W ostatnich latach trwa zażarta debata pomiędzy technologicznymi gigantami a organami ścigania. Teraz, jak wynika z ostatnich wypowiedzi szefowej Europolu Catherine De Bolle, unijna agencja do spraw zwalczania przestępczości zorganizowanej ponownie wywiera presję na firmy technologiczne, by umożliwiły policji dostęp do zaszyfrowanych wiadomości. W tle tych działań kryje się retoryka o konieczności ochrony demokracji, ale krytycy wskazują na ryzyko naruszenia prywatności milionów obywateli. Czy rzeczywiście walka z przestępczością wymaga totalnej inwigilacji?
Europol chce dostępu do szyfrowanych aplikacji. Czy rzeczywiście walka z przestępczością wymaga totalnej inwigilacji?
Inwigilacja jako narzędzie walki z przestępczością
Catherine De Bolle podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos zapowiedziała kolejne rozmowy z firmami technologicznymi, takimi jak Apple, Meta czy Signal. Europol stawia sprawę jasno: brak dostępu do zaszyfrowanych danych utrudnia skuteczne ściganie przestępców, zwłaszcza tych działających w środowisku cyfrowym. „Anonimowość nie jest prawem fundamentalnym” – twierdzi De Bolle, sugerując, że technologia nie powinna być barierą w walce z przestępczością.
Według Europolu, szyfrowanie komunikacji przez platformy takie jak WhatsApp czy Signal uniemożliwia skuteczne prowadzenie dochodzeń. Agencja powołuje się na przypadki, w których dostęp do zaszyfrowanych wiadomości – na przykład po złamaniu zabezpieczeń aplikacji EncroChat czy Sky ECC – doprowadził do setek aresztowań i skazania przestępców. Przykładem jest belgijski proces, w którym ponad 100 osób usłyszało wyroki właśnie dzięki odszyfrowanym wiadomościom.
Prądem w Kościół. Jak niesprawiedliwe taryfy dla kościoła pogrążają parafie w długach [TYLKO U NAS]
Europol chce dostępu do szyfrowanych aplikacji. Czy rzeczywiście walka z przestępczością wymaga totalnej inwigilacji?
Big Tech kontra Europol – walka o prywatność
Giganci technologiczni, tacy jak Apple czy Meta, nie pozostają jednak bierni. Wielokrotnie argumentowali, że kompromis w kwestii szyfrowania zagraża prywatności i bezpieczeństwu użytkowników. Wprowadzenie „tylnych drzwi” do aplikacji, jak tego oczekuje Europol, mogłoby zostać wykorzystane przez cyberprzestępców i państwa autorytarne.
Apple próbowało wcześniej współpracować z organami ścigania w walce z wykorzystywaniem dzieci, jednak inicjatywy te zostały porzucone po ostrym sprzeciwie organizacji zajmujących się ochroną prywatności. Kraje takie jak Niemcy również wyrażają sceptycyzm wobec pomysłów większego nadzoru nad komunikacją obywateli, co blokuje prace legislacyjne nad przepisami dotyczącymi zwalczania wykorzystywania dzieci.
John Burn-Murdoch: Martwimy się o dzietność, a problemem jest globalna samotność [ANALIZA]
Europol chce dostępu do szyfrowanych aplikacji. Czy rzeczywiście walka z przestępczością wymaga totalnej inwigilacji?
Czy rezygnacja z szyfrowania to droga w dobrym kierunku?
Argumentacja Europolu ma swoje mocne strony. W cyfrowym świecie przestępczość coraz częściej przenosi się do przestrzeni online. Cyberataki, handel narkotykami, terroryzm – to wszystko odbywa się za pomocą zaszyfrowanych komunikatorów. Europol, mający na celu ochronę obywateli i demokracji, wskazuje na konieczność dostosowania narzędzi śledczych do nowej rzeczywistości.
Z drugiej strony, krytycy ostrzegają, że walka z przestępczością nie powinna odbywać się kosztem podstawowych praw i wolności. Szyfrowanie to nie tylko narzędzie przestępców, ale przede wszystkim mechanizm ochrony prywatności obywateli, w tym dziennikarzy, działaczy opozycyjnych czy ofiar represji politycznych.
Sztuczna inteligencja w Kościele katolickim. Pierwsza NanoKaplica w Polsce
Europol chce dostępu do szyfrowanych aplikacji. Czy rzeczywiście walka z przestępczością wymaga totalnej inwigilacji?
Inwigilacja a demokracja – granica między bezpieczeństwem a wolnością
Catherine De Bolle argumentuje, że „bez możliwości dekodowania wiadomości nie da się chronić demokracji”. Jednak czy demokrację można obronić poprzez jej ograniczenie? To pytanie, które od lat dzieli opinię publiczną, polityków i ekspertów. Z jednej strony, bezpieczeństwo obywateli jest jednym z kluczowych obowiązków państwa. Z drugiej strony, historia pokazuje, że systemy inwigilacyjne często wymykają się spod kontroli i są wykorzystywane do celów politycznych.
Działania Europolu pokazują, że presja na ograniczenie szyfrowania rośnie. Coraz częściej padają argumenty o „społecznej odpowiedzialności” firm technologicznych. Problem w tym, że „społeczna odpowiedzialność” w oczach urzędników może być różnie interpretowana, a ryzyko nadużyć w systemach masowej inwigilacji jest ogromne.
Europol, oprócz dostępu do zaszyfrowanych danych, chce również rozszerzyć zastosowanie sztucznej inteligencji w swoich działaniach. Agencja ma już gigantyczne bazy danych wykorzystywane do walki z terroryzmem, handlem narkotykami czy oszustwami finansowymi. Jednak, jak zauważa De Bolle, zwiększenie wykorzystania AI wymaga nowych regulacji prawnych, a to z kolei wywołuje obawy związane z ochroną prywatności i ryzykiem błędów technologicznych.
Milion obcokrajowców pracuje w Polsce, dwa miliony Polaków pracują poza Polską [NASZA ANALIZA]
Europol chce dostępu do szyfrowanych aplikacji. Czy rzeczywiście walka z przestępczością wymaga totalnej inwigilacji?
Europol i szyfrowane dane: komentarz redakcji
Judyta Światłowska: Wolność słowa, wolność zgromadzeń, wolność do prywatności – to wszystko są filary demokracji, które Europol rzekomo chce chronić. Ale jaki to ma sens, skoro ich „ochrona” oznacza łamanie tych samych zasad? Zaszyfrowane dane to dziś więcej niż ochrona tajnych rozmów – to linia obrony dla dziennikarzy, dysydentów i zwykłych obywateli, którzy nie chcą, aby ich prywatne życie było oglądane jak reality show. A mówiąc o reality show – czyżbyśmy w Europie zmierzali w stronę scenariusza rodem z „Roku 1984” Orwella?
Jak powiedział kiedyś Thomas Sowell, „Przesada jest ulubionym narzędziem tych, którzy chcą ograniczać wolność”. Przekonywanie nas, że tylko rezygnacja z prywatności pozwoli wygrać z przestępczością, to nic innego jak zastraszanie. Czy przestępczość jest problemem? Oczywiście. Czy rozwiązaniem jest masowa inwigilacja? Absolutnie nie. Wprowadzanie „tylnych drzwi” do szyfrowania to otwieranie drzwi dla cyberprzestępców, autorytarnych reżimów i korupcji. Nawet jeśli Europol ma dobre intencje, to wiemy, dokąd prowadzi droga wybrukowana dobrymi intencjami.
Jednym z najbardziej niebezpiecznych mitów współczesności jest to, że musimy wybierać między bezpieczeństwem a wolnością. Czy naprawdę musimy? Konserwatyści wiedzą, że prawdziwe bezpieczeństwo opiera się na silnych instytucjach, odpowiedzialnych obywatelach i ograniczonym rządzie, a nie na totalnej kontroli.
Fakty są takie, że za każdym razem, gdy rząd zwiększa swoją władzę, to robi to kosztem naszych praw. I kiedy Europol mówi, że chce „chronić demokrację”, zapala mi się czerwona lampka. Dlaczego? Bo władza, która mówi, że nas „chroni”, zwykle kończy na tym, że nas kontroluje.
Jak mawia Rand Paul, „Rząd nie powinien szpiegować ludzi, chyba że ma ku temu nakaz sądowy”. Proste, prawda? Jeśli Europol chce ścigać przestępców, to niech robi to zgodnie z zasadami prawa. Otwieranie „tylnych drzwi” w szyfrowaniu to broń masowego rażenia, która, raz wprowadzona, będzie używana przez każdego – od rządów po hakerów.
Ktoś może powiedzieć: nie jestem przestępcą, nie mam nic do ukrycia. Tylko, że równolegle do likwidacji szyfrowania komunikacji Unia Europejska chce (oczywiście również w imię demokracji) coraz poważniejszych ograniczeń wolności słowa w imię politycznej poprawności. Może się więc niebawem okazać, że Europol zapuka do naszych drzwi po użyciu w prywatnej korespondencji niepoprawnego politycznie cytatu z Biblii. I to nie jest wcale wizja absurdalna – za to własnie IKEA w Polsce zwolniła niegdyś swojego pracownika.
Judyta Światłowska
wAkcji24.pl | Ekonomia | MNS źrodło: Financial Times | Komentarz: Judyta Światłowska |Ilustracja: Ideogram| 20.01.2024