Ks. Wojciech Drab: Dochodzimy także czasem do mniemania, że skoro Bóg nie realizuje tego, co według nas jest dobre, to w końcu sami musimy wziąć sprawy w swoje ręce i wywalczyć „dobro” tak, jak je rozumiemy. Koronnym przykładem takiego myślenia jest wielki błąd tzw. teologii wyzwolenia – ale ten błąd popełniamy wszyscy w wielu momentach naszego życia. Ostatecznie prowadzi to do wizji Boga bezsilnego i nieobecnego, który jest jakoś odłączony od tej rzeczywistości i który nie może sobie z nią poradzić – i my musimy zaprowadzić tu porządek w Jego imieniu.
Ks. Wojciech Drab: Jesteśmy do tego stopnia zapatrzeni w nasze wizje, że kompletnie nie dostrzegamy, że mogą istnieć inne rozwiązania
Ks. Wojciech Drab: Jesteśmy przywiązani do swoich wizji dobra
Słowo „król” oczywiście kojarzy nam się z władzą (…) I tu właśnie warto się przyjrzeć w jaki sposób my pojmujemy władzę i panowanie, w jaki sposób pojmujemy chwałę i prawdę. Bo właśnie sposób rozumienia królowania, panowania, władzy, chwały i prawdy jest przyczyną tego, że bardzo często „zgrzyta” między nami a Bogiem, że bardzo często nie rozumiemy albo wręcz w ogóle nie widzimy tego, co Bóg czyni – albo nawet błędnie przypisujemy dzieła Boga zupełnie komu innemu…
Jak się głębiej bowiem przyjrzeć to nasz stosunek do władzy jest dość nielogiczny: zazwyczaj bowiem szukamy takiej „władzy” która będzie spełniała nasze życzenia i oczekiwania. Nie lubimy poddawać się „władzy” i „panowaniu” – a jeśli już, to takiej władzy, która będzie robić to, co my chcemy. A jeśli władza nie robi tego, co my chcemy – to zaczynamy unikać władzy, szukać sposobów na ominięcie, na ukrycie się… I to rozumienie władzy przenosimy także na Pana Boga – także na Jezusa.
Jesteśmy tak bardzo przywiązani do naszej wizji dobra, że wręcz automatycznie oczekujemy od Boga, że On dopasuje się i przyjmie nasze rozumienie dobra. Skutek jest taki, że wpadamy w całą gamę wadliwych zachowań wobec Boga. Szukamy gorliwie sposobu, żeby Boga „przekupić” – żeby Go przekonać, aby spełnił nasze wizje.
Szukamy coraz bardziej egzotycznych sposobów na modlitwę, coraz bardziej egzotycznych umartwień – wszystko, żeby Boga przekonać. Kończy się to zazwyczaj bardzo boleśnie: żalem… rozczarowaniem… zniechęceniem… a nieraz wręcz obrażeniem się na Boga i odejściem od wiary w ogóle. Wiele razy my, księża, słyszymy taki argument: przestałem wierzyć w Boga bo się modliłem o to i o to – a Pan Bóg nie wysłuchał…
Stowarzyszenie Psychologów Chrześcijańskich: Transpłciowość – nowe podejście do terapii młodzieży
Ks. Wojciech Drab: Jesteśmy do tego stopnia zapatrzeni w nasze wizje, że kompletnie nie dostrzegamy, że mogą istnieć inne rozwiązania
Ks. Wojciech Drab: Modlitwę "Jezu Ty się tym zajmij" traktujemy jak magiczne zaklęcie na Jezusa
Rzekomo powierzamy jakieś sprawy Bogu – na przykład karierę robi słynna modlitwa księdza Dolindo „Jezu, Ty się tym zajmij” – a prawda jest taka, że niczego nie puszczamy z rąk.
Dobry jest tu właśnie przykład księdza Dolindo i jego modlitwy… Znowu często traktujemy to jako magiczne zaklęcie na Jezusa – że po wypowiedzeniu tejże formułki Jezus zrobi „po naszemu”. Tymczasem sam ksiądz Dolindo tłumaczył, że ta modlitwa zakłada bezgraniczne zaufanie Jezusowi i autentyczną zgodę na to, że Jezus zajmie się sprawą tak, jak On uzna za najlepsze – czyli puszczenie kontroli nad jakąś sprawą z własnych rąk. A to dla nas jest niezmiernie trudne: puścić nad czymś kontrolę…
Sprawa cała jest zakorzeniona bardzo głęboko – mianowicie w mechanizmach grzechu pierworodnego. W tym, że wzięliśmy w swoje ręce władzę decydowania, co jest dobre. Jesteśmy tak przywiązani do naszej wizji dobra, do naszych scenariuszy i planów, że zazwyczaj do głowy nie przychodzi nam cień podejrzenia, że możemy się mylić w rozumieniu dobra.
Nawet wtedy, gdy doświadczamy, że nie możemy zrealizować naszych wizji dobra, do głowy nam nie przyjdzie, że może trzeba te nasze wizje zrewidować – tylko szukamy „mocniejszego”, który przyjdzie i te nasze wizje zrealizuje. I tak właśnie rozumiemy władzę, panowanie: jako kogoś mocniejszego, dysponującego większymi środkami, kto wreszcie zrealizuje dobro „po naszemu”.
Mało tego: kiedy nie jest realizowane dobro „po naszemu” – z automatu jesteśmy przekonani, że jest źle. Złe jest zawsze to, co nie odpowiada naszym wizjom i oczekiwaniom. I okazuje się, że dla nas – ludzi obciążonych grzechem pierworodnym – puszczenie tych właśnie naszych przekonań o dobru i złu jest niezmiernie trudne, wręcz niemożliwe. Tu warto przywołać przykład uczniów Jezusa wędrujących do Emaus: ich rozpacz, zwątpienie, ucieczka od wspólnoty, odejście z Jerozolimy wynika z jednej podstawowej rzeczy: a myśmy się spodziewali… To wszystko nie poszło po naszemu…
Ciekawe jest to, że Jezus wędrujący z nimi po pierwsze pokazuje im, że to wszystko było zapowiedziane. To jest interesujące, bo to też dotyczy nas: jesteśmy do tego stopnia zapatrzeni w nasze wizje, oczekiwania i scenariusze, że kompletnie nie dostrzegamy, nie dociera do nas, gdy ktoś próbuje nam otworzyć oczy na to, że mogą istnieć inne rozwiązania, inne drogi i inne scenariusze. Jezus sam za życia ziemskiego wielokrotnie zapowiadał uczniom, co Go spotka w Jerozolimie – reakcje uczniów też są typowe dla nas: nie chcemy wiedzieć, przyjmować do wiadomości, że coś może być inaczej, niż my się spodziewamy… a potem są wielkie tragedie.
Zakazana modlitwa w Wielkiej Brytanii: „strefy ochronne” to nowy atak na wolność religijną
Ks. Wojciech Drab: Jesteśmy do tego stopnia zapatrzeni w nasze wizje, że kompletnie nie dostrzegamy, że mogą istnieć inne rozwiązania
Ks. Wojciech Drab: Bóg nie potrzebuje naszych oklasków, naszych komplementów
Sprawa jest też o tyle poważna, że można dojść – uporczywie trzymając się swojej wizji dobra i postrzegając Boga jako wielkiego wykonawcę naszych wizji – do przekonania, że Bóg utracił kontrolę nad rzeczywistością – no bo przecież gdyby kontrolował, to wszystko byłoby dobrze, czyli tak jak my chcemy. Za tym idzie przekonanie, że rzeczywistością rządzi jakaś zła, podła i złośliwa istota, która robi nam pod górkę. Wiąże się z tym też przypisywanie wielu działań Boga złemu duchowi – tylko dlatego, że te działania nie wpisują się w nasze wizje.
Dochodzimy także czasem do mniemania, że skoro Bóg nie realizuje tego, co według nas jest dobre, to w końcu sami musimy wziąć sprawy w swoje ręce i wywalczyć „dobro” tak, jak je rozumiemy. Koronnym przykładem takiego myślenia jest wielki błąd tzw. teologii wyzwolenia – ale ten błąd popełniamy wszyscy w wielu momentach naszego życia. Ostatecznie prowadzi to do wizji Boga bezsilnego i nieobecnego, który jest jakoś odłączony od tej rzeczywistości i który nie może sobie z nią poradzić – i my musimy zaprowadzić tu porządek w Jego imieniu.
A wszystko jest zakorzenione w fundamentalnym kłamstwie grzechu pierworodnego… Dlatego właśnie Jezus w Ewangelii definiuje swoją misję: przyszedłem na to, by dać świadectwo Prawdzie… Każdy, kto jest z Prawdy, słucha Mego głosu… Właśnie po to przyszedł Jezus. Niestety my ciągle oczekujemy, że Jezus przyszedł zaprowadzić porządek „po naszemu” i ciągle czekamy, kiedy Jezus ten porządek zaprowadzi… A tymczasem Jezus przyszedł dać świadectwo Prawdzie.
Pierwsze słowa Jezusa do ludzkości – tak jak je zapisał św. Marek (Mk 1,15) – to było wezwanie do wiary w Królestwo Boże, w Ewangelię i do nawrócenia. Do nawrócenia na Ewangelię – na Dobrą Nowinę o Bogu prawdziwym, który objawił nam się w Jezusie. W Jezusie, który przyszedł dać świadectwo Prawdzie. I to właśnie słowo „prawda” jest najbliższe biblijnemu znaczeniu słowa „chwała”.
Chwała Boga – tak jak to rozumie Pismo Święte – to jest po prostu Prawda o Nim. Bóg nie potrzebuje naszych oklasków, naszych komplementów itd. – Jego chwała jest w tym, że poznamy Prawdę o Nim. Prawdę, która nas wyzwoli z całego kłamstwa o Bogu bezradnym, nieobecnym, niezaangażowanym, niemającym wpływu na rzeczywistość, który nie wie, co jest dobre.
Konstytucja 3 Maja a Kościół. 'Postępowa’ Rzeczypospolita czy państwo wyznaniowe? [TYLKO U NAS]
Ks. Wojciech Drab: Jesteśmy do tego stopnia zapatrzeni w nasze wizje, że kompletnie nie dostrzegamy, że mogą istnieć inne rozwiązania
Ks. Wojciech Drab: To nie my mamy przekonywać Boga do naszych wizji – ale to Bóg chce nas zachwycić sobą i Jego wizją naszego dobra
Jezus zresztą tak też zdefiniował życie wieczne: a to jest życie wieczne – aby znali Ciebie, Jedynego Prawdziwego Boga… Bóg chce być poznawany – Jego chwała jest w tym, że wreszcie otworzymy się na Prawdę o Nim i tę Prawdę zaczniemy chłonąć. W ten właśnie sposób dokona się odwrócenie tego, co w nas stało się w procesie grzechu pierworodnego: zaczniemy na nowo wsłuchiwać się w to, co pochodzi z ust Boga, karmić się Tym, który pochodzi z ust Boga. Karmić się Logosem Boga, który jest Jego umiłowanym Synem, w którym Bóg wypowiedział samego siebie do samego końca.
I tak rzeczywiście Księga Apokalipsy przedstawia szczęście zbawionych w Niebie: jako adorację, zachwycone zapatrzenie się w Baranka zabitego i żywego. W Boga Prawdziwego. Niekończąca się kontemplacja zachwycającej Prawdy o Bogu. To Bóg chce nas zachwycić sobą – a nie odwrotnie. I to jest właśnie fundamentalna cecha Jezusa jako Syna Bożego: absolutny zachwyt Ojcem. Ojcem, który jest Miłością i z którego ręki nikt niczego wyrwać nie może.
I taki właśnie obraz Boga pokazuje Księga Apokalipsy: Boga, którego władzy nic się nie wymyka – nawet zły duch. Boga, który sprawuje władzę i pieczę nad wszystkim i bez którego wiedzy i woli nic się nie może zadziać. Boga, który wszystko robi dobrze. Taki Bóg jest pokazany w Księdze Rodzaju – który wszystko robi dobrze. Takiego Boga rozpoznał w Jezusie dobry Łotr – Boga, który nic złego nie uczynił. I taki Bóg objawia się w Apokalipsie: który wszystko robi dobrze.
A zatem w całym tym procesie, który w każdym z nas chce dokonać Jezus, chodzi o to, by odwrócić te mechanizmy, do których się przyzwyczailiśmy. Żeby odwrócić kierunek: to nie my mamy przekonywać Boga do naszych wizji – ale to Bóg chce nas zachwycić sobą i Jego wizją naszego dobra.
Chodzi w tym wszystkim o to, bym nie szukał Jezusa jako Króla i Pana, który spełni moje oczekiwania – ale żebym dostrzegł, że On wszystko robi dobrze. Żebym dawał się nieustannie nawracać na Jego rozumienie dobra. Żebym dał się przekonywać o Jego wielkości i Jego Miłości – a to będzie skutkować coraz głębszym zaufaniem Jezusowi i coraz pełniejszą zgodą na to, by On realizował w moim życiu Jego plan.
Abp. Marek Jędraszewski: Państwo, które legalizuje związki partnerskie, uchybia obowiązkowi ochrony małżeństwa jako dobra wspólnego [TYLKO U NAS]
Ks. Wojciech Drab: Jesteśmy do tego stopnia zapatrzeni w nasze wizje, że kompletnie nie dostrzegamy, że mogą istnieć inne rozwiązania
Ks. Wojciech Drab: Kabalista Izaak Luria, stwierdził że Bóg cofa się przed naszą wolnością
Jezus bowiem jest bezsilny i bezradny wobec naszej wolności – tak bezradny jak wobec sądu Piłata. Wolą Ojca było, by oddał się w nasze ręce – i On to czyni nieustannie. Oddaje się nam w każdej Eucharystii i poddaje się totalnie naszej woli – bo taka jest wola Ojca. Bo w ten sposób – jak zauważył św. Paweł – Bóg chce nas przekonać, że chce dla nas tego, co najlepsze. Jeśli Bóg własnego Syna nie oszczędził, ale nam Go wydał… I dopóki ja chcę podporządkować Jezusa mojej woli, dopóki ja trzymam kontrolę w swoich rękach – to wszystko się kończy tak, jak spotkanie Jezusa z Piłatem.
Jezus w dialogu z Piłatem cierpliwie sugerował Piłatowi, by Piłat przekazał kontrolę nad sytuacją Jezusowi. A tymczasem Piłat uporczywie szukał rozwiązania całej sytuacji po swojemu. Przecież my sami bardzo często robimy dokładnie tak samo: mamy do dyspozycji Jezusa, Boga-Z-Nami, który pokazał swoją śmiercią i zmartwychwstaniem, że panuje nad wszystkim, trzyma w swojej ręce klucze śmierci i otchłani, jest Alfą i Omegą – ale my uporczywie nie korzystamy z tego, że jest Emmanuel, Bóg-Z-Nami, i uporczywie szukamy dróg i rozwiązań po swojemu. I wtedy Jezus jest bezsilny – bo nigdy nie naruszy naszej wolności.
Tu warto przywołać ideę niejakiego Izaaka Lurii, żydowskiego mistyka i kabalisty. Może nie warto się wgłębiać w jego idee kabalistyczne, ale jedną intuicję miał niezwykle słuszną: mówił mianowicie o wycofywaniu się Boga. Że Bóg cofa się przed naszą wolnością – jest konsekwentny w obdarowaniu nas wolnością i nigdy nie niszczy ani nie odbiera swoich własnych darów. Im bardziej chcemy trzymać wszystko w naszych rękach i zrobić po swojemu – tym bardziej Bóg się wycofuje i robi nam miejsce. Tym mniej Boga w naszych działaniach.
I teraz właśnie cała sztuka polega na tym, abyśmy – dając się coraz głębiej przekonywać o Prawdzie o Bogu – zaczęli coraz bardziej „wpuszczać” Boga w przestrzeń naszej wolności. Coraz bardziej rezygnować z naszych wizji, naszych dróg, naszego rozumienia dobra – i coraz głębiej ufać Bogu Prawdziwemu, który przychodzi w Jezusie przekonać nas o swojej Miłości i Potędze. A to zaskutkuje nie tylko tym, że wreszcie Jezus będzie mógł działać w nas i naszym życiu – wreszcie zaczną nam się też otwierać oczy na Dobro, jakie On nieustannie realizował.
Prawda, o której chce nas przekonać Jezus, otworzy nam oczy na to, że cały czas jesteśmy w Królestwie Dobrego Boga – i przestaniemy to Królestwo ze wszystkich sił odpychać od siebie tylko dlatego, że nie spełnia naszych wyobrażeń.
KS. WOJCIECH DRAB
Proboszcz parafii pw. św. Mikołaja w Doboszowicach
Rozmowy w Akcji!
wAkcji24.pl | Opinie | Ks. Wojciech Drab „HOMILIA NA UROCZYSTOŚĆ JEZUSA CHRYSTUSA
KRÓLA WSZECHŚWIATA (ROK B)”, źródło: Diecezja Świdnicka | Ilustracja: Ideogram | 2.12.2024