Czy używanie marihuany w celach rekreacyjnych może być moralnie obojętne? Czy legalność oznacza automatyczną akceptację? Na te pytania odpowiada Biskup Thomas J. Paprocki, ordynariusz diecezji Springfield w Illinois (USA).
Bp Thomas J. Paprocki: Marihuana rekreacyjna? To nie jest dobra droga [Wywiad]
Bp Thomas J. Paprocki: Istnieje wiele sposobów, by dbać o ciało, i wiele sposobów, by je nadużywać
Słyszy się o marihuanie, papierosach, alkoholu. Porozmawiamy o tym, ile to za dużo. Gdzie leży granica moralna? Czy między tymi trzema istnieje jakaś moralna równoważność? Więc najpierw chciałbym poruszyć temat marihuany, bo widzimy, że w wielu stanach w całym kraju została zalegalizowana. Tutaj, w Illinois, jesteśmy jednym z tych stanów. Jaka jest pozycja Kościoła katolickiego wobec marihuany i jej palenia?
Bp Thomas J. Paprocki: Zanim odpowiem na to pytanie, chciałbym najpierw zaznaczyć, że nigdy nie paliłem marihuany. Więc nie mówię z osobistego doświadczenia, ale nie sądzę, że trzeba mieć osobiste doświadczenie, żeby wiedzieć, że coś nie jest dobre dla człowieka. Na przykład nigdy też nie paliłem papierosów. Jestem synem farmaceuty, więc dosłownie wychowywałem się nad apteką, pomagając ludziom dbać o zdrowie.
A więc odpowiadając bardziej bezpośrednio na Twoje pytanie — Kościół naucza, że jesteśmy szafarzami naszych ciał. Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo, i powinniśmy troszczyć się o nasze ciała najlepiej jak potrafimy. Istnieje wiele sposobów, by dbać o ciało, i wiele sposobów, by je nadużywać.
Marihuana — ja określiłbym ją zasadniczo jako narkotyk. Wiem, że niektórzy eksperci medyczni wskazują na jej właściwości lecznicze, i być może w niektórych przypadkach, gdy ktoś cierpi z powodu dużego bólu, sytuacja wygląda inaczej. Ale ja nie jestem lekarzem.
Mówiąc ogólnie, jeśli ktoś używa marihuany, by się odurzyć, rekreacyjnie — to myślę, że nauczanie Kościoła w zakresie promowania cnót, takich jak wstrzemięźliwość (umiarkowanie), oraz dbałości o zdrowie, czyli niedostarczania do organizmu substancji, które mu szkodzą — stanowi tutaj zasadę kluczową.

Miliony na fałszywe groby? Kościół oskarżony o współsprawstwo w ludobójstwie
Bp Thomas J. Paprocki: Marihuana rekreacyjna? To nie jest dobra droga [Wywiad]
Bp Thomas J. Paprocki: Miłość do Boga przejawia się również w szacunku dla Jego stworzenia, którym jesteśmy my sami
Ale powiedział Ksiądz Biskup, że istnieje różnica między używaniem marihuany rekreacyjnie — dla odurzenia — a używaniem jej do celów medycznych. Czy istnieje moralna granica, coś, co je od siebie oddziela?
Bp Thomas J. Paprocki: Tak, powiedziałbym, że tak. Teraz, czy marihuana rzeczywiście pomaga medycznie, czy nie — ja nie jestem ani lekarzem, ani farmaceutą, więc nie jestem tutaj specjalistą. Czy rzeczywiście ma właściwości lecznicze — osobiście jestem dość sceptyczny. Myślę, że mamy wiele innych leków, które skutecznie łagodzą ból. Ale właściwie nie chcę nawet spekulować na ten temat.
Jeśli są eksperci medyczni, którzy w swojej opinii uznają, że konopie mogą pomagać ludziom w określonych sytuacjach — no to już inna sprawa. To zupełnie co innego niż sytuacja, gdy ktoś po prostu chce palić marihuanę, żeby się odurzyć.
I w takim przypadku wchodzimy na wiele różnych poziomów. Po pierwsze, chodzi o dbanie o własne ciało. Z tego, co rozumiem, wdychanie jakiegokolwiek dymu nie jest dobre dla organizmu — niezależnie od tego, czy to marihuana, czy papierosy. Dlatego nigdy nie paliłem papierosów. Nigdy mnie to nie pociągało, również dlatego, że wiem, iż to niezdrowe.
Staram się generalnie prowadzić zdrowy tryb życia — zwracam uwagę na to, co jem i piję, regularnie ćwiczę. Biegam prawie codziennie. Jestem maratończykiem. I uważam, że to jest właśnie bycie dobrym szafarzem — Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo, jak wspomniałem, i dlatego powinniśmy troszczyć się o nasze ciała. To pierwsza sprawa.
Ale jest też druga — miłość do Boga i bliźnich. Miłość do Boga przejawia się również w szacunku dla Jego stworzenia, którym jesteśmy my sami. A miłość bliźniego — no cóż, jeśli ktoś odurza się dla samego odurzenia, to jest to motywacja egoistyczna. Robię to tylko dla siebie.
A do tego dochodzi jeszcze ryzyko: jeżeli jesteś pod wpływem i prowadzisz samochód, to wchodzimy już na kolejny poziom moralnych komplikacji. I to bez względu na to, czy mówimy o marihuanie, czy o alkoholu — jeśli jesteś odurzony i prowadzisz pojazd, to, moim zdaniem, to grzech. Zdecydowanie grzech. Ponieważ narażasz swoje życie oraz życie innych ludzi. I takie zachowanie jest grzeszne.
Bp Thomas J. Paprocki: Marihuana rekreacyjna? To nie jest dobra droga [Wywiad]
Bp Thomas J. Paprocki: W wielu sytuacjach alkohol to po prostu napój towarzyski, który pomaga się trochę rozluźnić
To właściwie dobre przejście do mojego kolejnego pytania — czy istnieje moralna różnica między odurzeniem się marihuaną a upiciem się alkoholem?
Bp Thomas J. Paprocki: Powiedziałbym, że jakościowo — nie. Jeśli to jest Twoim zamiarem, to nie ma tu większej różnicy. Z tego, co rozumiem, większość osób używających marihuany rekreacyjnie robi to właśnie po to, żeby się odurzyć — to cały sens jej używania. Natomiast picie alkoholu niekoniecznie ma na celu odurzenie się. W wielu sytuacjach alkohol to po prostu napój towarzyski, który pomaga się trochę rozluźnić, ale niekoniecznie po to, żeby się upić czy tym bardziej — odurzyć.
Więc jeśli ktoś siada z butelką whiskey z zamiarem „upiję się”, to wtedy, tak — to jest równoważne z paleniem marihuany, żeby się odurzyć. Bo wtedy robi się coś, co jest świadomie szkodliwe — dla siebie samego i potencjalnie dla innych.
Jeśli więc ktoś celowo się upija — i na przykład jest osobą żonatą lub ma dzieci — no to pojawia się pytanie: co to oznacza dla małżonka i dla dzieci? Nawet jeśli ktoś pije sam w domu, ale w obecności rodziny — żona i dzieci są w pobliżu — to jaki przykład daje swoim dzieciom, jeśli widzą ojca czy matkę celowo się upijającego? To bardzo zły przykład.
Poza tym, obniżona samokontrola u osoby, która piła alkohol, bardzo często prowadzi do przemocy domowej. Gdy ktoś traci zahamowania, zaczyna mówić rzeczy antagonizujące, prowokujące, i łatwo może dojść do eskalacji konfliktu i przemocy w rodzinie.
A więc z tego mogą wyniknąć wszelkiego rodzaju negatywne konsekwencje, które mogą się bardzo łatwo rozwinąć i wymknąć spod kontroli.

Fundusz Kościelny. Kościół okradziony dwa razy
Bp Thomas J. Paprocki: Marihuana rekreacyjna? To nie jest dobra droga [Wywiad]
Bp Thomas J. Paprocki: Całkowite upicie się czy pełne odurzenie — to może być grzech śmiertelny
Chciałbym teraz poruszyć coś pomiędzy byciem całkowicie trzeźwym a byciem odurzonym czy pijanym. Często słyszy się wyrażenie „mieć lekki rausz” — dotyczy to papierosów, alkoholu… Wspomniał Ksiądz Biskup, że zazwyczaj marihuana jest używana po to, by się odurzyć. Ale czy istnieje jakaś moralna „ulgowość”, jeśli ktoś używa tego rodzaju substancji tylko po to, żeby, że tak powiem, mieć lekki rausz, ale się nie odurzyć? Czy to już jest szara strefa, gdzie trzeba się kierować własnym roztropnym osądem?
Bp Thomas J. Paprocki: Tak, myślę, że tu rzeczywiście występują pewne stopnie — pomiędzy tym, co grzeszne, a tym, czy coś jest grzechem ciężkim (śmiertelnym), czy powszednim. Więc jeśli ktoś robi coś bardzo poważnie złego — jak np. całkowite upicie się czy pełne odurzenie — to może być grzech śmiertelny. Ale jeśli ktoś osiąga lekki rausz, lekkie odurzenie — to niekoniecznie musi być od razu grzechem ciężkim. Może to być grzech powszedni, ponieważ nadal jest to coś, co w jakiś sposób szkodzi osobie i jej ciału.
Jeśli jesteś w stanie lekkiego odurzenia — czy to po alkoholu, czy marihuanie — i wsiadasz za kierownicę, by gdzieś pojechać, to wtedy wkraczamy na teren bardzo poważny. Bo wtedy narażasz życie swoje i innych ludzi. I wszyscy prawdopodobnie znamy kogoś, kto zginął w wypadku samochodowym z powodu pijanego kierowcy.
W takim przypadku — kiedy ktoś odbiera drugiemu życie — powiedziałbym, że jest to dosłownie grzech śmiertelny.

„Dobra jest więcej”. Dyrektor Caritas Polska ks. Janusz Majda spotkał się z ofiarami powodzi w Diecezji Świdnickiej
Bp Thomas J. Paprocki: Marihuana rekreacyjna? To nie jest dobra droga [Wywiad]
Bp Thomas J. Paprocki: Trudno zrozumieć, jak ktoś może powiedzieć: „ja tego nie chcę, ale nie mam nic przeciwko, jeśli inni to robią"
Wiele amerykańskich stanów zalegalizowało marihuanę. To temat, który już od kilku lat pojawia się w naszym kraju. Co jeśli ktoś jest osobiście przeciwny używaniu marihuany, ale nie ma problemu z tym, że została zalegalizowana? Czy z katolickiego punktu widzenia jest w tym jakiś problem moralny?
Bp Thomas J. Paprocki: Cóż, nie jestem pewien, dlaczego ktoś miałby być przeciwny jej używaniu, a jednocześnie nie mieć problemu z legalizacją.
W sensie: „ja jej nie używam i nie chcę używać, ale nie przeszkadza mi, że inni to robią.” Czy taki sposób myślenia budzi zastrzeżenia moralne z katolickiego punktu widzenia?
Bp Thomas J. Paprocki: No właśnie, pojawia się wtedy pytanie: dlaczego nie chcesz jej używać? Czy to tylko kwestia osobistego gustu? Dla mnie to nie jest tylko sprawa preferencji. Ja nie chcę jej używać, bo uważam, że to coś niedobrego. Więc w tym sensie to nie tylko mój osobisty wybór, że „po prostu mi się nie podoba” — tak jak ktoś może powiedzieć: „nie lubię papierosów, nie lubię marihuany, więc ich nie używam.” Ale jeśli ktoś mówi: „nie używam, ale nie mam nic przeciwko temu, że inni to robią,” — to osobiście mam z tym problem.
Ja dorastałem, a potem byłem na studiach w latach 70., kończyłem liceum pod koniec lat 60. Wtedy wielu ludzi zaczynało eksperymentować z marihuaną. I w moim środowisku było to postrzegane jako coś negatywnego. Było to pejoratywne — coś, co nie miało dobrej reputacji. Jeśli ktoś regularnie palił marihuanę, mówiło się o nim z pogardą, np. że to „ćpun” („pothead”). To nie było coś, do czego się dążyło.
Więc dla mnie osobiście trudno zrozumieć, jak ktoś może powiedzieć: „ja tego nie chcę, ale nie mam nic przeciwko, jeśli inni to robią.” Bo moje podejście jest takie: nie chcę tego, bo uważam, że to jest złe. A jeśli to coś złego, to nie chcę, żeby inni też to robili — bo uważam, że nie będzie to dla nich dobre ani zdrowe.

Rada Konferencji Episkopatu Polski ds. Społecznych: Udział w wyborach obowiązkiem katolika
Bp Thomas J. Paprocki: Marihuana rekreacyjna? To nie jest dobra droga [Wywiad]
Bp Thomas J. Paprocki: Na tym polega rola wstrzemięźliwości — by wiedzieć, gdzie leży granica
Chciałbym też porozmawiać o jedzeniu, bo to trochę wpisuje się w ten temat — jak dużo to za dużo. Wspomniał Ksiądz Biskup o byciu dobrymi szafarzami naszych ciał. A co z jedzeniem śmieciowego jedzenia albo przejadaniem się? Gdzie tutaj leży granica moralna? Czy można mówić o grzechu? Czy to jest podobne do palenia marihuany czy picia alkoholu, żeby się upić?
Bp Thomas J. Paprocki: Myślę, że w tym przypadku wchodzimy w temat grzechu głównego, który nazywamy obżarstwem, i cnoty, która mu przeciwdziała, czyli wstrzemięźliwości (temperance).
Obżarstwo polega na jedzeniu dla samej przyjemności jedzenia — na przejadaniu się lub nadmiernym piciu (to też się zalicza). Natomiast wstrzemięźliwość to cnota, która uczy nas umiarkowania we wszystkim.
Na przykład — czy zjedzenie pączka albo paczki chipsów do kanapki w czasie lunchu jest grzechem? Nie, to nie jest grzech. To coś całkowicie normalnego. Ale jeśli ktoś siada z ogromną paczką chipsów lub precli i mówi sobie: „Zjem całą, bo tak bardzo to lubię,” i nie przestaje, dopóki nie skończy tej wielkiej rodzinnej paczki — to wtedy zbliżamy się do grzechu obżarstwa. Chodzi o pobłażanie sobie dla samej przyjemności, bez umiaru.
I właśnie na tym polega rola wstrzemięźliwości — by wiedzieć, gdzie leży granica.
Trzeba tu też odróżnić wstrzemięźliwość (umiarkowanie) od abstynencji. Abstynencja oznacza całkowitą rezygnację — np. ktoś może powiedzieć, że nie pije alkoholu w ogóle. W naszym kraju był silny ruch abstynencki w czasach prohibicji.
Dziś bardziej mówimy o umiarkowaniu. Czyli jeśli jesteś na przyjęciu i podają alkohol, możesz wypić jeden czy dwa kieliszki. Ale cnota umiarkowania mówi: musisz wiedzieć, gdzie jest granica i jej nie przekroczyć — zwłaszcza jeśli masz zamiar prowadzić samochód. Nie pij tyle, by nie móc potem bezpiecznie wrócić do domu — chyba że ktoś inny prowadzi za Ciebie.

Bp Thomas J. Paprocki: Dziś marihuana jest promowana a palenie papierosów potępianie
Bp Thomas J. Paprocki: Marihuana rekreacyjna? To nie jest dobra droga [Wywiad]
Bp Thomas J. Paprocki: Na tym polega rola wstrzemięźliwości — by wiedzieć, gdzie leży granica
I ostatnie pytanie: wiele z tematów, o których dziś rozmawiamy — alkohol, narkotyki, przejadanie się — może prowadzić do uzależnień. Co by Ksiądz Biskup poradził komuś, kto zmaga się z uzależnieniem? Jaką radę dałby Ksiądz z duchowego punktu widzenia, by pomóc komuś wyrwać się z takiego zniewolenia?
Bp Thomas J. Paprocki: Jeśli mówimy o uzależnieniach, to zazwyczaj potrzebna jest pomoc — nie tylko duchowa, ale także praktyczna.
Z duchowego punktu widzenia oczywiście potrzebujemy łaski Bożej — to jest fundamentalne. Ale z praktycznego punktu widzenia często konieczna jest też pomoc innych ludzi. Mamy przecież różne grupy wsparcia, jak Anonimowi Alkoholicy czy inne programy „12 kroków”, gdzie ludzie otrzymują potrzebne wsparcie w walce z uzależnieniem.
I myślę, że to warto też podkreślić w kontekście marihuany. Niektórzy zwolennicy rekreacyjnego używania marihuany twierdzą, że to nic groźnego, że nie prowadzi do większych szkód. Nie jestem lekarzem, ale słyszałem od specjalistów, że to nie do końca prawda — marihuana może prowadzić do sięgania po poważniejsze narkotyki i rozwinięcia silniejszych uzależnień.
To samo dotyczy alkoholu. Wiemy przecież, że alkoholizm to choroba. Niektórzy mogą wypić jeden czy dwa drinki i nie mieć z tym problemu. Ale inni — jeśli mają predyspozycje do alkoholizmu — nie potrafią się zatrzymać po jednym drinku. I wtedy, jeśli ktoś wie, że jest alkoholikiem, musi przyjąć pełną abstynencję — żadnego alkoholu w ogóle.
A to jest bardzo trudne — i właśnie dlatego nie da się tego przejść samotnie. Potrzebna jest pomoc wspólnoty, grup wsparcia, ludzi, którzy rozumieją i towarzyszą na tej drodze. Właśnie po to istnieją organizacje takie jak Anonimowi Alkoholicy czy inne programy 12 kroków — by dawać ludziom wsparcie i konkretne narzędzia do walki z uzależnieniem.

Konserwatyzm nie jest zacofaniem: Trump, kryptowaluty i rezerwa strategiczna USA
Bp Thomas J. Paprocki: Marihuana rekreacyjna? To nie jest dobra droga [Wywiad]
Bp Thomas J. Paprocki: Na tym polega rola wstrzemięźliwości — by wiedzieć, gdzie leży granica
To, co mnie uderza w tej rozmowie, Księże Biskupie, to to, że to, co nam Ksiądz mówi, wymaga pewnej zmiany myślenia — że chodzi nie tylko o to, by dbać o zdrowie fizyczne i nie robić pewnych rzeczy, żeby być „zdrowym”, ale by pamiętać, że nasze ciało jest darem od Boga i zostaliśmy powierzeni opiece nad nim. To naprawdę fascynujące i ważne przypomnienie, że potrzebujemy takiej zmiany perspektywy — by zobaczyć, że troska o ciało to nie tylko sprawa zdrowia, ale także Bożego wezwania do odpowiedzialności za siebie. Bardzo ciekawe rzeczy. Księże Biskupie, czy chciałby Ksiądz dodać coś na zakończenie?
Bp Thomas J. Paprocki: Tak, chciałbym powiedzieć, że to bardzo dobrze wpisuje się w to, o czym mówimy w naszej diecezji w kontekście szafarstwa (stewardship). Często kojarzymy szafarstwo tylko z pieniędzmi — że jesteśmy szafarzami dóbr materialnych, które Bóg nam powierzył, i to oczywiście prawda. Ale jesteśmy również szafarzami Bożego stworzenia w odniesieniu do naszych własnych ciał.
A więc zdrowy styl życia — odpowiednia dieta, ćwiczenia, umiarkowane spożywanie alkoholu — to wszystko są przejawy dobrego i odpowiedzialnego szafarstwa. To nie jest tylko kwestia zdrowia, ale duchowej odpowiedzialności wobec Boga za dar życia i ciała, które nam powierzył.
Świetnie powiedziane, Księże Biskupie. Bardzo dziękuję za rozmowę!
Z Biskupem ROZMAWIAŁ: Andrew Hansen
wAkcji24.pl | Ekologia | Opinie | MOK, źrodło: Diecezja Springfield Dive Deep Podcast | Zdjęcie główne: Biskup Thomas J. Paprocki Diecezja Springfield | 25.05.2025