Wielu obserwatorów życia kościelnego mówi dziś o wielkim kryzysie, jaki dotknął Oblubienicę Chrystusa. Skandale, których uczestnikami są duchowni różnych stopni, odpływ wiernych, rozmycie doktrynalne i moralne – wszystko to zdaje się potwierdzać ten czarny scenariusz.
Ks. Zbigniew Chromy: Czysto indywidualne chrześcijaństwo nie istnieje
Ks. Zbigniew Chromy: Czy można zatem wierzyć, że Kościół jest święty, skoro jego członkowie są często tak nieświęci?
O kryzysie Kościoła mówili także biskupi Rzymu w XX i XXI wieku. Tuż po soborze Paweł VI, ogłaszając „Rok Wiary” pytał: „Dlaczego Kościół po Soborze pod pewnymi względami nie znajduje się w lepszej sytuacji niż przedtem? Dlaczego tyle niekarności, takie zaniedbanie norm kanonicznych, tyle wysiłku zmierzającego do zeświecczenia, taka śmiałość w planowaniu przemian struktur kościelnych, taka chęć upodobnienia życia katolickiego do życia laickiego, takie zaufanie w rozważania socjologiczne, a nie w teologiczne i duchowe? Wielu mówi: kryzys wzrostu. Oby tak było. Ale czy nie jest to także kryzys wiary?
Kryzys zaufania niektórych synów Kościoła do samego Kościoła?” Te słowa Pawła VI z audiencji generalnej pokrywają się z diagnozą, jaką postawił niespełna 38-letni Ratzinger w swoim komentarzu do jednej z sesji soborowych. Jeszcze w trakcie trwania obrad soborowych młody Ratzinger, piszący komentarze do wszystkich sesji Vaticanum II, ostrzegał m.in., że mimo wszelkiego prawa do patrzenia z nadzieją na dzieło Soboru, trzeba zachować jasność w kwestii tego, czego Sobór zrobić nie może. Nie może on, sam z siebie zlikwidować ludzkiej słabości Kościoła.
Czy można zatem wierzyć, że Kościół jest święty, skoro jego członkowie są często tak nieświęci? Przyjrzyjmy się drugiej cesze prawdziwego Kościoła, którą wyznajemy w Credo.
Czym jest strategia salami? Jak jest stosowana wobec Kościoła Katolickiego w Polsce? [ANALIZA]
Ks. Zbigniew Chromy: Czysto indywidualne chrześcijaństwo nie istnieje
Ks. Zbigniew Chromy: Św. Ambroży, nazywał Kościół Casta Meretrix – świętą nierządnicą
Na kartach Nowego Testamentu np. św. Paweł wyznawców Chrystusa nazywa „świętymi”. Na zakończenie Listu do Filipian czytamy: „Pozdrówcie każdego świętego w Chrystusie Jezusie! Pozdrawiają was bracia, którzy są ze mną” (Flp 4, 21); zaś na początku 1 Listu do Koryntian znajdujemy następujące pozdrowienie: „Paweł, z woli Bożej powołany na apostoła Jezusa Chrystusa, i Sostenes, brat, do Kościoła Bożego w Koryncie, do tych, którzy zostali uświęceni w Jezusie Chrystusie i powołani do świętości wespół ze wszystkimi, którzy na każdym miejscu wzywają imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa, ich i naszego Pana” (1 Kor 1, 1-2).
Ciekawe jest, że choć Paweł nazywa Koryntian powołanymi do świętości i uświęconymi, to jednocześnie w Liście tym, wśród wielu grzechów członków tej gminy chrześcijańskiej, wymienia np. kazirodztwo – gdy ktoś żyje z żoną swego ojca (1 Kor 5, 1nn). Jak to pogodzić? Czym jest świętość, do której powołani byli Koryntianie, do której także powołani są współcześni ludzie? Co oznacza zatem, że wierzymy w święty Kościół?
Odpowiadając na te pytania, należy po pierwsze wyraźnie odróżnić świętość od bezgrzeszności. Tylko w przypadku jednej osoby – poza Chrystusem – świętość i bezgrzeszność stanowiły, czy też raczej stanowią jedno – w osobie Najświętszej Maryi Panny. U pozostałych członków Ciała Chrystusa, czyli Kościoła, niekoniecznie. Dlatego wielki święty-grzesznik Augustyn z Hippony, za św. Ambrożym, nazywał Kościół Casta Meretrix – świętą nierządnicą.
Zakazana modlitwa w Wielkiej Brytanii: „strefy ochronne” to nowy atak na wolność religijną
Ks. Zbigniew Chromy: Czysto indywidualne chrześcijaństwo nie istnieje
Ks. Zbigniew Chromy: Cała historia Kościoła uczy nas, że w okolicznościach najtrudniejszych święci byli zawsze źródłem i początkiem odnowy
Na czym więc polega świętość Kościoła? Odpowiedzi na tę zagadkę poszukamy w magisterialnym nauczaniu. Podejmując tę kwestię, Katechizm uczy, że „Kościół […] uznawany jest przez wiarę za niezachwianie święty. Albowiem Chrystus, Syn Boży, który wraz z Ojcem i Duchem Świętym doznaje czci jako «sam jeden Święty», umiłował Kościół jako oblubienicę swoją, siebie samego zań wydając, aby go uświęcić; złączył go też ze sobą jako ciało swoje i hojnie obdarzył darem Ducha Świętego na chwałę Bożą. Kościół jest więc świętym Ludem Bożym, a jego członkowie są nazywani «świętymi»” (KKK, nr 824).
Świętość osiąga się dzięki łasce Bożej już na ziemi. Kościół naznaczony jest zatem prawdziwą, choć niedoskonałą świętością już teraz.
Chrystus, Głowa Kościoła, jest „święty, niewinny, niepokalany”. Choć nie znał grzechu, przyszedł dla przebłagania za grzechy swego ludu, dlatego Kościół, obejmujący w swoim łonie grzeszników, jest święty i zarazem ciągle potrzebujący oczyszczenia. Wszyscy członkowie Kościoła muszą zatem uznawać się za grzeszników. Kościół jednocześnie ma władzę uwalniania od grzechów swoich synów przez Krew Chrystusa i dar Ducha Świętego.
Wyróżniamy trzy części jednego Kościoła Chrystusowego, żyjące w komunii „świętych obcowania”: Kościół pielgrzymujący (na ziemi), Kościół oczyszczający się (w czyśćcu) i Kościół świętych (w niebie). Ogłaszając w sposób uroczysty prawdę o świętości niektórych swoich synów i córek, Kościół mówi, że ci wierni praktykowali heroicznie cnoty i żyli w wierności łasce Bożej. Wskazuje te osoby jako wzory do naśladowania oraz jako orędowników.
Cała historia Kościoła uczy nas, że w okolicznościach najtrudniejszych święci byli zawsze źródłem i początkiem odnowy – mamy stąd nadzieję, że obecny kryzys też będzie tak zażegnany. W osobie Najświętszej Maryi Panny Kościół już osiąga swoją doskonałość, dzięki której istnieje nieskalany i bez zmazy; w Niej jest już cały święty (zob. KKK, nr 824-829).
Na świecie istnieje wiele religii i każda z nich w inny sposób mówi o rzeczywistości nadprzyrodzonej. Trzy spośród nich określamy terminem „religie uniwersalne”, gdyż ich adresatami są wszyscy ludzie; są nimi: buddyzm, chrześcijaństwo i islam. Kiedy w czasie odmawiania „Credo” mówimy, że wierzymy w powszechny (katolicki) Kościół, wprost nawiązujemy do prawdy mówiącej, że chrześcijaństwo to religia uniwersalna. Słowo „powszechny” (gr. katholikos) oznacza właśnie uniwersalny, adresowany do wszystkich.
Przypomnijmy sobie słowa Chrystusa skierowane tuż przed wniebowstąpieniem do Apostołów: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 19-20). Ze słów Chrystusa wynika, że ustanowiony przez Niego Kościół jest posłany do wszystkich ludzi, dlatego do końca czasów na Kościele ciąży obowiązek ewangelizacji, czyli obowiązek misyjny.
Konstytucja 3 Maja a Kościół. 'Postępowa’ Rzeczypospolita czy państwo wyznaniowe? [TYLKO U NAS]
Ks. Zbigniew Chromy: Czysto indywidualne chrześcijaństwo nie istnieje
Ks. Zbigniew Chromy: Jedynym Zbawicielem świata jest Jezus Chrystus w swej Głowie i Członkach – to znaczy Chrystus i Jego Kościół (cały Chrystus)
Katolickość Kościoła posiada dwa znaczenia. Po pierwsze, Kościół jest powszechny, ponieważ posiada pełnię środków zbawienia, której Kościołowi udzielił Chrystus, stale w nim obecny jako jego Głowa (KKK, nr 830). W Kościele istnieje pełnia Ciała Chrystusa zjednoczona z Głową, dlatego mówiąc o jedyności i powszechności zbawczej Chrystusa dodaje się „i Kościoła”, by podkreślić prawdę, że całe zbawienie pochodzi od Chrystusa-Głowy przez Kościół, który jest Jego Ciałem (KKK, nr 848).
Po drugie, Kościół jest powszechny, ponieważ, jak już wyżej powiedziano, jest posłany do całego rodzaju ludzkiego. Do tej katolickiej jedności Ludu Bożego powołani są wszyscy ludzie, także ci, którzy nie przyjęli jeszcze Ewangelii. Tu pojawia się zagadnienie znaczenia innych religii i stosunku Kościoła do tych religii. Zgodnie z nauczaniem Magisterium stanowić one mogą jedynie „przygotowanie” do przyjęcia Ewangelii, ponieważ jedynym Zbawicielem świata jest Jezus Chrystus w swej Głowie i Członkach – to znaczy Chrystus i Jego Kościół (cały Chrystus), poza którym nie ma zbawienia.
Jak należy rozumieć to stwierdzenie, często powtarzane przez Ojców Kościoła, że poza Kościołem nie ma zbawienia? Przez wieki nauka o nieistnieniu zbawienia poza „nawą” Kościoła kształtowała rzymską eklezjologię, a także relację Kościoła Katolickiego do innych denominacji chrześcijańskich oraz religii niechrześcijańskich. Nauka, w której Kościół jest przedstawiany jako jedyny środek zbawienia, posiada biblijną genezę. Wśród przykładowych tekstów można wymienić fragment Ewangelii Marka (16, 16), gdzie bezpośrednio Pismo Święte naucza o konieczności wiary potrzebnej do zbawienia, oraz Dzieje Apostolskie, gdzie jest mowa o zbawieniu wyłącznie za pośrednictwem Jezusa (Dz 4, 12).
Abp. Marek Jędraszewski: Państwo, które legalizuje związki partnerskie, uchybia obowiązkowi ochrony małżeństwa jako dobra wspólnego [TYLKO U NAS]
Ks. Zbigniew Chromy: Czysto indywidualne chrześcijaństwo nie istnieje
Ks. Zbigniew Chromy: Jedynym Zbawicielem świata jest Jezus Chrystus w swej Głowie i Członkach – to znaczy Chrystus i Jego Kościół (cały Chrystus)
Bezpośrednio formułę, że „poza Kościołem nie ma zbawienia” zawdzięczamy Cyprianowi z Kartaginy, dla którego zbawienie poza „nawą Kościoła” – dla opuszczających tę nawę bądź niszczących jedność Kościoła heretyków – jest niemożliwe. Zaznaczyć trzeba, że u początków kontrowersyjnej z dzisiejszego punktu widzenia zasady było nie tyle pragnienie wykluczenia kogokolwiek z udziału w zbawieniu, ile obrona Kościoła przed niebezpieczeństwami podziału oraz ukazanie absolutnej konieczności hierarchicznej struktury Kościoła do zbawienia.
Później przez wieki ukazywano tę formułę w radykalnym ujęciu. Sobór Florencki (1442), podejmując słowa św. Fulgencjusza (+532), uczy, że „nie tylko poganie, ale też Żydzi, heretycy, schizmatycy i wszyscy będący poza Kościołem Katolickim będą pozbawieni życia wiecznego i strąceni w wiekuisty ogień […] jeśli przed śmiercią nie zostaną przyjęci do Kościoła”.
Współcześnie znacznie poszerzyły się horyzonty w kwestii rozumienia tego dogmatu. W Konstytucji Lumen gentium ukazana jest możliwość zbawienia poza widzialnymi strukturami Kościoła (KK, nr 16). Po Soborze rozwija się rozumienie roli Kościoła w procesie zbawczym. W tym celu wraca się do argumentacji ojców soborowych, opartej na idei totus Christus (cały Chrystus), mówiącej, że Chrystus, jedyny Pośrednik i droga zbawienia, „staje się dla nas obecny w Ciele swoim, którym jest Kościół” (KK, nr 14). Dlatego trzeba mówić o konieczności Kościoła do zbawienia (konieczności wtórnej).
Czysto indywidualne chrześcijaństwo nie istnieje. Bycie chrześcijaninem (łac. christianus, czyli „należący do Chrystusa”) oznacza przynależność do całego Chrystusa, czyli także do Kościoła. Z tej argumentacji wynika, że tam, gdzie działa cały Chrystus, urzeczywistnia się też i Kościół. Oznacza to również, że Kościół może się urzeczywistniać nawet poza swoimi widzialnymi granicami, tam gdzie działa Chrystus, czyli generalnie pośród ludzi „dobrej woli” na całym świecie.
Czy jednak, wobec możliwości zbawienia poza widzialnymi strukturami Kościoła, warto być jeszcze jego członkiem? Dzisiaj, wobec wiary w miłosierdzie Boże i Jego powszechną wolę zbawczą, bardziej palącym tematem od kwestii konieczności Kościoła do zbawienia jest ukazanie potrzeby bycia w Kościele.
Ks. Zbigniew Chromy, Proboszcz parafii pw. św. Jerzego i MB Różańcowej w Wałbrzychu
Rozmowy w Akcji!
wAkcji24.pl | Wiara | Ks. Zbigniew Chromy „Wierzę w Kościół”, źródło: Diecezja Świdnicka | Ilustracja: Ideogram | 22.11.2024