Nowy, zaskakujący trend – rosnąca popularność aplikacji religijnych, zwłaszcza wśród osób młodych. Czy ten kierunek to tylko chwilowy fenomen, czy raczej nowa rzeczywistość, która redefiniuje zarówno ekonomiczne, jak i duchowe przestrzenie? Przyjrzyjmy się, jak katolickie aplikacje modlitewne, takie jak Hallow, oraz inne technologiczne inicjatywy religijne przyciągają inwestorów, ludzi wiary i poszukujących duchowości.
Technologia, wiara i inwestycje: Czy aplikacje religijne są przyszłością ekonomii duchowej?
Zmiana pokoleniowa: Milenialsi a „nones”
Według badań Morgan Stanley, milenialsi, którzy niebawem staną się najliczniejszym pokoleniem, są głównymi użytkownikami technologii. Większość ich czasu spędzonego online przypada na aplikacje mobilne, co stanowi atrakcyjny rynek dla deweloperów. Jednakże dane Pew Research Center wskazują, że jedna trzecia Amerykanów poniżej 30. roku życia identyfikuje się jako osoby bez przynależności religijnej („nones”). Czy w takiej sytuacji aplikacje religijne mogą być sukcesem?
Okazuje się, że tak. Chociaż grupa „nones” zawiera ateistów i agnostyków, większość jej przedstawicieli (55%) określa się jako duchowi, ale nie religijni, lub jako wciąż religijni. To otwiera przestrzeń dla projektów technologicznych, które łączą nowoczesność z duchowymi tradycjami.
Europol chce totalnej inwigilacji. Czy rezygnacja z prywatności to cena za bezpieczeństwo w Europie?
Technologia, wiara i inwestycje: Czy aplikacje religijne są przyszłością ekonomii duchowej?
Hallow: Sukces aplikacji modlitewnej
Aplikacja Hallow, stworzona przez Alexa Jonesa, to sztandarowy przykład sukcesu tej niszy. Od swojego startu zebrała 15 milionów dolarów finansowania, w tym 12 milionów od renomowanej firmy General Catalyst. Hallow oferuje użytkownikom treści modlitewne, takie jak nowenny, psalmy, czy rozważania różańcowe. Wszystko to zaprojektowane jest w nowoczesnym, przystępnym dla młodego pokolenia formacie, przypominającym aplikacje do medytacji, takie jak Headspace czy Calm.
Historia Hallow jest głęboko związana z duchowym poszukiwaniem jej założyciela, Alexa Jonesa, absolwenta Stanford Business School i byłego konsultanta w McKinsey & Co. Jak sam mówi, był wychowywany w wierze katolickiej, ale z czasem oddalił się od niej, fascynując się sekularnymi aplikacjami do medytacji, takimi jak Headspace i Calm. Przełom nastąpił, gdy Jones poczuł „wewnętrzne wołanie” do duchowości i zaczerpnął inspiracji z katolickich tradycji kontemplacyjnych, takich jak modlitwa medytacyjna.
Pytania zadawane duchownym i rozmowy z księżmi uświadomiły Jonesowi, że chrześcijańska modlitwa od wieków zawiera głębokie aspekty medytacyjne. „Oni mi powiedzieli: 'Tak, robimy to od ponad 2000 lat, powinieneś o tym słyszeć’,” wspomina. To odkrycie zapoczątkowało jego drogę powrotną do wiary i było fundamentem dla stworzenia Hallow.
John Burn-Murdoch: Martwimy się o dzietność, a problemem jest globalna samotność [ANALIZA]
Technologia, wiara i inwestycje: Czy aplikacje religijne są przyszłością ekonomii duchowej?
Dlaczego inwestorzy interesują się aplikacjami religijnymi?
Religijne aplikacje przyciągają inwestorów z kilku powodów:
-
Stabilność tradycji: Wiara ma tysiącletnią historię, co stanowi solidny fundament dla projektów technologicznych.
-
Treści za darmo: Wiele tekstów modlitewnych i liturgicznych jest w domenie publicznej, co obniża koszty produkcji treści.
-
Zapotrzebowanie na duchowość: Jak zauważa Katherine Boyle z General Catalyst, istnieje „desperacka potrzeba konsumencka”, która przekłada się na szybki rozwój takich aplikacji.
Sztuczna inteligencja w Kościele katolickim. Pierwsza NanoKaplica w Polsce
Technologia, wiara i inwestycje: Czy aplikacje religijne są przyszłością ekonomii duchowej?
Ekonomia duchowości a przyszłość Kościoła
Pandemia COVID-19, która ograniczyła dostęp do tradycyjnych miejsc kultu, była katalizatorem dla wzrostu popularności aplikacji religijnych. Wartość rynku aplikacji duchowych znacząco wzrosła w ostatnich latach, a sukces takich platform jak Hallow, Abide czy Pray.com wskazuje na trwałość tego trendu.
Dla Kościoła katolickiego i innych wspólnot religijnych oznacza to szansę na dotarcie do nowych pokoleń. Aplikacje mogą być pomostem między tradycją a współczesnością, oferując młodym ludziom duchowe doświadczenia w formacie, który rozumieją i akceptują.
Facebook bez cenzury? Mark Zuckerberg zapowiada zmiany. Czy skorzystają na tym katolicy? [TYLKO U NAS]
Technologia, wiara i inwestycje: Czy aplikacje religijne są przyszłością ekonomii duchowej?
Komentarz Redakcji: Judyta Światłowska
Judyta Światłowska: Współczesny Kościół stoi przed wyjątkowym wyzwaniem: jak dotrzeć z ponadczasowym przesłaniem Ewangelii do pokolenia, które żyje w świecie wirtualnym. Aplikacje religijne, takie jak Hallow, pokazują, że technologia nie musi być postrzegana jako zagrożenie, lecz jako narzędzie nowej ewangelizacji – most łączący tradycję z nowoczesnością.
Warto zauważyć, że sukces takich aplikacji to nie tylko kwestia funkcjonalności czy nowoczesnego designu, ale również głębokiej odpowiedzi na pragnienia duchowe młodych ludzi. Jak zauważa papież Franciszek w encyklice *Christus vivit*: „Młodzież poszukuje autentyczności, duchowości i sensu” – a te potrzeby mogą być zaspokajane także poprzez odpowiednio ukierunkowane technologie.
Nie możemy jednak zapominać, że technologia, choć przydatna, nigdy nie zastąpi żywej wspólnoty Kościoła. Jest narzędziem, które ma prowadzić do głębszego zjednoczenia z Bogiem, ale to w sakramentach i wspólnocie wiernych odnajdujemy pełnię spotkania z Chrystusem. Dlatego aplikacje takie jak Hallow powinny być traktowane jako uzupełnienie, a nie zamiennik tradycyjnych form modlitwy czy uczestnictwa w życiu Kościoła.
Ciekawy jest również aspekt ekonomiczny omawianych aplikacji. Inwestorzy dostrzegają w tym rynku potencjał, jednak dla Kościoła kluczowe jest, by nie zatracić w tym wszystkim istoty misji ewangelizacyjnej. Technologie religijne powinny być tworzone z myślą o wiernych, a nie wyłącznie o generowaniu zysków. Wierzę, że takie projekty mogą być autentyczne i skuteczne, jeśli zachowają swoje zakorzenienie w wierze oraz będą tworzone przez ludzi, którzy sami przeżyli nawrócenie i rozumieją głębię chrześcijaństwa, jak w przypadku założyciela Hallow.
Ostatecznie, rozwój aplikacji religijnych to wyraźny sygnał, że technologia może być integralną częścią przyszłości Kościoła. Pandemia COVID-19 była dla nas lekcją, jak ważna jest obecność Kościoła w przestrzeni cyfrowej. Teraz stoimy przed kolejnym wyzwaniem – jak uczynić tę obecność trwałą i owocną.
Dzięki inwestycjom w takie inicjatywy, możemy przyciągnąć tych, którzy są „daleko” – duchowo lub fizycznie. Aplikacje mogą być miejscem pierwszego kontaktu z wiarą, wprowadzając użytkowników na drogę głębszego zaangażowania w życie Kościoła. Jednakże, aby te innowacje przyniosły trwałe owoce, musimy pamiętać, że sercem chrześcijaństwa jest relacja – z Bogiem i z drugim człowiekiem – a nie technologia.
Kościół katolicki, wierny swojemu uniwersalnemu powołaniu, powinien wykorzystać te narzędzia, aby ewangelia dotarła „na krańce ziemi” – w tym także do serc tych, którzy być może nigdy nie przekroczą progu świątyni, ale są gotowi kliknąć w ikonę aplikacji na ekranie swojego telefonu.