Nowy raport European Survey 2025 obnaża rosnącą frustrację Europejczyków wobec kosztów transformacji energetycznej. Choć poparcie dla ochrony klimatu jest nadal wysokie, coraz więcej obywateli — szczególnie w Polsce — mówi wprost: chcemy czystej energii, ale bez drenażu portfela.
Zielony rachunek: Europejczycy chcą klimatu, ale nie chcą za niego płacić. Polacy za rozsądkiem
Europejska zgoda na klimat, ale… kto za to zapłaci?
Badanie European Survey 2025 objęło dziewięć państw Unii Europejskiej i Wielką Brytanię. Wnioski są jednoznaczne: Europejczycy boją się skutków zmian klimatycznych (71% obawia się, że przyszłe pokolenia będą żyć gorzej), ale z roku na rok spada chęć osobistego wyrzeczenia się wygód i pieniędzy na rzecz „zielonej rewolucji”.
Największe poparcie dla restrykcyjnych działań utrzymuje się w Hiszpanii, Francji i Włoszech. Tam aż 70–80% ankietowanych bez wahania poprze np. zakaz lotów na krótkich trasach czy budowę farm wiatrowych i słonecznych. Na drugim biegunie plasują się Niemcy, Czechy i Polska — kraje, gdzie obawa o domowy budżet skutecznie chłodzi ekologiczny zapał.

Węgrzy stawiają na rodzinę. Victor Orbán: Najważniejszą wspólnotą naszych czasów jest rodzina
Zielony rachunek: Europejczycy chcą klimatu, ale nie chcą za niego płacić. Polacy za rozsądkiem
Polacy: więcej wiary w siebie, mniej w Brukselę
Polska jest przykładem energetycznej sprzeczności. Z raportu wynika, że aż 74% Polaków wierzy, że własnym stylem życia może ograniczyć emisje. Ponad połowa kupuje odzież z drugiej ręki, a 47% wybiera żywność ekologiczną — wynik wyższy niż średnia unijna (36%). Ale gdy w grę wchodzi CO₂ pricing — czyli opodatkowanie emisji — nastroje się zmieniają: 40% Polaków jest na tak, ale równie wielu obawia się wzrostu rachunków za prąd i gaz.
Co ciekawe, aż 37% Polaków nadal wskazuje energetykę jądrową jako przyszłość. W Unii to wyjątek — w większości krajów atom przegrywa z odnawialnymi źródłami. Symbolicznie rośnie też poczucie, że Polska staje się klimatycznym „liderem” — w ciągu roku liczba Polaków wierzących w prymat swojego kraju w zielonej transformacji wzrosła o 34 punkty procentowe. Prawda jest jednak mniej różowa: wciąż jesteśmy w ogonie inwestycji w OZE, a węgiel, choć politycznie rugowany, realnie trzyma gospodarkę w ryzach.
Zielony rachunek: Europejczycy chcą klimatu, ale nie chcą za niego płacić. Polacy za rozsądkiem
Koszty w centrum sporu: czego boją się konsumenci?
Raport nie pozostawia złudzeń — pieniądze są kluczowe. Aż 67% Europejczyków boi się, że transformacja klimatyczna za bardzo obciąży ich budżet. W Polsce ten wskaźnik jest jeszcze wyższy — 72% respondentów mówi wprost: ekologia tak, ale nie za każdą cenę.
Największy strach odnotowano w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. W Czechach aż 75% społeczeństwa obawia się kosztów, w Niemczech — 69%. Dla porównania, we Włoszech czy Hiszpanii te obawy są słabsze, choć i tam politycy dobrze wiedzą, że podwyżki prądu mogą kosztować ich stołki.
Większość Europejczyków mówi jasno: energia to nie luksus, tylko dobro podstawowe. Dlatego aż 66% chce, by ceny były regulowane przez państwo, a nie przez wolny rynek. W Polsce to 68%. Widać, że stabilność cenią także Brytyjczycy (72%), Holendrzy (76%) czy Szwedzi (72%).
To pokazuje fundamentalny dylemat: politycy obiecują więcej OZE, ale koszt ich rozwoju przerzucają na rachunki konsumentów. Tymczasem ludzie oczekują dokładnie odwrotnego scenariusza — taniej energii i bezpieczeństwa dostaw.

Europa wymiera. Co będzie z Polską?
Zielony rachunek: Europejczycy chcą klimatu, ale nie chcą za niego płacić. Polacy za rozsądkiem
Porównanie Polski z UE: zbliżeni czy osobni?
Rok do roku widać trend: Europejczycy coraz częściej deklarują, że „robią, co mogą” i oczekują realnych działań od rządów i biznesu. W 2025 roku aż 77% mieszkańców UE oczekuje, że rządy zrobią więcej dla klimatu. Rok temu było to aż 83%. To spadek, który eksperci interpretują jako „zmęczenie” ekologiczną narracją i brak namacalnych efektów.
Polska nie odbiega dramatycznie od reszty Europy, ale wyróżnia się ostrożnością wobec CO₂ pricing i dużą wiarą w państwowe sterowanie cenami energii.
Politycy w Warszawie, Berlinie czy Brukseli muszą zrozumieć jedno: poparcie dla ambitnych celów klimatycznych nie jest blankietowym czekiem. Ludzie chcą taniej energii, bezpieczeństwa dostaw i jasnych zasad — bez skoków cenowych i inflacji.
Raport jasno pokazuje, że bez sprytnej polityki osłonowej, rekompensat i transparentności, nastroje społeczne mogą szybko zmienić się w sprzeciw. Przykład? Protesty „żółtych kamizelek” we Francji — wystarczyło kilka centów na litrze benzyny, by wyprowadzić miliony na ulice.
Wskaźnik | Polska | Średnia UE |
---|---|---|
Obawa o przyszłość dzieci | 69% | 71% |
Poparcie dla CO₂ pricing | 40% | 64% |
Chęć, by ceny regulował rząd | 68% | 66% |
Obawa o zbyt wysokie koszty | 72% | 67% |
Wiara w rolę własnych działań | 74% | 70% |

Konserwatyzm nie jest zacofaniem: Trump, kryptowaluty i rezerwa strategiczna USA
Zielony rachunek: Europejczycy chcą klimatu, ale nie chcą za niego płacić. Polacy za rozsądkiem
Komentarz Redakcyjny: Polacy wciąż są rozsądni, czego się nie da powiedzieć o wszystkich w Europie
Raport European Survey 2025 nie mówi niczego, czego zwykły Kowalski i tak nie czuł w portfelu od dawna: im więcej klimatycznych obietnic, tym wyższy rachunek za prąd i gaz. Zielona energia? Świetnie brzmi na konferencji klimatycznej w Davos, ale w polskim bloku z wielkiej płyty oznacza po prostu większe opłaty za wszystko — od bułki po bilet na autobus.
Zadziwia, że unijni urzędnicy i część naszych krajowych polityków wciąż udają, że magiczne wiatraki i słoneczne panele same się zbudują, a ich koszt zapłacą krasnoludki. Tymczasem zapłacą — jak zwykle — najbiedniejsi. Bo to nie lobbysta OZE martwi się, czy w styczniu starczy na rachunek za gaz. To matka samotnie wychowująca dwójkę dzieci patrzy na fakturę i myśli, czy jej zielone sumienie jest warte zimnego mieszkania.
Czy Polacy są „klimatycznie zacofani”? Wprost przeciwnie — patrzą na rachunki i wiedzą, że nikt nie grzeje się ideami. Ciepło w kaloryferze jest faktem, nie teorią. Jeśli politycy chcą, by Polska była „zielona”, muszą najpierw powiedzieć uczciwie: kto i ile dopłaci. I co z tego będzie miał. Bo na razie zyskują głównie ci, którzy na grantach zbudowali sobie nowoczesne biura w Warszawie i Brukseli.
Nie chodzi o to, by nie walczyć o czyste powietrze. Chodzi o to, by nie fundować ludziom „zielonej inflacji”, która zje każdą pensję, zanim drzewko posadzone pod ratuszem zdąży urosnąć. Zamiast więc ścigać się w obietnicach zeroemisyjności na rok 2050, dajmy Polakom stabilny prąd i tanie ogrzewanie tu i teraz. Resztę załatwi zdrowy rozsądek — a ten, na szczęście, Polacy jeszcze mają.
Andrzej Wierny
wAkcji24.pl | Ekologia | MOK | źrodło: E-ON Stifung | Komentarz: Andrzej Wierny | Ilustracja: Ideogram | 16.06.2025