako misjonarz, duszpasterz, biskup – wszędzie, gdzie był, starał się służyć. To nie tylko hierarcha – to człowiek z sercem.”
Papież z Chicago. Amerykanie szaleją z radości
Dom w Dolton — od ceglanego budynku do symbolu
Jedna z bardziej symbolicznych zmian zaszła w małej, ceglanej posiadłości przy East 141st Place w Dolton. To właśnie tam dorastał Robert Prevost. Do niedawna dom był wystawiony na sprzedaż za 219 000 dolarów. Po wyborze papieża nieruchomość została natychmiast wycofana z rynku.
Obecny właściciel – Paweł Radzik– planował gruntowny remont: pięć sypialni, trzy łazienki, odnowiona piwnica. Dziś te plany zostały zawieszone. Zamiast tego pojawiła się wizja przywrócenia budynkowi dawnego wyglądu i stworzenia w nim miejsca pamięci. Jak mówi Steve Budzik, agent nieruchomości i przyjaciel właściciela: „To nie jest już zwykły dom. To część historii papieskiej i amerykańskiej”.
Rodzina Prevostów kupiła dom w 1949 roku. Ojciec był nauczycielem, matka bibliotekarką, a trzej synowie od najmłodszych lat aktywnie uczestniczyli w życiu parafii. Wnętrze domu było skromne, ale pełne życia – wspomina Budzik. „Tak wyglądały wtedy amerykańskie rodziny – duże, religijne, z silnym poczuciem wspólnoty.”
Nowy burmistrz Dolton, Jason House, ogłosił, że podejmie działania w celu wpisania domu do rejestru zabytków. Trwają również rozmowy o przemianowaniu ulicy, przy której stoi dom, na cześć Leona XIV. „To ogromny zaszczyt. Nasze miasto odegrało ważną rolę w jego życiu, chcemy to odpowiednio upamiętnić” – mówi burmistrz.

Papież z Chicago. Amerykanie szaleją z radości
Papież z Chicago bliski ludziom – i ich stylowi życia
Wybór Leona XIV odbierany jest nie tylko jako wielkie wydarzenie religijne, ale też kulturowe i społeczne. Mieszkańcy Chicago czują, że na watykańskim tronie zasiadł ktoś „swój” – człowiek z sąsiedztwa, który zna smak lokalnej pizzy, chodził tymi samymi ulicami i znał prostą codzienność.
Ten duchowy przywódca, choć teraz stoi na czele Kościoła katolickiego, nie stracił kontaktu z ludźmi. Jak mówią ci, którzy go znają, „Leon XIV to człowiek, który naprawdę słucha”. W czasach globalnych podziałów i kryzysów ta cecha może okazać się jego największym atutem.
A Ameryka? Ameryka świętuje. I choć może nie zmieniono jeszcze oficjalnego hymnu Kościoła, wielu twierdzi z uśmiechem, że duchowym mottem tej nowej ery może być… „Go Sox, go!”.