Cud nad Wisła, Bitwa Warszawska 1920 r. jest oceniana przez historyków, jaka jedna z 17 batalii militarnych, które zmieniły historię świata. Całego świata. Czy rozumiemy jej znaczenie i wyciągnieliśmy wnioski z tego wielkiego wydarzenia?
Cud nad Wisłą - Bitwa Warszawska 1920 r.
Cud nad Wisłą - lekcja 1: Można pokonać wielokrotnie silniejszego przeciwnika, ale tylko z Bożą pomocą
Bitwa Warszawska była bitwą teoretycznie nie do wygrania. Przewaga wojsk sowieckich, ich zasoby ludzkie i materialne nie miały praktycznie większych ograniczeń. Polskie wojsko dopiero organizowało się po I wojnie światowej, walce o niepodległość (Powstania Śląskie, Powstanie Wielkopolskie, wojny graniczne). Polska gospodarka była w stanie opłakanym. Zaborcy i walki zostawiły kraj zrujnowany i podzielony – nawet tory kolejowe miały różny rozstaw w różnych częściach kraju.
Na Polskę ruszyły hordy barbarzyńców, których wspierała ideologia komunistyczna, dająca im poczucie bezkarności, wolności od wszelkich ograniczeń i zasad humanitaryzmu. Hordy złaknione gwałtu i rabunku.
Od lat w Polsce toczy się spór, podsycany przez lewicowych historyków, czy zwycięstwo w Bitwie Warszawskiej miało charakter naturalny czy ponadnaturalny. Spór ten jest w swej istocie jałowy. W pewnym sensie obie strony – zarówno Ci przypisujący sukces polskiej armii jak i ci uznający boską interwencję, mają rację. Nie byłoby Cudu nad Wisłą, gdyby Polacy w trwodze uciekli z frontu. Ale bez Bożej Opatrzności nie byłoby również zwycięstwa.
Można pokonać wielokrotnie silniejszego przeciwnika z Bożą pomocą. Biblijne zwycięstwa starożytnego Izraela mają taki właśnie charakter. Bóg wielokrotnie walczył za Naród Wybrany, ale zawsze Naród Wybrany musiał sam stawać do walki. Bez decyzji o podjęciu oporu pomoc boża nie nadejdzie. Bóg i Maryja byli z Polakami 15 sierpnia 1920 r. dlatego, że Polacy pragnęli walczyć o swoją Ojczyznę.
Bóg daje człowiekowi wolność – także wolność poddania się, rezygnacji, dezercji i ucieczki od wyzwania. Bez walki nie ma zwycięstwa. A choć zwycięstwo ostatecznie pochodzi od Boga, wymaga naszego działania i odwagi, decyzji, której za nas nikt nie podejmie.
Biskup Świdnicki Marek Mendyk wzywa do postu i modlitwy w intencji Ojczyzny i pokoju na świecie!
Cud nad Wisłą - Bitwa Warszawska 1920 r.
Cud nad Wisłą - lekcja 2:
Bóg jest jedynym sojusznikiem na którego lojalność możemy liczyć zawsze
Polacy po I wojnie światowej podjęli nie tylko ogromny wysiłek odbudowy niepodległości Ojczyzny, ale także pragnęli zbudować nową, bezpieczną Europę. To pragnienie towarzyszy nam od wieków, a jego kwintesencją stało się słynne hasło „Za waszą i naszą wolność”. Polakom od wieków towarzyszy wiara, że niepodległość naszych sąsiadów jest wzmocnieniem naszej niepodległości. To przekonanie sprawiło, że ponad sto lat później tak mocno wsparliśmy zaatakowaną przez Rosję Ukrainę.
Jednak przekonanie, że kraje europejskie (zwłaszcza kraje Europy Środkowej i Wschodniej) powinny wzajemnie wzmacniać swoją niepodległość, jest ideą bliską tylko nam.
Do Bitwy Warszawskiej stanęliśmy tymczasem niemal całkowicie odosobnieni, choć było oczywiste, że sowiecka nawała po „trupie jaśniepańskiej Polski” pójdzie dalej – do Niemiec, Francji, Hiszpanii czy Włoch. Wsparcie militarne odrodzonej Rzeczypospolitej powinno być aktem „europejskiej solidarności” (to takie dzisiaj modne pojęcie). Tymczasem mogliśmy liczyć wyłącznie na Węgrów, pozostałe kraje nie były żywo zainteresowane zatrzymaniem sowietów.
Czy coś się w tej materii zmieniło po stu latach? Mimo tysięcy deklaracji o europejskim wsparciu, wiemy, że ma ono swoją cenę. A bezinteresowność Polaków wobec Ukrainy nie doczekała się zrozumienia ani na Zachodzie, ani na Wschodzie. Dzisiaj badania (jak i polityczne działania władz w Kijowie) pokazują, że ważniejsze są relacje z Niemcami czy Wielką Brytanią, które to kraje są uważane, za kluczowych sojuszników Ukrainy. Z Zachodu zaś spłynęła śladowa pomoc dla pomagającej Polski nieporównywalna do hojnego finansowania migrantów docierających z Afryki i Bliskiego Wschodu.
Dlatego myśląc o sojusznikach – na pierwszym planie powinniśmy mieć zawsze i przede wszystkim Boga. Na nikogo innego nie możemy liczyć w każdej sytuacji i układzie politycznym. Myślenie o naszej niepodległości, bezpieczeństwie i bogactwie jest tylko i wyłącznie zadaniem nas samych, żaden inny naród nie będzie postrzegał naszego sukcesu jako gwarancji własnego.
Przegrana wojna polsko-sowiecka doprowadziłaby do zajęcia co najmniej większej części Europy Środkowej i Wschodniej przez sowietów. Nasze zwycięstwo dało niepodległość naszym sąsiadom – krajom bałtyckim, Czechom, Słowakom czy Rumunom. A także co najmniej zaoszczędziła krwi i życia Niemców, Belgów czy Francuzów. Czy kraje te czuły się później do czegokolwiek zobowiązane wobec Polski? Historia bardzo szybko pokazała, że nie. I nic nie wskazuje, że dzisiaj jest inaczej.
Donald Trump cudem przeżył zamach. Pomogła modlitwa katolickiego księdza
Cud nad Wisłą - Bitwa Warszawska 1920 r.
Cud nad Wisłą - lekcja 3: Jeśli chcemy mieć przyjaciół, musimy dbać o swój wizerunek
W czasie wojny polsko-sowieckiej moskiewscy komuniści stosowali zaawansowane działania propagandowe. W grę wchodziły nie tylko działania mobilizujące sowieckie żołdactwo i umniejszające przeciwnikowi. Sowieci wpływali na opinię publiczną w całej Europie a nawet USA, skutecznie zniechęcając wszystkich do pomocy walczącej Polsce. Z tego okresu pochodzi żywe do dziś przekonanie o ogromnym polskim antysemityzmie. Badania pokazują, że nawet tzw. polish jokes w USA były stymulowane w założeniu, że za „głupimi Polaczkami” Amerykanie nie zechcą się wstawić politycznie i militarnie.
Pomimo wielkich narodowych sukcesów, niezłomności i widocznych zalet, jesteśmy narodem o niesłychanie zszarganej reputacji. Jeszcze w XVIII wieku państwa planujące zabory przygotowywały oszczercze kampanie przeciwko Polsce, które przygotowywały opinię publiczną do zniszczenia I Rzeczypospolitej. W tej grupie był nawet słynny Wolter, który na zamówienie zohydzał Polaków. Z tego czasu pochodzi niemieckie przekonanie o „polnishe wirshaft” czyli polskim bałaganie i całkowitym braku zdolności organizacyjnych.
Czy odrodzona w 1918 roku Rzeczpospolita mogła zrobić więcej dla zwalczania antypolskiej propagandy, która doskonale rezonowała w środowiskach komunistycznych w całej Europie? Trudno powiedzieć. Niemniej rychło po zwycięstwie rozpoczęły się kolejne antypolskie kampanie sponsorowane zarówno przez Rzeszę Niemiecką jak i Związek Sowiecki. Przygotowywano grunt pod kolejny podbój Polski. Nie znaleźliśmy na nie odpowiedzi przez II wojną światową, co tylko ułatwiło zdradę naszym sojusznikom.
Czy sto lat od Bitwy Warszawskiej naczyliśmy się już dbania o swój narodowy wizerunek? Wręcz przeciwnie. Nasi politycy całymi latami składami fałszywe oświadczenia o autorytaryzmie rządów prawicy. Ale prawica także nie była wolna od poważnych błędów i zaniedbań. Kiedy do Polski trafili uchodźcy z Ukrainy, zamiast lekcji polskiego udostępniliśmy ukraińskiej telewizji publicznej transmisję swojego programu na terenie całego kraju. Czy w zamian uzyskaliśmy na terenie Ukrainy możliwość nadawania po polsku dla naszej mniejszości? A może stworzyliśmy własną ukraińską telewizję nadająca na terenie ich państwa, która przedstawiała Ukraińcom polskie intencje i polski punkt widzenia świata? Nie. Dzisiaj Ukraincy, jak pokazują badania, nie uważają Polaków za swoich kluczywoch sojuszników, a nawet nie wahają się prowadzić się wrogiej nam polityki.
Czy polskie media posiadają portale, radiostacje, telewizje nadające w krajach bałtyckich, Rumunii, Bułgarii, Czechach albo Chorwacji? Gdziekolwiek? Nie. Nigdzie na świecie nie próbujemy za pomocą własnych mediów kształtować opinii publicznej w taki sposób, żeby była przychylnie nastawiona do Polski, Polaków, polskich przedsiębiorstw, polskiej kultury.
Czy polski Kościół wykorzystał fakt, że nasi misjonarze są na całej kuli ziemskiej, żeby tworzyć w innych krajach polskie i katolickie media w językach narodowych danego kraju?
Ale za to w Polsce większość rynku medialnego znajduje się w rękach zagranicznego kapitału. Kapitał ten nie ma oporów przeciwko wpływaniu na opinie publiczną, wyniki wyborów, styl życia i religię. Większość (o ile nie wszystkie) zagraniczne media realizują program dechrystianizacji Polski. Dokładnie ten sam, z jakim szli na Polskę bolszewicy z 1920 r.
Czym jest strategia salami? Jak jest stosowana wobec Kościoła Katolickiego w Polsce? [ANALIZA]
Cud nad Wisłą - Bitwa Warszawska 1920 r.
Cud nad Wisłą - lekcja 4:
Beżbożnictwo zawsze atakuje wierzących, wizja pokoju jest podstępem
Gdyby Polacy sami przyjęli komunizm i odrzucili wiarę w Boga wojska sowieckie nie ruszyłyby ławą na Rzeczypospolitą w 1920 roku. Zło walczy z dobrem, a ze złem stara się porozumieć. Polska była celem w 1920 roku bo była katolicka.
Tak samo było w 1939 roku. Rząd II RP mimo wielu popełnionych błędów, nie zdecydował się zostać sojusznikiem Hitlera. O tej heroicznej, podyktowanej wartościami chrześcijańskimi decyzji za mało dzisiaj mówimy. Zwłaszcza, że cena jaką zapłaciła Polska i Polacy za trwanie przy wartościach była gigantyczna. Kolejne dekady komunistycznego zniewolenia były walką z Kościołem i wiarą, która przyniosła wiele ofiar, także wśród księży.
Jaka jest z tego lekcja? Walka o wolność wyznania, walka o wartości chrześcijańskie jest „stanem naturalnym”. Okres, kiedy zło nie atakuje Kościoła i jego wiernych to sytuacja wyjątkowa, anomalia. Zrozumienie tego pozbawi nas rozczarowań i pozwoli przyjąć prawidłową postawę wobec zagrożenia (patrz lekcja nr 1).
Tymczasem ostatnie trzy dekady to czas przyjęcia założenia odwrotnego – że zło zostało ostatecznie pokonane. Owszem, upadek Związku Sowieckiego miał prawo budzić entuzjazm. Jednak Mesjasz nie przyszedł, historia toczy się dalej. A to oznacza, że walka zaczyna się od nowa. Inna, ale tak samo realna. Pochłaniająca ofiary i przynosząca bolesne straty.
Jedną ze strategii wroga jest tworzenia właśnie złudzenia pokoju. „Nikt nie prześladuje kościoła”, „jedna lekcja religii wystarczy”, „kościół nie ucierpi jeśli zostanie zlikwidowany Fundusz Kościelny”, „jeden ksiądz w areszcie to nie jest nic strasznego” – tak nas uspokajają. Tak się sami uspokajamy (przyczytaj więcej: Czym jest strategia salami? Jak jest stosowana wobec Kościoła Katolickiego w Polsce? [ANALIZA]„.
Wiele osób, także decydujących o Kościele Katolickim zatraciło ducha walki, który wypełniał serca ks. Ignacego Skorupki, bł. Jerzego Popiełuszki, bł. Kardynała Stefana Wyszyńskiego, św. Jana Pawła II i wielu innych polskich duchownych, rozumiejących, że nie wolno się poddawać. Ani nie wolno dać się uśpić pozornym pokojem. Dzisiaj, kiedy określenie wojna hybrydowa zrobiło zawrotną karierę, powinniśmy mieć świadomość, że taka wojna od lat toczy się przeciwko Kościołowi i katolikom. Tylko wiele osób nie chce tego zauważyć.
wAkcji24.pl | Opinie | Andrzej Wierny | Obraz: DALL-E | 15.08.2024